Duda odniósł się do zarzutów, że powinien był pojechać na tereny dotknięte klęską żywiołową już w pierwszych dniach powodzi.
Prezydent RP @AndrzejDuda rozmawia z lokalnymi władzami na Dolnym Śląsku w #LądekZdrój. pic.twitter.com/JXkyThSZgQ
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) September 20, 2024
Prezydent zaznaczył, że jego wizyta kilka dni wcześniej zakłócałaby "proces ratowania mienia i życia ludzkiego", ponieważ policja i straż pożarna miałaby obowiązek pilnowania bezpieczeństwa prezydenta.
Podkreślił, że od początku kryzysu na miejscu był premier wraz z ministrami, którzy odpowiadają bezpośrednio za pracę służb. "Prezydent konstytucyjnie jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, ale swoje zwierzchnictwo wykonuje poprzez ministra obrony narodowej" - tłumaczył. Jak dodał, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz był cały czas na posterunku, podobnie jak szef BBN Jacek Siewiera.
"Dzisiaj czeka nas ciężka i niezwykle kosztowna praca związana z tutaj przywróceniem ludziom normalnego życia i tutaj jestem dzisiaj ja po to, by tego doglądnąć z jednej strony, po to, by też przyjąć zobowiązania, które zostaną zrealizowane, po to, by też wysłuchać, co mieszkańcy mają do powiedzenia na ten temat" - dodał prezydent.(PAP)
andr/ ann/ ał/