W porządku obrad wtorkowej sesji sejmiku województwa świętokrzyskiego znalazł się wniosek ws. odwołania marszałka województwa Andrzeja Bętkowskiego. Głosowanie odbyło się na wniosek opozycyjnych radnych, którzy zarzucali władzom województwa utratę sejmikowej większości i brak legitymacji do dalszego sprawowania władzy.
Ostatecznie po burzliwych obradach wniosek nie zyskał akceptacji. Do odwołania marszałka potrzebne było co najmniej 3/5 głosów ustawowego składu gremium, czyli przynajmniej 18 głosów. Tymczasem wniosek poparło 14 radnych, jeden głos był przeciw, a 14 głosów było nieważnych.
„Próba odwołania mnie czy zarządu na około pół roku przed wyborami samorządowymi była działaniem czysto politycznym. Dzisiaj pewne rzeczy się wyjaśniły” - powiedział PAP marszałek Bętkowski.
„Wydaje się, że niepotrzebne było to dyskutowanie i przerzucanie się na argumenty. W mojej ocenie, ale też w ocenie Regionalnej Izby Obrachunkowej i Samorządowego Kolegium Odwoławczego działamy, jako samorząd, prawidłowo. Natomiast wielu kolegów z opozycji kandyduje w wyborach parlamentarnych i pewnie ze względu na kalendarz wyborczy chcieli zaistnieć, pokazać się i zaznaczyć swoją antypisowska postawę” – ocenił marszałek.
Dodał, że kadencja przypadła w czasie kiedy świat mierzył się z pandemią COVID-19 i spowodowanymi przez to zawirowaniami gospodarczymi, a także kryzysem wywołanym wojną na Ukrainie. Jego zdaniem zarząd zakończył z sukcesem poprzednią perspektywę finansową Unii Europejskiej i dobrze przygotował region do kolejnej.
Posiedzeniu towarzyszyło wiele emocji, a najbardziej radnych wzburzyło to, w którym miejscu powinna stać urna wyborcza. Przewodniczący sejmiku Arkadiusz Bąk proponował, aby ustawić ją za kotarą, tak aby „zachować tajność głosowania”. Z kolei radni Prawa i Sprawiedliwości i niezrzeszony Sławomir Gierada domagali się, aby urna znalazła się w widocznym miejscu, a nie została „zaaresztowana”. Ponadto w trakcie zamieszania przewodnicząca komisji skrutacyjnej Jolanta Tyjas (PSL), zarzuciła radnemu Grzegorzowi Banasiowi (PiS) naruszenie nietykalności cielesnej. Tłumaczyła, że została „w drastyczny sposób odepchnięta” od mikrofonu.
Ostatecznie po konsultacji z radcami prawnymi zdecydowano, że urna powinna stanąć w widocznym miejscu. Karta miały być uzupełniane za kotarą. Radni PiS zdecydowali jednak, że oddadzą puste głosy.
„Te emocje były bardzo duże i niepotrzebne. Trochę jestem zaskoczony poziomem wiedzy niektórych kolegów. Pewne reguły postępowania i kodeksu wyborczego powinna być im dobrze znana. Te zabiegi z urną wyborczą, próba chowania jej za kotarą w mojej ocenie była niepoważna” – powiedział marszałek Bętkowski, odnosząc się do przebiegu sesji. (PAP)
Autor: Wiktor Dziarmaga
mar/