"Nie ma innego wyjścia" niż zjednoczenie wyspy - powiedział prezydent mediom w sobotę w Nikozji. Poinformował, że otrzymuje "sygnały wskazujące na pozytywny kierunek" zamiarów ONZ w sprawie problemu cypryjskiego. Przyznał, że czas pokaże, czy pozytywne sygnały przerodzą się w konkretne działania.
Głos w sprawie problemu cypryjskiego zabrał też premier Grecji Kyriakos Micotakis. "Mija pół wieku od narodowej tragedii Cypru. Oddajemy cześć tym, którzy zostali utraceni. I opowiadamy się za państwem europejskim, zjednoczonym, opartym o rezolucje ONZ. Bez zewnętrznej armii okupacyjnej" - napisał szef greckiego rządu w serwisie X. Micotakis w sobotę ma wziąć udział w obchodach na południowej części wyspy, w należącej do UE Republice Cypryjskiej.
W Tureckiej Republice Cypru Północnego (TRCP), której państwowość uznaje Ankara, wizytę składa natomiast prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który powiedział, że nie widzi żadnych korzyści ze wznawiania negocjacji w sprawie Cypru pod auspicjami ONZ.
Tureccy Cypryjczycy, jak i Ankara, opowiadają się za rozwiązaniem dwupaństwowym, na co nie zgadzają się Grecy, będący zwolennikami zjednoczenia w formie federacji.
Cypr do 1960 roku był kolonią brytyjską, a zamieszkujący ją Grecy i Turcy współdzielili władzę na wyspie do 1963 roku. Wtedy rozdźwięk w sprawie podatku przerodził się całkowity spór o funkcjonowanie rządu - przypomniał Reuters. W grudniu 1963 roku doszło do wybuchu przemocy, zaś po sześciu miesiącach na Cypr skierowano siły pokojowe ONZ, które pozostają tam do dziś, pilnując strefy buforowej, dzielącej wyspę część północną i południową. Podzielona jest też stołeczna Nikozja.
W 1960 roku Turcję, Grecję i Wielką Brytanię wyznaczono na gwarantów suwerenności cypryjskiej. Udzielono im prawa do podjęcia interwencji w razie złamania porządku konstytucyjnego.
Powołując się na ten zapis, 20 lipca 1974 roku Ankara przeprowadziła interwencję zbrojną na Cyprze. Pięć dni wcześniej rządząca w Grecji junta czarnych pułkowników zainspirowała przewrót nacjonalistów, który obalił prawowity rząd Cypru.
Na Cyprze szybko przywrócono porządek konstytucyjny, ale Turcja nigdy nie wycofała się z wyspy. Na północy pozostaje ponad 30 tys. jej żołnierzy. Turcy określają inwazję na Cypr jako operację pokojową, mającą na celu ochronę represjonowanej ludności tureckiej.
Republika Cypryjska, reprezentowana przez greckich Cypryjczyków, jest członkiem UE od 2004 roku, natomiast państwowość Cypru Północnego uznaje tylko Turcja. Cypr jest jedynym państwem UE, które nie kontroluje całości swojego uznanego międzynarodowo terytorium.
Prezydent Turcji ws. Cypru: wznawianie negocjacji pod auspicjami ONZ nie przyniesie korzyści
Nie widzę żadnych korzyści ze wznawiania negocjacji w sprawie Cypru pod auspicjami ONZ - powiedział prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, lądując na wyspie w 50. rocznicę jej podziału.
"Uważamy, że rozwiązanie federalne nie jest na Cyprze możliwe. Kontynuowanie negocjacji nie przyniesie nikomu korzyści" - powiedział Erdogan w 50. rocznicę inwazji wojsk tureckich na Cypr. Inwazja była odpowiedzią na zamach stanu zwolenników zjednoczenia z Grecją.
Zarówno Ankara, jak i tureckie władze na Cyprze opowiadają się za rozwiązaniem dwupaństwowym. Grecy z kolei postulują o zjednoczenie wyspy w formie federacji. Liczne próby mediacji zakończyły się niepowodzeniem, a ostatnia runda negocjacji prowadzonych przez ONZ zakończyła się w 2017 r. fiaskiem.
Prezydenta Erdogana przywitał w Lefkosie, jak północną Nikozję nazywają Turcy, prezydent Cypru Północnego Ersin Tatar. Turecki prezydent złożył na początku wizyty wieniec pod pomnikiem Mustafy Kemala Ataturka - pierwszego prezydenta Republiki Turcji.
"Przeżywamy dumę z okazji 50. rocznicy operacji pokojowej, którą nasze bohaterskie siły zbrojne przeprowadziły ramię w ramię z narodem Turków cypryjskich" - powiedział Erdogan. "Turcy cypryjscy kontynuują swoją walkę o niepodległość i przy niezłomnym wsparciu Turcji spoglądają w przyszłość z nadzieją i ufnością" - dodał turecki przywódca.
Natalia Dziurdzińska (PAP)
sma/