"Wszyscy kandydaci do objęcia tek muszą zostać prześwietleni i zaakceptowani przez europosłów. Teraz ruch jest znów po stronie parlamentu, który przeprowadzi tak zwane wysłuchania wszystkich kandydatów" – poinformował PAP Naturski.
Jak dodał, regulamin PE szczegółowo opisuje ten proces i rozdziela kompetencje między najważniejsze organy polityczne tej instytucji.
"Jeden z nich - Konferencja Przewodniczących Komisji, czyli zgromadzenie przewodniczących wszystkich 24 komisji i podkomisji PE - jako pierwszy rozpoczyna pracę nad podziałem obowiązków, proponowanym kalendarzem wysłuchań i propozycją dwóch wspólnych pytań pisemnych do kandydatów na komisarzy. To na tym etapie uzgadnia się, przed którymi komisjami PE prezentować się będzie każdy kandydat. W większości przypadków zachodzące na siebie obszary kompetencji wymuszą wysłuchania przed połączonymi komisjami" – wyjaśnił Naturski.
Jak przekazał, w pierwszym dniu października uzgodnione przez Konferencję Przewodniczących Komisji propozycje powędrują do najważniejszego politycznie organu kolegialnego w PE - Konferencji Przewodniczących.
"To liderzy wszystkich grup politycznych (klubów parlamentarnych) oraz przewodnicząca PE Roberta Metsola. Podejmują oni ostateczną decyzję w sprawie kalendarza wysłuchań i podziału obowiązków. Jednocześnie do gry wkracza komisja prawna PE, która bada złożone przez kandydatów oświadczenia o interesach finansowych i orzeka, czy informacje w nich zawarte nie grożą konfliktem osobistych interesów przyszłego komisarza z zakresem przydzielonych mu obowiązków" – powiedział Naturski.
W razie wątpliwości komisja prawna może wydać zalecenia mające je wyjaśnić albo stwierdzić, że konflikt interesów wyklucza kandydata z objęcia szykowanej dla niego teki. Wtedy piłka przerzucana jest ponownie na stronę przewodniczącej elektki, a do momentu znalezienia rozwiązania nie może rozpocząć się wysłuchanie danego kandydata.
"Przygotowane przez poszczególne komisje PE pytania pisemne do kandydatów będą im przesłane i dopiero po otrzymaniu, także pisemnych, odpowiedzi nastąpią poszczególne wysłuchania. Same wysłuchania, które najpewniej rozpoczną się dopiero w listopadzie, prowadzone będą według szczegółowych reguł zawartych w regulaminie PE, a wieńczyć je powinny jednogłośne decyzje posłów koordynujących pracę poszczególnych grup politycznych w danej komisji PE” - wyjaśnił.
Podkreślił, że w obecnym parlamencie o jednogłośność może być jednak trudniej niż w poprzednich, uchodzących za mniej spolaryzowane.
"Znalezienie konsensusu pomiędzy wszystkimi stronami politycznego spektrum może być trudne. W takim przypadku procedury przewidują głosowania wśród koordynatorów, ale większość do podjęcia decyzji to dwie trzecie” - poinformował Naturski.
Transparentność mają zapewnić transmisje na żywo i decyzja, by organizować maksymalnie dwa wysłuchania jednocześnie.
"Może się zdarzyć, że wśród 26 kandydatur posłowie znajdą takie, które okażą się dla nich nieakceptowalne. W przeszłości powody odrzucania kandydatów na komisarzy bywały różne - od krytyki światopoglądu, poprzez wykazanie niekompetencji, aż do wątpliwości w sprawie konfliktu interesów" - powiedział szef biura PE w Polsce.
Jak przypomniał, przed pięcioma laty europosłowie zażądali od Ursuli von der Leyen wymiany trojga kandydatów - z Francji, Rumunii i Węgier. Przedłużający się proces skutkował opóźnieniem rozpoczęcia prac nowego składu Kolegium Komisarzy o miesiąc (do 1 grudnia).
"Jak będzie w tym roku? Opóźnienia są bardzo prawdopodobne, tym bardziej że posłowie już sygnalizują, że co najmniej w kilku przypadkach nazwiska kandydatów na komisarzy nie budzą ich entuzjazmu" – dodał Naturski.
Parlament Europejski nie jest instytucją, która ostatecznie kończy proces wyboru nowej Komisji Europejskiej, ale - po wysłuchaniach - głosuje nad przyjęciem lub odrzuceniem całego proponowanego składu Komisji.
Jeśli posłowie dadzą zielone światło, proces wieńczą kraje członkowskie w ramach Rady UE, która w głosowaniu powołuje nową Komisję Europejską, a ta niezwłocznie przystępuje do pracy. Gdyby jednak parlament odrzucił proponowany skład unijnej egzekutywy, rozpoczęta wiosną procedura musiałaby zostać powtórzona, a „stara” KE pełniłaby obowiązki przez kilka dodatkowych miesięcy.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ kar/ wus/ ał/