Żeby wygrać wybory prezydenckie, Kamala Harris musi zebrać świetnych ekspertów i wybrać doskonałego kandydata na wiceprezydenta, który uzupełni jej braki - ocenia prof. Tomasz Płudowski. Jego zdaniem szansa na to, że Kamala Harris zostanie prezydentką, istnieje, ale jest ona niewielka. "Powiedziałbym, że nie większa niż 30 procent" - oszacował.
"Jeśli wszystko pójdzie znakomicie, Harris zbierze znakomitych ekspertów i zbuduje ten entuzjazm wokół swojej kandydatury, wybierze bardzo dobrego kandydata na wiceprezydenta, jest szansa między 10 a 30 procent, że wygra" - ocenił ekspert.
Jego zdaniem jedyną szansą dla Demokratów jest wzbudzenie entuzjazmu wokół zmiany. "Jedyna szansa Partii Demokratycznej to wzbudzenie takiej fali entuzjazmu dla tej zmiany, która się pojawiła nagle" - mówił.
Zdaniem prof. Płudowskiego Donald Trump nie będzie się hamował w atakach na Harris. Kampania może być do tego stopnia brutalna, że Trump może przesadzić z retoryką.
"Patrząc na Trumpa, to będą ataki personalne. On będzie okrutny w stosunku do niej. Będzie mówił, że nic nie osiągnęła, że jest nikim, że jest słaba. Zresztą on to stosuje wobec każdego. Próbuje siebie pokazać jako osobę silną i poniżać swoich przeciwników bez względu na to, co osiągnęli i kim są"
Ekspert pytany o cel takiej retoryki mówił, że celem Trumpa jest pokazanie siebie jako osoby silnej i sprawczej.
"Trump nie stara się być mężem stanu. On stara się stworzyć wrażenie, że jest osobą sprawczą i silną. Próbuje zastraszyć przeciwników dlatego, że wpisuje się to w oczekiwania elektoratu, do którego przemawia. (...) Trump może przesadzić z tą agresją" - ocenia Płudowski.
Nowe otwarcie w kampanii Demokratów może dać tej partii nową energię - mówił prof. Płudowski."Kluczowe to mieć dobry sztab, który ma dostęp do danych. Należy sprawdzić, w których stanach najmniejszym wysiłkiem można zdobyć poparcie konkretnego elektoratu. W ten sposób wygrał Donald Trump" - podsumował.
"Amerykańska kampania prezydencka kosztuje około miliarda dolarów"
W ciągu siedmiu godzin po rezygnacji Joe Bidena z udziału w wyborach drobni darczyńcy wpłacili niemal 47 mln dolarów na konta organizacji non-profit ActBlue, zbierającej fundusze dla Partii Demokratycznej - podał portal amerykańskiej gazety "The Hill". Zdaniem eksperta prof. Tomasza Płudowskiego z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie w kontekście całej kampanii do Białego Domu to wciąż nieduże pieniądze.
"Amerykańska kampania prezydencka kosztuje około miliarda dolarów. Elon Musk przeznacza około 40 mln dolarów dziennie na kampanię Donalda Trumpa" - mówił.
Jego zdaniem Kamala Harris jest osobą, która może przyciągnąć do Partii Demokratycznej sponsorów.
"Kamala Harris jest polityczką sprawną, ma osiągnięcia, była prokuratorem, dobrze wypada w mediach i teraz ma szansę się wykazać" - podkreślił.
Jego zdaniem jako wiceprezydentka stała raczej w cieniu Joe Bidena.
"Wiceprezydent ma rolę dosyć ograniczoną. Jego głos przeważa w Senacie, gdy w głosowaniu jest remis. Poza tym ma uzupełniać braki prezydenta i zastępować go na wypadek, gdyby on nie mógł pełnić urzędu. Teraz tak naprawdę jest jej moment prawdy" - ocenił.
Zdaniem prof. Płudowskiego Demokraci nie mają już czasu na szukanie nowego kandydata i Kamala Harris na ten moment jest najlepszą kandydatką Demokratów w wyborach prezydenckich.
"Demokraci nie będą szukali nowego kandydata, bo nie mają na to czasu. To musi być ktoś, kto jest znany, kto pełnił funkcję, kto jest rozpoznawalny - i najlepsza jest Kamala Harris" - podkreślił.
Wycofanie się Joe Bidena z wyścigu prezydenckiego oznacza, że po raz pierwszy od wprowadzenia powszechnych prawyborów w każdym stanie w latach 70. o kandydacie partii nie zdecydują wyborcy, lecz partyjni działacze. I to właśnie do 4,6 tys. delegatów na konwencję wyborczą w Chicago będzie należeć decyzja o tym, kto zastąpi Bidena.
Zdecydowanym faworytem do przejęcia schedy po Bidenie jest wiceprezydentka Kamala Harris. Jednocześnie do wybrania pozostanie kandydat na wiceprezydenta.
Jarema Jamrożek
kno/