Profesor Urbańczyk: zamach na Trumpa efektem brutalizacji języka politycznego

2024-07-14 12:09 aktualizacja: 2024-07-14, 17:49
Debata polityczna Joe Bidena i Donalda Trumpa, fot. PAP/EPA/WILL LANZONI/CNN PHOTOS
Debata polityczna Joe Bidena i Donalda Trumpa, fot. PAP/EPA/WILL LANZONI/CNN PHOTOS
Zamach na Donalda Trumpa jest efektem brutalizacji języka politycznego. Joe Biden, jego przeciwnik w wyborach prezydenckich, znalazł się teraz w bardzo trudnej sytuacji - ocenił amerykanista z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Michał Urbańczyk.

Były prezydent USA i kandydat w tegorocznych wyborach prezydenckich Donald Trump został w sobotę postrzelony podczas wiecu wyborczego w Butler w stanie Pensylwania. Zginęły dwie osoby, w tym zamachowiec, a dwie kolejne zostały poważnie ranne. Stan kandydata Republikanów jest dobry.

Prof. Michał Urbańczyk powiedział w niedzielę PAP, że nieudany zamach poważnie wzmocnił wyborcze szanse Trumpa, a zdjęcia dokumentujące zdarzenie z Butler przejdą do historii.

Jak do historii przeszło zdjęcie żołnierzy amerykańskich stawiających flagę na Iwo Jimie, tak przejdzie do niej również zdjęcie zakrwawionego Trumpa otoczonego agentami Secret Service na tle amerykańskiej flagi” – powiedział.

Prof. Urbańczyk powiedział, że choć nieznane są intencje jakimi kierował się zamachowiec, należy zwrócić uwagę na brutalizację języka politycznego, na to w jaki sposób Trump jest określany przez Demokratów i ich zwolenników oraz na to, jak mówią o nim media.

W lewicowych mediach, zwłaszcza w mediach społecznościowych, Trump jest nazywany największym zagrożeniem dla demokracji. Mamy do czynienia ze stawianiem go w jednym rzędzie z faszystami, nazywaniem go dyktatorem, mówieniem o tym, że trzeba go zatrzymać za wszelką cenę. To spowodowało takie a nie inne konsekwencje” – powiedział.

Ekspert ocenił, że zdarzenie w Butler może być tym momentem, gdy nastąpi refleksja nad formami walki z przeciwnikami politycznymi.

"Mam nadzieję, że Demokraci pójdą za Barackiem Obamą, który dzisiaj napisał w mediach społecznościowych, że jest to idealny moment, żeby przywrócić do amerykańskiej polityki uprzejmość i szacunek” – powiedział.

W opinii prof. Urbańczyka obecna sytuacja prezydenta Bidena jest nie do pozazdroszczenia.

Debata prezydencka poszła mu fatalnie. Wyborcy, dziennikarze zwracają baczniejszą uwagę na jego przejęzyczenia. Sondaże coraz częściej wskazują na powiększającą się przewagę Trumpa nad Bidenem. Niewykluczone, że zamachowiec widział w zamachu jedyny sposób na powstrzymanie Trumpa przed zdobyciem prezydentury” – powiedział.

Prof. Michał Urbańczyk zaznaczył, że nieudany zamach na Trumpa będzie tym zdarzeniem, wokół którego ogniskować się będzie dalsza kampania.

Na pewno wpłynie to na wyborcze decyzje niezdecydowanych wyborców, na wyborców partii republikańskiej, którzy mieli do tej pory opory, żeby głosować na Trumpa. Jest to paliwo dla partii republikańskiej, zdecydowanie wielki problem dla Demokratów i kolejne wydarzenie, które zmniejsza szanse na reelekcję prezydenta Bidena” – powiedział.

Ekspert wyjaśnił też, że możliwości wymiany uczestniczącego w kampanii wyborczej kandydata na prezydenta kraju są w amerykańskich warunkach daleko bardziej skomplikowane, niż np. w przypadku Polski.

Zmiana kandydata na prezydenta zależy od regulacji wewnątrzpartyjnych i od regulacji stanowych. Każdy stan samodzielnie określa kwestie związane z prawem wyborczym, w tym m.in. kwestię zmiany kandydatów. Sama zmiana, nawet jeśli udałoby się ją przeprowadzić, nie gwarantuje, że nazwisko nowego kandydata znajdzie się na wszystkich listach wyborczych we wszystkich stanach” – powiedział.

Prof. Urbańczyk powiedział, że w efekcie, mimo zmiany kandydata Demokratów, w niektórych stanach na listach nadal pozostawałoby nazwisko Joe Bidena.

Wydaje mi się przy tym, że zdecydowanie poważniejszym problemem dla Demokratów są kwestie praktyczne i polityczne. Wejście w tym momencie nowego kandydata byłoby dla niego arcytrudne. Musiałby on odpowiadać za cały bagaż dotychczasowej kampanii wyborczej Bidena, za cztery lata jego prezydentury. Wielu potencjalnym kandydatom po prostu bardziej opłaca się przeczekać cztery lata ewentualnej prezydentury Donalda Trumpa i wystartować za cztery lata” – powiedział PAP prof. Urbańczyk. (PAP)

Autor: Rafał Pogrzebny

nl/