Według prokuratury mężczyzna miał zabić 38-letniego obywatela Polski "celowym strzałem w plecy z ukrycia". Śledztwo przez wiele lat nie robiło postępów. Dopiero w 2016 roku pojawiła się istotna wskazówka z archiwum akt Stasi – wyjaśnił rzecznik.
Jednak w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, śledztwo początkowo zakładało zabójstwo (Totschlag), zagrożone karą od 5 do 15 lat więzienia. W takim przypadku uległoby przedawnieniu.
Jednak prawie 34 lata po upadku muru berlińskiego berlińska prokuratura uznała, że w danym przypadku kryterium podstępności morderstwa zostało spełnione - podaje agencja dpa.
Za zamordowanie innego człowieka w sposób podstępny (heimtueckisch) przewidziana jest wyłącznie kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Zgodnie z aktem oskarżenia, sprawca należał do grupy operacyjnej Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (Stasi) w czasie popełnienia przestępstwa. Jego zadaniem było "unieszkodliwienie" Polaka. 38-latek próbował wymóc w polskiej ambasadzie wyjazd do Berlina Zachodniego.
Stasi rzekomo podjęło decyzję o zezwoleniu na wyjazd 38-latka. Otrzymał on odpowiednie dokumenty wyjazdowe, a pracownicy ministerstwa towarzyszyli mu do przejścia granicznego na stacji Friedrichstrasse. Kiedy jednak wczesnym popołudniem tego marcowego dnia minął ostatni punkt kontrolny, padł strzał - przekazuje dpa.
Proces byłego funkcjonariusza Stasi ma toczyć się przed sądem okręgowym w Berlinie. Jednak izba musi najpierw zdecydować, czy oskarżenie zostanie dopuszczone. Decydujące będzie to, czy sąd podąży za argumentacją prokuratora i dostrzeże wystarczające dowody, aby podejrzewać morderstwo.
Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)
sma/