Przełom ws. Funduszu Sprawiedliwości? PKW zbada wydatki PiS

2024-05-28 07:22 aktualizacja: 2024-05-28, 12:50
Zbigniew Ziobro, fot. PAP/Marcin Obara
Zbigniew Ziobro, fot. PAP/Marcin Obara
Jak ustalił portal Money.pl, w ramach kontroli sprawozdań komitetów wyborczych za ostatnią kampanię parlamentarną, Krajowe Biuro Wyborcze weźmie pod lupę wydatki komitetu PiS, z którego startowali politycy Suwerennej Polski. Dotychczas brakowało takiej deklaracji - informuje portal Money.pl.

Jak podaje portal, "powodem zamieszania są nowe doniesienia o tym, że Fundusz Sprawiedliwości mógł wspierać kampanię polityków Suwerennej Polski". "Potwierdzają się informacje od lat opisywane przez media oraz to, na co zwracała uwagę Najwyższa Izba Kontroli, tzn. że środki z funduszu trafiały na cele niezwiązane z tym, do czego został on powołany" - zwraca uwagę.

Money.pl podkreśla, że "Fundusz Sprawiedliwości w praktyce pełnił funkcję partyjnej skarbonki Suwerennej Polski oraz swoistej rekompensaty za to, że Prawo i Sprawiedliwość - mimo umowy - nie podzieliło się z ziobrystami subwencją partyjną". "Przypomnijmy: formacja Ziobry startowała z list PiS, ale nie w formule koalicyjnej, w przypadku której kwestię podziału subwencji trzeba uregulować w międzypartyjnej umowie" - wyjaśnia.

Dodaje, że "działacze PiS ewidentnie próbują się od sprawy dystansować". "Tyle że niebawem może się okazać, że rykoszetem dostanie także partia Jarosława Kaczyńskiego i to niezależnie od tego, czy jej działacze również zostali nagrani, czy nie" - stwierdza portal.

"Opisywane przez media nieprawidłowości w sprawie funduszu powinny dopingować Państwową Komisję Wyborczą do przyjrzenia się tej sprawie" - mówi Money.pl sędzia Wojciech Hermeliński, były szef PKW.

"Z nieoficjalnych ustaleń portalu wynika, że tak się stanie. Dotychczas brak było jednoznacznego stanowiska PKW na ten temat, mimo składanych w marcu przez posłów Dariusza Jońskiego i Michała Szczerbę wniosków o podjęcie działań przez komisję w tej sprawie" - czytamy.

Krajowe Biuro Wyborcze zapytane o sprawę poinformowało Money.pl, że "wszelkie informacje" mogące mieć wpływ na ocenę gospodarki finansowej partii politycznych czy komitetów wyborczych są wykorzystywane w trakcie badania sprawozdań.

Poseł Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski komentując te zapowiedzi powiedział z kolei: "To kompletny absurd. Badanie tego oznaczałoby, że żaden polityk nie może informować o inicjatywach w jego okręgu wyborczym za pieniądze publiczne. Nawet dziś widać polityków koalicji chwalących się różnymi inwestycjami".(PAP)

ep/