"Przemówienie J.D. Vance’a - próbą wpłynięcia na europejskie trendy polityczne"
Przemówienie wiceprezydenta USA J.D Vance’a podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa było próbą wpłynięcia na europejskie trendy polityczne - podkreślił w rozmowie z PAP prof. Roman Kuźniar, politolog UW, dyplomata, były prezydencki doradca ds. międzynarodowych (w latach 2010-2015).

Od piątku w Niemczech trwa 61. edycja Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, w której uczestniczy ponad 60 szefów państw i rządów oraz ponad 100 ministrów. Pierwszego dnia wydarzenia wiceprezydent USA J.D. Vance skrytykował europejską demokrację, oskarżając Europę o odejście od własnych wartości, stosowanie cenzury, ignorowanie wyborców i prześladowanie chrześcijan. "Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości" - powiedział.
Wystąpienie Vance’a spotkało się z ostrą reakcją m.in. ze strony niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa, który zarzucił wiceprezydentowi USA, że zakwestionował demokrację w Europie i porównał sytuację w części kontynentu do sytuacji w autorytarnych reżimach. Natomiast szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot oświadczył w sobotę na serwisie X, że "nikt nie może narzucać swego modelu" Europie i zapewnił, że wolność słowa jest w niej przestrzegana.
In Munich today, I am reaffirming 3 principles:
— Jean-Noël Barrot (@jnbarrot) February 15, 2025
1. Freedom of speech is guaranteed in Europe.
2. When one is self-confident, one doesn’t feel threatened by criticism.
3. No one is required to adopt our model, but no one can impose theirs on us.
Prof. Kuźniar zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że przemówienie Vance’a było próbą wpłynięcia na europejskie trendy polityczne pod pozorem obrony wartości i zasad demokracji choć - według politologa - wartości te są obecnie w USA "w głębokiej pogardzie". "To nie miało nic wspólnego z interesami Stanów Zjednoczonych czy interesami Europy" - ocenił.
Przypomniał, że w środę prezydent USA Donald Trump przeprowadził dwie rozmowy telefoniczne - najpierw z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, a następnie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Pierwsza trwała ponad godzinę, druga - 45 minut. Trump przyznał, że zarówno Putin, jak i Zełenski wyrazili chęć dążenia do zawarcia pokoju.
W tym kontekście nawiązał do wystąpienia Vance'a. "Młody, arogancki, nieopierzony gość przyjeżdża zza oceanu i mówi nam takie rzeczy dosłownie dwa dni po tym, jak jego szef dzwonił do zbrodniarza na Kremlu i zaprosił go do Białego Domu. To oczywiste, że reakcja Europy musiała być radykalna" - zauważył.
"Autokratyczne zapędy"
Zdaniem prof. Kuźniara, Trump nienawidzi demokratycznej Europy, ponieważ on sam - podobnie jak Putin - ma zapędy autokratyczne. "Trump zazdrości tym autokratom pełni władzy i próbuje w tej chwili przebudowywać Stany Zjednoczone. On już podjął cały szereg dekretów niszczących zasadę trójpodziału władz" - ocenił.
PAP zapytała eksperta również o wpis premiera Donalda Tuska, który zaapelował w sobotę o pilne przygotowanie europejskiego planu działania dotyczącego przyszłości Ukrainy oraz bezpieczeństwa regionu. Jak stwierdził polski premier na platformie X, w przeciwnym razie "inni globalni gracze" zadecydują o naszej przyszłości - niekoniecznie w zgodzie z interesami Europy.
Europe urgently needs its own plan of action concerning Ukraine and our security, or else other global players will decide about our future. Not necessarily in line with our own interest. This plan must be prepared now. There’s no time to lose.
— Donald Tusk (@donaldtusk) February 15, 2025
Prof. Kuźniar powiedział, że przez lata Polska była jednym z krajów hamujących utworzenie silnego, europejskiego bezpieczeństwa. "Minął już czas uprawiania PR-u przez europejskich polityków" - zaznaczył. Lecz - jak mówił - "wcale z tego nie wynika pewność, że Europa zbuduje własne bezpieczeństwo uniezależniając się od USA". "Jednak jeżeli Stany Zjednoczone wyjdą de facto z NATO to jesteśmy skazani na budowę własnego systemu" - dodał.
W ocenie politologa, europejscy liderzy już podczas pierwszej kadencji Trumpa, czyli w latach 2017-2021, mówili o uniezależnieniu się w zakresie bezpieczeństwa. "Nie zdążyliśmy wprowadzić zmian, bo Rosja wówczas jeszcze nie napadła na Ukrainę, za chwilę wrócił proeuropejski prezydent USA Joe Biden, więc w Europie opadły nastroje związane z budową własnych sił bezpieczeństwa" - stwierdził rozmówca PAP.
"Nikt nie przypuszczał w tamtym czasie, że przytrafi nam się taka katastrofa, jaką jest powrót Trumpa i to znacznie gorszego od jego pierwszego wydania. W tej chwili zachowuje się on skrajnie nieodpowiedzialnie i skrajnie nieprzyjaźnie wobec Europy" - powiedział prof. Kuźniar. (PAP)
andr/ par/ pap/