Przemysław Czarnek: totalna opozycja staje się totalną demokracją, czymś, co z demokracją nie ma nic wspólnego

2023-11-14 15:20 aktualizacja: 2023-11-14, 20:05
Szef MEiN Przemysław Czarnek. Fot. PAP
Szef MEiN Przemysław Czarnek. Fot. PAP
Totalna opozycja staje się totalną demokracją, czymś, co nie ma z demokracją nic wspólnego - ocenił we wtorek na antenie Radio Wnet szef MEiN Przemysław Czarnek.

W poniedziałek na inauguracyjnych posiedzeniach Sejm i Senat wybrał marszałków, wicemarszałków i sekretarzy obu Izb. Kandydatka PiS na wicemarszałka Sejmu Elżbieta Witek nie uzyskała większości. Także w Senacie poparcia nie uzyskał kandydat PiS na wicemarszałka Marek Pęk.

Minister edukacji i nauki ocenił, że "większość, która się ukształtowała w Sejmie, ma za nic ponad 7 mln 600 tys. wyborców, którzy zagłosowali w wyborach parlamentarnych na Prawo i Sprawiedliwość".

Większość ta, jak kontynuował, chce wybrać PiS wicemarszałka Sejmu i wicemarszałka Senatu.

Minister dodał, że politycy zdają się zapominać, że PiS cztery lata temu poparło w głosowaniu Włodzimierza Czarzastego czy Piotra Zgorzelskiego. „Każdy klub może wysłać do prezydium swojego przedstawiciela” – zaznaczył.

Szef MEiN mówił w Radio Wnet, że „cała totalna opozycja staje się dzisiaj totalną demokracją”. „Totalna demokracja to coś, co nie ma nic wspólnego z demokracją; coś, co nie ma nic wspólnego z praworządnością” – akcentował Czarnek.

"Niepraworządne działania Unii Europejskiej, podsycane przez tych ludzi, polegające na wtrącaniu się do polskiego wymiaru sprawiedliwości zupełnie bez podstaw traktatowych; polegające na narzucaniu, jako przepisów prawa obowiązującego orzeczeń z Trybunału Sprawiedliwości UE, coś, co nie ma nic wspólnego z polską konstytucją; polegające na blokowaniu pieniędzy z KPO bez żadnych podstaw prawnych to nie nowość” – powiedział.

"Do tego kłamliwe tezy stawiane w Brukseli przez dzisiejszych przedstawicieli totalnej demokracji to jest coś, co towarzyszy nam przez ostatnie osiem lat” – dodał minister.

Dlatego, jak kontynuował, to, co się stało w poniedziałek, nie jest żadną nowością i to z praworządnością, z państwem prawa, nie ma nic wspólnego.

"Przypomnę raz jeszcze, myśmy ukształtowali prezydium Sejmu cztery lata temu, mając pełnię władzy, w ten sposób, że połowa pochodziła z ugrupowań, które tworzą Zjednoczoną Prawicę, a druga z klubów opozycyjnych. Była równowaga w prezydium, a mogliśmy zrobić tak, żeby nikogo, ani pana Czarzastego, ani pana Zgorzelskiego nie dopuścić do prezydium, albo mówić: możecie mieć, ale nie tych” – zaznaczył minister. (PAP)

Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
gn/