Pytany o to, czy biorący udział w działaniach na terenach powodziowych i popowodziowych żołnierze są odpowiednio przygotowani, ppłk Pękała przypomniał, że Wojska Obrony Terytorialnej są dedykowane do wsparcia społeczności lokalnych, administracji oraz służb ratowniczych w kryzysach, takich jak powodzie, podtopienia, pożary wielkoobszarowe, katastrofy budowlane.
Dlatego też, jak zapewnił, żołnierze WOT są wyposażani w odpowiedni sprzęt.
"Mam na myśli agregaty prądotwórcze, pompy, rozpieraki hydrauliczne, piły spalinowe, maszty z lampami halogenowymi, które w nocy pozwalają nam oświetlić teren prowadzonej akcji. W każdej brygadzie mamy też kilka łodzi saperskich. Oprócz tego dysponujemy też quadami. Wykorzystujemy też motocykle oraz samochody ciężarowe, do przerzutu wojska i dowożenia różnego rodzaju towarów" – wymieniał.
Ponadto, jak zaznaczył, żołnierze WOT mają na wyposażeniu też prosty sprzęt, taki jak łopaty i kilofy.
🚁 Latamy nad Kotliną Kłodzką! Działamy w rejonach Lądka i Żelazna, aby nawiązać kontakt z mieszkańcami w trudno dostępnych miejscach.
— Terytorialsi | Zawsze Gotowi, Zawsze Blisko! (@terytorialsi) September 19, 2024
🫡 Nasi żołnierze sprawdzają sytuację, oceniają potrzeby i dostarczają niezbędną pomoc. Każdy lot przybliża nas do zapewnienia bezpieczeństwa i… pic.twitter.com/tvoXhLLkHj
W ocenie rzecznika WOT, pracę terytorialsów usprawniłoby doposażenie. "Mamy kontenerowe elektrownie polowe, które mogą produkować dużo prądu i zasilić np. kilkanaście budynków, małą miejscowość czy fabrykę" – wyjaśnił. Jednak, jak przyznał, kontenerowych elektrowni polowych "przydałoby się więcej".
"Przydałoby się też więcej pomp, bo przecież klimat cały czas się zmienia i coraz częściej mamy do czynienia z krótkotrwałymi, ale intensywnymi opadami deszczu, które powodują miejscowe podtopienia" – dodał.
Pytany o indywidualne wyposażenie żołnierzy odparł: "warstwy termiczne i bielizna, które posiadamy w ramach wydawanego umundurowania są wystarczające, ale pracę ułatwiłoby nieprzemakalne ubranie z gumowym podszyciem na sytuacje, w których przyjdzie nam pracować po pas w wodzie".
Żołnierzom WOT przydałyby się też "dobrej jakości, grube rękawice". "Nie tylko budowlane - takie wykonane z grubego materiału, dobrze przyczepne, ale dobrze byłoby mieć też podgumowane, mocne rękawice, tak by nie przemakały, jak pada deszcz lub gdy pracuje się w wodzie" – dodał. Rzecznik ocenił, że – choć wojsko dysponuje tego rodzaju odzieżą - jest jej zdecydowanie za mało.
Pytany o przeszkolenie żołnierzy do działania w stanach klęski żywiołowej, wyjaśnił, że pododdziały WOT regularnie biorą udział w szkoleniach prowadzonych przez organy administracji. "Wynika to z systemu zarządzania kryzysowego. Organ administracji jest tym, który zarządza sytuacją kryzysową na administrowanym terenie" - tłumaczył.
W ćwiczeniach udział biorą pododdziały WOT, straż pożarna, policja i inne służby państwowe.
"Chodzi o to, by przećwiczyć procedury współdziałania i dograć się w działaniu. Ćwiczeń mogłoby być trochę więcej, ale nie kosztem zmniejszenia szkolenia wojskowego" - dodał.
Rzecznik podkreślił, że współpraca wojska ze służbami na terenach dotkniętych powodzią jest wzorowa. Jednocześnie wskazał, że współpracę ułatwiłby wspólny kanał łączności. "Gdyby był system łączności umożliwiający na jednym kanale, czy na jednej częstotliwości, komunikację wojska, straży pożarnej, policji, systemu państwowego ratownictwa medycznego, straży granicznej. Znaczna część z tych służb podlega pod MSWiA, my jako siły zbrojne, pod ministra obrony narodowej i brakuje kompatybilności sprzętu, a tym samym brak możliwości nawiązania łączności" – wyjaśnił.
Skala kryzysu jest na tyle duża, że do pomocy skierowano również inne rodzaje sił zbrojnych ze sprzętem, którym WOT nie dysponuje.
"Są to m.in. wojska inżynieryjne z uniwersalnymi maszynami inżynieryjnymi. To coś w rodzaju rolniczego ciągnika, który z boku ma koparkę, a z przodu spychacz. Może przewozić ziemię, kopać doły i rowy. Oprócz tego wojska inżynieryjne dysponują spycharko-ładowarkami i wywrotkami" – mówił. Dodaje, że tego typu sprzęt przydałby się na wyposażeniu WOT.
Z kolei siły powietrzne i specjalne wydzieliły do akcji m.in. śmigłowce.
"Zadania wykonujemy na śmigłowcach Mi-17, to dość leciwa konstrukcja, ale spełnia wymogi transportowe, przede wszystkim ma dużą przestrzeń ładunkową. Dysponujemy też śmigłowcami PZL W-3, które sprawdzają się doskonale w prowadzeniu rozpoznania z powietrza. Wojska specjalne wydzieliły nam trzy śmigłowce S-70i Black Hawk" – powiedział ppłk Pękała.
Pytany o ocenę współpracy między służbami odparł: "Mimo trudów służby, trudów niesienia pomocy - bo warunki parę dni temu były bardzo trudne, intensywne opady, wezbrania rzek, pracowaliśmy przemoknięci - to współpraca ze strażą pożarną i policją przebiegała perfekcyjnie".
#Głuchołazy / Wicepremier W. @KosiniakKamysz: Jest tu ze mną dowódca WOT, który dowodzi operacją. Przed nami wieloetapowe działania mające na celu usuwanie szkód. (...) Operacja „Feniks” to przede wszystkim odbudowa. Wojsko będzie tutaj w Głuchołazach, wojsko będzie na… pic.twitter.com/xowQjgiQkq
— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) September 19, 2024
Jak mówił - dzięki uprzejmości samorządów - ci żołnierze, którzy nie wracają na noc do swoich jednostek ze względu na ich oddalenie, odpoczywają i śpią w szkołach, w salach gimnastycznych. "W szkołach pracują stołówki, które wydają powodzianom ciepłe posiłki. Nasza logistyka oczywiście zapewnia nam wyżywienie, ale zawsze możemy poczęstować się ciepłą herbatą lub posiłkiem" - dodał. (PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
dsk/ godl/ ktl/ mar/