PŚ w skokach. Rafał Kot: sezon słaby, ale stanowi bezcenne doświadczenie

2024-04-01 12:00 aktualizacja: 2024-04-01, 21:12
Od lewej: Dawid Kubacki, Thomas Thurnbichler i Aleksander Zniszczoł. Fot. PAP/Marcin Cholewiński
Od lewej: Dawid Kubacki, Thomas Thurnbichler i Aleksander Zniszczoł. Fot. PAP/Marcin Cholewiński
"Ten sezon był wręcz słaby, ale wbrew pozorom jest dla nas bezcennym doświadczeniem" - uważa Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków narciarskich, a obecnie członek zarządu PZN. "Poznanie błędów i słabości pozwoli ich uniknąć w okresie przygotowawczym do igrzysk w 2026 roku" - dodał.

"Nie będę niczego pudrował - sezon był poniżej oczekiwań, wręcz słaby, ale jeżeli już musiało się tak zdarzyć, to był to naprawdę najlepszy moment, bo jest czas na poprawki patrząc chociażby w perspektywie przygotowań do igrzysk olimpijskich w 2026 roku" - powiedział PAP Kot.

Jak podkreślił, tego samego zdania jest część działaczy i szkoleniowców, chociaż - jak przyznał - rozmowy były i wciąż są bardzo intensywne.

"Ilu działaczy - tyle poglądów, rad i uwag. Sporą część przyczyn znamy, co ułatwia ich eliminację. Zaczęło się od zbyt ciężkiego i nużącego okresu przygotowawczego. Niestety, zostało to zbyt późno zauważone, a skoki są misterną dyscypliną sportu, którą można przyrównać do domina - gdy jedna kostka zostanie muśnięta, reszta natychmiast upada i cała robota na nic. I to właśnie była ta pierwsza... " - analizował Kot.

Zdaniem specjalisty, który jako fizjoterapeuta z kadrą skoczków współpracował przez niemal 10 lat, zaufanie do trenera Thomasa Thurnbichlera jest wciąż uzasadnione.

"To jeden z najzdolniejszych młodych szkoleniowców i mimo wszystko nie można zapomnieć, jak udany był jego pierwszy sezon współpracy z naszą kadrą. I jeszcze raz podkreślę - szczęście w nieszczęściu, że ten sezon był praktycznie - oprócz lotów - wolny od imprez rangi mistrzostw świata czy igrzysk, bo teraz jest czas, żeby takiej wpadki już nie powtórzyć" - dodał.

Taką "wpadką", oprócz błędów na etapie przygotowania, było też - zdaniem Kota - podjęcie się przez austriackiego szkoleniowca koordynacji i próby ujednolicenia szkolenia tzw. zaplecza.

"Pomysł był dobry, bo jak pokazała ta zima, gdy liderująca do tej pory trójka przestała skakać, to po prostu nie mieliśmy kim ich zastąpić. No, ale teraz już mamy stuprocentową pewność, że trener główny musi być wyłącznie skoncentrowany na czołówce. Stąd postanowienie, że funkcja koordynatora w PZN musi być. Rozmowy są w toku, a nazwisk kandydatów nie chcemy zdradzać, bo to zadanie jest niezwykle delikatną materią, na którą trzeba czasu i spokojnych przemyśleń" - podkreślił.

Zapytany, czy oprócz analiz i wyboru koordynatora są już jakieś postanowienia dotyczące okresu przygotowawczego przed kolejnym sezonem, Kot odparł, że teraz najważniejszy jest odpoczynek.

"I to porządny - zarówno ciała, jak i głowy. Niech wszyscy ochłoną po tym naprawdę nieudanym sezonie. Dajmy naszym skoczkom i sztabowi miesiąc całkowitego spokoju. To pozwoli odzyskać wiarę w sens tego, co robią, no bo jedyny, który naprawdę ma powód do radości, to Aleksander Zniszczoł. Mam nadzieję, że te pierwsze w karierze dwa pucharowe podia pozwoliły mu zasmakować sukcesu, zaliczył też naprawdę piękne loty, więc urosły mu skrzydła już na co najmniej następny sezon" - zaznaczył Kot.

Wieloletni działacz PZN dodał, że mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, pozostaje optymistą.

"Osobiście jestem naprawdę dobrej myśli co do kolejnych sezonów. Thurnbichler już obmyśla strategię, Stoch, Kubacki i Żyła są wciąż w pełni sił, a po oczyszczeniu głowy i regeneracji ciała na pewno wrócą im głód oraz radość skakania. No i wierzę, że odpowiednia osoba koordynatora oraz sztaby szkoleniowe zrobią wszystko, żeby młodzi zaczęli deptać po piętach czołówce. Bo talenty mamy, tylko muszą po prostu jeszcze popracować" - zakończył Kot.(PAP)

Autor: Joanna Chmiel

pp/