Psycholog: paskowy uczeń to jak korporacyjny pracownik roku

2024-06-22 09:11 aktualizacja: 2024-06-22, 13:04
Świadectwo z czerwonym paskiem. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Świadectwo z czerwonym paskiem. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Napięcia wokół paska na świadectwie mogą w szerszej perspektywie czasowej inicjować u uczniów paskowych stany lękowe i inne problemy z obszaru zdrowia psychicznego - powiedziała PAP psycholog dr hab. Zofia Dołęga. Dodała, że "paskowy uczeń" to jak "korporacyjny pracownik roku", a pasek to nierzadko certyfikat dla idealnego rodzica.

Ministra edukacji Barbara Nowacka zapytana we wtorek w TVN24 o kwestię biało-czerwonych pasków na świadectwach zapewniła, że nie ma żadnych prac nad zmianą świadectw.

"Znam dyskusje dotyczące świadectw, ale dzisiaj wiem, że rodzice są do tego megaprzekonani i nie ma takiej atmosfery, żebyśmy zmieniali kwestię pasków" – zastrzegła ministra.

Wcześniej małopolska kurator oświaty Gabriela Olszowska w mediach społecznościowych skrytykowała świadectwa z paskiem, co wywołało falę komentarzy i spowodowało powrót do dyskusji o sens tej formy wyróżniania uczniów, których średnia z ocen wynosi co najmniej 4,75. Olszowska swój wpis usunęła, nie jest już dostępny.

O słowa Nowackiej PAP zapytała dr. hab. - prof. Uniwersytetu SWPS Zofię Dołęgę - psycholog, nauczycielkę akademicką, specjalistkę w zakresie psychologii rozwojowej, edukacyjnej, stosowanej psychologii rozwoju i psychopatologii rozwoju psychicznego dzieci i młodzieży, a także psychometrii i diagnostyki psychologicznej dla celów wychowawczo-klinicznych.

Zdaniem profesor, takie prace w resorcie powinny się toczyć. Zaznaczyła, że należy zastanowić się, co pasek na świadectwie daje dziecku i czy zaspokaja istotne cele edukacyjne.

"Pasek to przykład pewnego przyzwyczajenia, jakiejś ospałości systemu edukacyjnego, kierującego się stereotypem społecznym: skoro tak zawsze było, więc tak dalej będzie" - zauważyła. Podobnie - dodała - jest z kontrowersjami wywołanymi decyzją o braku ocen za prace domowe: "Jak mogą nie być na ocenę, skoro zawsze były?".

Profesor oceniła, że "gdyby nasza edukacja miała sprecyzowany cel nadrzędny, wskazujący, po co kształcimy, ku czemu edukacyjnie zmierzamy, łatwiej byłoby odpowiedzieć na pytanie, czy paski spełniają jakąś istotną funkcję kształcącą".

Jej zdaniem, "generalnie pasków być nie powinno, bo w obecnym systemie edukacji pełnią nie tylko ważną funkcję informującą, ale również niepotrzebnie naznaczającą". Dodała, że dla tych uczniów, którzy pasek dostają, są wyróżnieniem, ale dla tych, którzy ich nie mają, często są komunikatem: "jesteś gorszy".

Ponadto - zwróciła uwagę - na paskach nierzadko bardziej zależy rodzicom niż samym uczniom, a dowodem na to są zachowania rodzicielskie widoczne zwłaszcza w końcu roku szkolnego. Dodała, że ambitni rodzice naciskają na nauczycieli; dopytują m.in. o dodatkowe zadania dla swoich pociech - wszystko po to, by te wypracowały upragnioną średnią 4,75.

"Jednym słowem paskowy uczeń to jak korporacyjny pracownik roku, a biało-czerwony pasek to nierzadko certyfikat dla idealnego rodzica" - zaznaczyła.

Prof. Dołęga powiedziała, że "na styku uczniowie-rodzice-nauczyciele dziwne relacje powiązane z uzyskiwaniem paska nie są pożądane w prawidłowo przebiegającym procesie edukacyjnym". Proces ten - dodała - generalne zakłada określone, nie zniekształcane czynnikami zewnętrznymi tempo i zakres pracy; zakłada określone kryteria bieżącego oceniania wysiłku uczniów, ale też pewną wspólnotowość opanowywania wiedzy i umiejętności.

"Niestety tak się jakoś utrwaliło, że (...) rodzice, gdzieś w okolicach kwietnia i maja zaczynają istotnie ingerować w procesy dydaktyczne sprawiając, że ich dzieci, zamiast korzystać z wolnego czasu, biegać po boiskach, kopać piłkę i jeździć na rowerze, doznają 'spiny', by mieć pasek. Do późnego wieczora powtarzają materiał. Są przeciążone, zestresowane. Oczywiście nie wiedzą, czy ostatecznie ten będą pasek dostaną. Co więcej, niejednokrotnie nieadekwatnie do możliwości zamartwiają się, czy spełnią oczekiwania, nie tylko swoje, ale przede wszystkim rodziców" - powiedziała.

Profesor zwróciła uwagę, że tu mogą zrodzić się problemy z uczniowskim zdrowiem psychicznym. Zaznaczyła, że negatywne skutki tego rodzaju zamartwiania się mogą być liczne.

"Najczęściej jest to 'tylko' stres bieżący, codzienny. Niekiedy bywa jednak permanentny, co może rodzić stany lękowe, a niekiedy znane w psychopatologii uporczywe ruminacje (nawracające negatywne myśli – PAP). U 'paskowych uczniów' są to powiązane z lękiem niepokojące myśli przyjmujące np. postać obsesyjnych, skierowanych do siebie zapytań: czy na pewno wszystko umiem; co będzie, jeśli tego nie zdam; co powie mama, jeśli mi nie pójdzie; co zrobi tata?" - powiedziała.

Wyjaśniła, że w taki sposób bieżące, sytuacyjne napięcia mogą przekształcić się w zaburzenie lękowe. To ono - dodała - powoduje, że uczeń wstając rano i idąc do szkoły przeżywa nieznośny niepokój.

"Przygotowując się do szkoły stresuje się, czy właściwie spakował szkolny plecak; czy zdąży do szkoły, jak tam się spisze, itd. Choć nie ma podstaw, by tak myśleć, bo przecież, jeśli jest 'uczniem paskowym', to zwykle jest zorganizowany w tych kwestiach. Mimo to, nadmiarowo przeżywa swoje obowiązki szkolne, wyznaczone zadania. Bywa, że te nie są spójne z jego/jej przekonaniami, narzucone z zewnątrz najczęściej ze strony rodziców. Tacy uczniowie czują ich presję, zwłaszcza gdy ci sięgają po argument, że pasek zobowiązuje nie dając prawa do błędu, pomyłki czy porażki" - zauważyła psycholog.

Podkreśliła, że "tego rodzaju relacje, przeżycia i napięcia wokół paska na świadectwie mogą w szerszej perspektywie czasowej inicjować stany lękowe i inne problemy z obszaru zdrowia psychicznego". Zwłaszcza - wskazała - u uczniów szkół podstawowych, ale też uczniów średnich.

"Tym bardziej, że pasek ze świadectw w szkole podstawowej z różnych powodów bywa nieosiągalny w szkole średniej. Dla nastolatków jest najczęściej passé. Mają inne, ważniejsze sprawy na głowie, niż zdobywanie odpowiednich ocen dla +oldschoolowego+ nieco paska. Stąd też nic nie warty jest częsty u rodziców argument, że skoro w podstawówce pasek był, to i nadal być powinien" - zaznaczyła profesor.

Podobnie - dodała - jest zresztą z argumentem rodziców odnoszącym się do osiągnięć szkolnych typu: "a ja miałem w szkole same piątki"; takie argumenty w żaden sposób nie zmotywują.

Psycholog wyjaśniła, że istnieją dwa główne - obok amotywacji- typy motywacji: zewnętrzna wynikająca, np. z ocen szkolnych czy paska i wewnętrzna - płynąca z zainteresowań i uzdolnień, chęci pracy, bycia dobrym uczniem.

"To, o co powinniśmy się w edukacji starać, to to, by wzbudzać w uczniach/uczennicach jak najczęściej motywację wewnętrzną. By sami uczniowie/uczennice myśleli o sobie motywująco, o rozwoju zainteresowań, o korzyściach płynących ze zdobywanej wiedzy, o kształceniu określonych umiejętności i dobrych postawach. Nie jest dobrze, gdy motywacja uczniowska jest głównie zewnątrzpochodna, gdy to biało-czerwony pasek staje się wyznacznikiem uczniowskiego poczucia wartości" - podkreśliła.

Dodała, że zasada motywacji wewnętrznej w edukacji powinna przyświecać zarówno edukacji podstawowej, jak i ponadpodstawowej.

"Może odrębnie należy potraktować dzieci najmłodsze, z klasy I czy II, u których motywacja wewnętrzna działa w ograniczonym stopniu. Młodsi uczniowie/uczennice dopiero kształtują swój obraz siebie w obszarze roli ucznia. Nie mają zatem ograniczone zdolności samoregulacyjne, potrzebują zachęty, wyjaśnienia, oceny od kogoś, kogo uznają za jakiś autorytet" - powiedziała.

Dodała, że nagroda zewnętrzna, specjalne wyróżnienie, czy oceny płynące od znaczących osób z autorytetem, takich jak nauczyciele, są ważne; ale też stąd bierze się nierozstrzygnięty do końca dylemat stosowania ocen szkolnych w klasach początkowych.

Profesor wyjaśniła, że motywacją zewnętrzną można sterować aktywność uczniowską, ale również tworzyć presję np. ze strony rodziców czy nauczycieli. Zwróciła uwagę, że nacisk na świadectwa z paskiem może - nie musi - tworzyć niekorzystne warunki edukacyjne koncentrujące na osiągnięciach szkolnych uczniów/uczennic motywowanych zewnętrznie.

"Z psychologicznego punktu widzenia nie jest to korzystne rozwojowo i społecznie. Rozwojowo, bo uczniowie wzrastają z przekonaniem, że ich poczucie wartości jest w szczególności zależne od czynników zewnętrznych. Społecznie dlatego, że forma edukacji prowadzonej z naciskiem na szczególne wyróżnianie pewnych jednostek sprzyja ich izolacji, rywalizacji i naznaczaniu, a nie sprzyja poczuciu wspólnotowości" - dodała.

"Śmiem twierdzić, że pasek na świadectwie ma słabe albo żadne przełożenie na sukcesy czy powodzenie w życiu dorosłym. Natomiast koszty jego zdobywania są spore" - oceniła prof. Dołęga. "Można być prymusem szkolnym mając relatywnie niski poziom inteligencji. I odwrotnie, wysoki poziom inteligencji ucznia wcale nie gwarantuje, że uzyska on znakomite oceny" - zauważyła.

Dodała, że "prymusi w szkole średniej często na studiach są przeciętnymi studentami, a wśród najsłabszych uczniów nie brakuje osób o ponadprzeciętnych zdolnościach niekoniecznie mierzalnych sprawdzianami wiedzy czy testami inteligencji". Są to - wskazała - zwykle uczniowie/uczennice ukierunkowani na jakiś obszar wiedzy, czy działań niemierzalnych ocenami szkolnymi.

"Im pasek nie jest potrzebny. Ważna natomiast jest ich autodeterminacja wyznaczona zainteresowaniami, czy uzdolnieniami i jest dobrym prognostykiem dla osiągnięć w przyszłości" - podkreśliła psycholog.

Dlatego - powiedziała - w obecnych warunkach edukacyjnych rodzice nie powinni szczególnie naciskać, by ich dziecko koniecznie miało świadectwo z paskiem.

"Lepiej by było, aby odpowiedzieli sobie na pytanie, co i jak je motywuje. Jakie są psychologiczne koszty tego, że ich dziecko ma to upragnione świadectwo z paskiem, ale też pytanie, dlaczego go nie ma. Może koszty, by je mieć, okazują się nadmierne. Bo choć każdy uczeń/uczennica ma swój własny potencjał edukacyjny, to jednak nie zawsze wiadomo, czy w sposób właściwy w danym momencie zostaje zagospodarowany" - zaznaczyła prof. Dołęga.

Rozmówczyni PAP zapytana, w jaki sposób likwidacja pasków na świadectwach mogłaby wpłynąć na uczniów, odparła: "jeżeli chodzi o aspekt wynikowy - w żaden sposób nie wpłynie". Choć - dodała - może trzeba by to zbadać, np. w ograniczonym eksperymencie edukacyjnym.

"Można natomiast założyć takie przypadki, że paskowi uczniowie, będący do tej pory pod presją, by go zdobyć, odetchną wreszcie z ulgą i z szóstkowego staną się piątkowi, czwórkowi czy trójkowi" - powiedziała.

Oceniła, że z perspektywy życia społecznego likwidacja pasków wydaje się słuszna. "Poprawi to relacje między dziećmi, być może zmniejszy ich codzienne napięcia i stres, a tym samym ryzyko zaburzeń zdrowia psychicznego, które w tej chwili szerzą się wśród dzieci i nastolatków" - powiedziała.

"Może być i tak, że ograniczy się skala bullyingu w szkołach, czyli zastraszania, nękania uczniów, zwłaszcza właśnie prymusów. Tak może się stać, bo spadnie negatywne rywalizacyjne napięcie między uczniami, którzy przecież nieustannie porównują się ze sobą. Może też na tej drodze zmniejszy swój zasięg mechanizm agresywnego nękania, by pojęciu agresora okazać się lepszym, ważniejszym" - zaznaczyła psycholog.(PAP)

Autorka: Paulina Kurek

kgr/