Według Putina, Rosja "zawsze mówiła, że jest gotowa do rozmów i kompromisów" i że "rezultatem rozmów zawsze są kompromisy". Dodał następnie: "my jesteśmy gotowi, ale trzeba, aby tamta strona była gotowa i do rozmów i do kompromisów". Powiedział też, że Moskwa jest gotowa "prowadzić dialog bez warunków wstępnych", ale bazą mają być ustalenia z rozmów ze Stambułu pod koniec 2022 roku i "istniejące dzisiaj realia w terenie".
Putin odpowiadał podczas konferencji, transmitowanej przez główne media, na pytania kobiety reprezentującej strukturę o nazwie Druga Ukraina. Jak sam wyjaśnił, związany z tym podmiotem jest Wiktor Medwedczuk - prorosyjski polityk ukraiński, były szef administracji prezydenta za rządów Wiktora Janukowycza.
Następnie przedstawił swoją interpretację konstytucji Ukrainy, która - według niego - nie wspomina o możliwości przedłużenia kompetencji prezydenta kraju nawet w warunkach stanu wojennego i przewiduje, że bez wyborów przedłużone mogą być jedynie pełnomocnictwa parlamentu Ukrainy i jego przewodniczącego.
"Jeśli nie z przywódcą reżimu, to z kim (można prowadzić rozmowy) - jeśli on sam nie jest prawomocny? Jeśli ktoś pójdzie na wybory i uzyska prawomocność, będziemy rozmawiać z każdym człowiekiem, w tym z Zełenskim. Teraz, jeśli Ukraina rzeczywiście chce iść drogą uregulowania pokojowego, to oczywiście są w stanie to zrobić. Oni mogą zorganizować ten proces wewnątrz Ukrainy tak, jak zechcą. Po prostu my podpisywać możemy tylko z tymi, którzy są prawomocni. A prawomocna jest Rada i przewodniczący Rady" - oznajmił Putin.
Dodał następnie: "wewnątrz mogą zorganizować ten proces (tak), jak chcą. Ale podpisywać - jeśli dojdziemy kiedyś do podpisywania dokumentów - możemy tylko z przedstawicielami prawomocnych organów władzy".
Podczas konferencji Putin zapewniał, że przez cztery lata nie rozmawiał z obecnym prezydentem elektem USA Donaldem Trumpem. Natomiast dziennik "Washington Post" i agencja Reutera informowały w listopadzie, że Trump rozmawiał z Putinem; miał mu powiedzieć, by nie eskalował konfliktu na Ukrainie. Jeśli dojdzie do spotkania z Trumpem, to "będziemy mieli o czym rozmawiać" - oświadczył Putin.
Zapewnił także, że zasięg rosyjskiego pocisku Oriesznik sprawia, że nie może być on strącony przez antyrakiety należące do amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce i Rumunii.
Na konferencji, która jest połączeniem dwóch wcześniejszych formatów propagandowych - kilkugodzinnego maratonu odpowiedzi na pytania obywateli i dorocznej konferencji prasowej dla mediów - Putin powtórzył swoje wcześniejsze twierdzenia o tym, iż Ukraińcy są częścią narodu rosyjskiego. Oznajmił, że "wkrótce już zakończą się Ukraińcy, którzy chcą walczyć". (PAP)
awl/ ap/gn/