Podczas rozmowy z PAP w Waszyngtonie pod koniec swojej wizyty w USA, szef MSZ przekonywał m.in. że polityczna niepewność spowodowana wyborami w Stanach Zjednoczonych nie będzie miała wpływu na trwałość postanowień szczytu NATO, w tym zapewnienia wsparcia Ukrainie.
"Nie mam tu żadnych wątpliwości, bo to były głosy przywódców poważnych krajów, które po prostu już to robią. Mówię tu o takich krajach jak Wielka Brytania, Holandia, Dania, jak my, jak szereg innych krajów" - powiedział.
Pytany o ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa, który zapowiada, że zakończy wojnę w Ukrainie jeszcze jako prezydent-elekt, Sikorski odparł, że "byłoby dobrze, gdyby to się stało".
"Przecież wszyscy chcemy pokoju, tylko nie chcemy kapitulacji wobec Putina. Jeśli jego ludzie zastanawiają się, jak to zrobić, jak wpłynąć na Putina, by się ze swojego zbrodniczego błędu wycofał, to dobrze, a nie źle. Niektóre pomysły alternatywnej administracji zasługują na najwyższą uwagę" - powiedział. Jak dodał, rozmawia z "całym spektrum ludzi Trumpa".
"Jednym z pomysłów jest zwiększenie pomocy dla Ukrainy i to jest ten pomysł, który nam się podoba i który popieramy" - powiedział.
W piątek Sikorski rozmawiał z byłym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Donalda Trumpa, Robertem C. O'Brienem. O'Brien stwierdził w niedawno opublikowanym tekście w "Foreign Affairs", w którym nakreślił przyszłą politykę zagraniczną ewentualnej drugiej kadencji Donalda Trumpa, że Europa musi "zrozumieć, że dalsza obrona Europy przez Amerykę jest zależna od tego, czy Europa zrobi swoją część". Sikorski przyznał mu rację.
"Przecież trąbię o tym od lat, że Amerykanie mają swoje wyzwania na Pacyfiku i nie możemy jako Europa liczyć, że w każdej możliwej okoliczności zawsze, nawet z takimi zagrożeniami, z jakimi powinniśmy sobie poradzić samemu, Amerykanie będą nas ratować z opresji" - powiedział.
"Europa jako Europa też powinna mieć zdolności do reagowania na kryzysy. I to robimy, mamy wreszcie budżet obronny Unii Europejskiej, mamy siły szybkiego reagowania, ma być komisarz ds. obrony, tylko to się dzieje zbyt wolno" - ocenił.
Sikorski przekonywał też, że Polska może odgrywać rolę w łagodzeniu napięć między USA i Chinami, zwracając uwagę zarówno na historyczną rolę jako miejsce rozmów między obiema stronami w erze Richarda Nixona, jak i narażenie na ewentualne skutki konfliktu.
"Przypominam, że to w Polsce miały miejsce dziesiątki (rozmów) - zdaje się, że ponad sto - między Stanami Zjednoczonymi i Chinami nawet za czasów komunizmu. Polska może tego typu rolę odegrać. Pamiętajmy, że w Europie handel międzynarodowy odpowiada za większą część PKB, niż w Stanach Zjednoczonych. Więc globalna wojna handlowa uderzyłaby w nas jeszcze bardziej. Trzeba jej próbować zapobiec" - ocenił.
Zaznaczył jednak, że nie wyklucza to naciskania na Chiny w sprawie ich wsparcia dla rosyjskiej machiny wojennej, czy poparcia deklaracji ze szczytu NATO w Waszyngtonie, że "ChRL nie może wspomagać największej wojny w Europie w najnowszej historii bez negatywnego wpływu na jej interesy i reputację". "Towarzyszom chińskim mówimy z bolszewicką szczerością, że nas zmuszą do wyboru między najważniejszym partnerem handlowym, a naszym głównym sojusznikiem, czyli Stanami Zjednoczonymi, to oczywiście wybierzemy Stany Zjednoczone" - podkreślił.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
mar/