Rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną Polski. Szef KPRM: wszystko się potwierdza

2023-12-30 21:28 aktualizacja: 2023-12-31, 11:59
Służby w województwie lubelskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Służby w województwie lubelskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Wszystko wskazuje na to, że rakieta, która w piątek naruszyła polską przestrzeń powietrzną, w całości opuściła terytorium Polski. Na to wskazują zarówno analizy Wojska Polskiego, jak i naszych sojuszników - powiedział w TVN24 szef KPRM Jan Grabiec. Podkreślił również, że polskie wojsko stanęło na wysokości zadania.

W piątek przed godziną 11 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że tego dnia rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne. Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki. "Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, którą następnie opuściła. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze" – mówił w piątek po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła.

W województwie lubelskim prowadzone były naziemne poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który w piątek naruszył polską przestrzeń powietrzną. W poszukiwania zaangażowanych było ok. 480 żołnierzy WOT z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej i 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej. W sobotę X Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) poinformowało, że o godz. 15 zakończono sprawdzanie wyznaczonego obszaru. Dodano, że nie planuje się dalszego prowadzenia działań.

Grabiec: premier Tusk ma pełną informację, co się dzieje w tej sprawie

Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pytany był w sobotę o to, czy na biurko premiera Donalda Tuska wpłynął już pełny meldunek dotyczący tego, jak działało w tej sprawie wojsko. "Tak, pan premier ma pełną informację od samego momentu incydentu do chwili obecnej na temat tego, co się dzieje w tej sprawie, zarówno ze strony wojska, jak i służb podległych panu premierowi i podległych ministrowi obrony narodowej" - odpowiedział Grabiec. Podkreślił też, że "najważniejsze informacje formułowane są przez samo Dowództwo Operacyjne i przekazywane opinii publicznej". Polacy mają prawo wiedzieć" - dodał.

"Mamy pełne zaufanie do wojska. Wojsko przeprowadziło swoje procedury sprawdzające, również służby i poinformowało natychmiast, po kilkudziesięciu minutach opinię publiczną w Polsce bezpośrednio, bez pośrednictwa polityków" - zaznaczył szef KPRM.

Grabiec pytany, po co wojsko przeczesywało rejon przelotu rakiety, skoro - jak wskazywały radary - opuściła ona polską przestrzeń powietrzną po trzech minutach, odparł: "Na wszelki wypadek". "Ta rakieta przynajmniej na części radarów nie była przez moment widoczna. Potrzebne było sprawdzenie tej sytuacji, tak by nie okazało się, że jakieś fragmenty, odłamki gdzieś się znajdują i mogą stanowić potencjalne zagrożenie" - wyjaśnił.

"Zagrożenie jest poważne"

Pytany o koszty tej operacji, podkreślił, że "takie jest zadanie wojska". "Zagrożenie jest poważne. Mówimy tutaj o rakietach bojowych, nie o jakimś ćwiczebnym sprzęcie. Więc potencjalny kontakt z takim niewybuchem może stanowić zagrożenie życia czy zdrowia. Wojsko jest do tego przygotowane, żeby w takich sytuacjach działać. Zwłaszcza w takich" - wskazał.

"Wszystko wskazuje na to, że rakieta w całości opuściła terytorium Polski. Na to wskazują zarówno analizy Wojska Polskiego, tych dostępnych radarów i źródeł informacji, jak i naszych sojuszników. Więc tutaj wszystko się potwierdza, wskazuje na to, że ta rakieta opuściła polską przestrzeń powietrzną po kilku minutach" - poinformował szef Kancelarii Premiera.

Chargé d’affaires Federacji Rosyjskiej wezwany do MSZ 

W piątek wieczorem MSZ przekazało, że wieczorem wiceszef resortu Władysław Teofil Bartoszewski wezwał chargé d’affaires Federacji Rosyjskiej Andrieja Ordasza i wręczył mu notę, w której MSZ domaga się wyjaśnienia incydentu z naruszeniem przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej przez pocisk samosterujący i natychmiastowego zaprzestania tego typu działań.

Na uwagę dziennikarki, że "że Moskwa nie udzieli wyjaśnień i mówi: 'pokażcie najpierw dowody'" oraz czy Polska powinna uzasadniać, że nota dyplomatyczna jest "właściwie adresowana", szef KPRM odpowiedział: "Nie, nie sądzę. Wszyscy na świecie wiedzą, nasi sojusznicy w NATO, co się wydarzyło, skąd pochodziła ta rakieta".

Z kolei na pytanie, która wersja zdarzeń jest bardziej prawdopodobna: o przypadku, czy o celowej próbie wytestowania naszych systemów, odpowiedział: "My nie będziemy gdybać. Musimy być przygotowani zarówno na sytuację taką, w której dochodzi do tego, że ta rakieta przypadkiem, wskutek awarii, uderzenia, znajduje się w polskiej strefie powietrznej, jak i na przypadek prowokacji. Tym razem byliśmy przygotowani i to jest chyba najważniejsze". "Wojsko stanęło na wysokości zadania. Polskie niebo było patrolowane tej nocy w związku z aktywnością lotnictwa rosyjskiego i bombardowaniami. W pobliżu lotu tej rakiety były cztery F-16, które były gotowe w każdej chwili do zestrzelenia tego obiektu" - wskazał.

Na pytanie, czy taka byłaby reakcja, gdyby rakieta była dłużej w polskiej przestrzeni niż trzy minuty, odpowiedział: "Z całą pewnością reakcja byłaby bardzo stanowcza. To jest zagrożenie dla bezpieczeństwa Polaków i tutaj działanie wojska byłby zdecydowane".

Grabiec mówił również m.in. o tym, że każdy tego rodzaju akt uzasadnia w większym stopniu obecność wojsk NATO na terenie Polski, obecność wojsk amerykańskich. "A wiemy, że to boli Rosjan bardzo mocno, bo te wojska NATO są bardzo blisko granicy rosyjskiej, chociażby, jeśli chodzi o Kaliningrad" - zauważył. "Każdy tego typu akt spotka się z reakcją i dyplomatyczną, i wojskową" - zapewnił.(PAP)

Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka

mmi/