"Robię muzykę, która reprezentuje moje pokolenie, nasz bój, naszą walkę" - mówił Kendrick Lamar w 2011 r. w wywiadzie, udzielonym "Billboardowi". Promował wówczas "Section.80", swój debiutancki album. Miał 24 lata, kilka mixtape'ów na koncie i opinię utalentowanego młodego rapera, a także wsparcie Dr. Dre, słynnego producenta i jednej z najbardziej wpływowych postaci świata hip-hopu.
"Jestem dobrym dzieciakiem z szalonego miasta" - tłumaczył Lamar, mówiąc o Compton w hrabstwie Los Angeles, miejscu pochodzenia takich legend hip-hopu, jak Dr. Dre i Eazy-E - współtwórców N.W.A., jednej z najważniejszych rapowych grup przełomu lat 80. i 90. Ich utwory szokowały mainstreamowych słuchaczy opisami życia pełnego przemocy i używek, konfliktów z policją.
Poezją i hip-hopem zainteresował Lamara nauczyciel w szkole. A kiedy Kendrick miał osiem lat, ojciec zabrał go na plan kręconego w Compton teledysku do "California Love" Tupaca i Dr. Dre - wspominał o tym w krótkim wideo, nakręconym w 2013 r. na potrzeby nagród Grammy. Dziś Lamar ma na koncie 57 nominacji i 17 statuetek. Odkrywcą jego talentu - przypomina w książce "Hip-hop jest historią" Ahmir "Questlove" Thompson - był Anthony Tiffith, "założyciel agencji menedżerskiej i niezależnej wytwórni Top Dawg". "Wziął Lamara - wówczas piętnastoletniego autora mixtape'ów, skrywającego się pod pseudonimem K.Dot - pod swoje skrzydła" - pisał perkusista The Roots. Lamar - ocenił - "odważnie zapuszczał się na głębokie wody osobistych problemów i odmalowywał bezlitosny portret swojego środowiska".
Wydaną w 2012 r. płytą "good kid, m.A.A.d city", zachwycała się muzyczna prasa, m.in. wpływowy portal Pitchfork. Jego dziennikarz już wcześniej, recenzując debiutancką "Section.80.", zauważył, że w swoich tekstach Lamar "wszędzie dostrzega oznaki pokoleniowego doświadczenia dorastania w erze Reagana i epidemii cracku",a także ślady "autodestrukcji, nihilizmu i zinstytucjonalizowanej przemocy". Podkreślano, że Lamar nie nawiązuje do "gangsterskiej", materialistycznej tradycji, a tworzy muzykę z nurtu "świadomego rapu", poruszając ważne tematy społeczne. Muzycznie sięga po wpływy jazzu, soulu i funku, a także do korzeni hip-hopu.
W 2018 r. uhonorowano go nagrodą Pulitzera w dziedzinie muzyki za album "Damn". Jej laureatami byli wcześniej m.in. kompozytorzy Aaron Copland, Charles Ives, jazzmani Wynton Marsalis, Ornette Coleman i Tyshawn Sorey. Lamar otrzymał ją jako pierwszy spoza kręgu muzyki poważnej i jazzu. Decyzja ta spotkała się z krytyką - w rozmowie z magazynem "Time" laureat nagrody z 1970 r. kompozytor Charles Wuorinen wyróżnienie artysty hip-hopowego uznał za dowód utraty zainteresowania kulturą wysoką.
Na "Damn" Lamar umieścił fragment wypowiedzi Geraldo Rivery z telewizji Fox News, który przekonywał, że "w ostatnich latach hip-hop wyrządził młodym Afroamerykanom większą krzywdę niż rasizm". Kapituła nagrody oceniła, że raperowi udało się "uchwycić złożoność życia współczesnych czarnych Amerykanów". Artysta czynił to także swych poprzednich albumach - "good kid, m.A.A.d city" i "To Pimp a Butterfly". Gdy otrzymał Pulitzera, miał ledwie 30 lat i ugruntowaną opinię jednego z najbardziej wpływowych twórców na świecie. Rapera wysławiającego nie gangsterski styl życia i walkę o dobra materialne, ale człowieka nastawionego na introspekcję, refleksję polityczną i społeczną. Tytuł jego piosenki "The Blacker the Berry" to nawiązanie do powieści Wallace'a Thurmana, pisarza okresu "Renesansu Harlemu", poruszającego w swej twórczości problem dyskryminacji rasowej w Stanach Zjednoczonych.
Kluczowy moment w karierze?
Przełomem w jego karierze był już sukces "good kid, m.A.A.d city" - Lamar trafił na okładkę wpływowego magazynu "Source", jednak to jego trzeci album, wydany w 2015 r. "To Pimp a Butterfly", jak ocenił "Questlove" w swojej książce, "wyniósł sztukę na wyższy poziom". "Wszystko było tu wyjątkowe: ambicje, introspekcje, produkcja (Pharrell, Flying Lotus, Boi-1da i inni), goście (George Clinton, Snoop Dogg, Ronald Isley i wielu innych). Okrzyknięto "To Pimp a Butterfly" afroamerykańskim majstersztykiem, dojrzałym podsumowaniem motywów i tematów obecnych w życiu, muzyce, a nawet kulturze czarnych mieszkańców USA (...) Płyta odniosła komercyjny sukces, sprzedała się lepiej niż poprzedniczka i cieszyła się uznaniem krytyków - Lamar otrzymał za nią swoją pierwszą nagrodę Grammy dla najlepszego albumu rapowego" - przypomina autor "Hip-hop jest historią". Kolejna praca Lamara - album "Damn" - przyniosła mu kolejną statuetkę Grammy dla najlepszego albumu rapowego, a także wspomnianego Pulitzera.
Okrzyknięty "zbawcą hip-hopu", swój kolejny album poświecił strącaniu samego siebie z piedestału, utracie wiary w swą misję. "Mr. Morale and The Big Steppers" z 2022 r. to opis życiowego kryzysu, dojrzewania do roli męża i ojca, niewierności, zachłyśnięcia się sławą, duchowej przemiany. Nim, bez zapowiedzi, z zaskoczenia, ukazała się jego nowa płyta "GNX", świat muzyki popularnej ekscytował spór i wymiana piosenek-ciosów między raperem z Compton, a kanadyjską gwiazdą Drakiem. Według powszechnej opinii Lamar wyszedł z pojedynku zwycięsko, czego dowodem była ogromna popularność jego piosenki "Not Like Us". Symboliczne zwycięstwo świętował koncertem "The Pop Out" w Compton, podczas którego wykonał utwór pięć razy, przy chórze skandujących słowa piosenki fanów.
"To, co robi Kendrick Lamar przypomina mi muzykę, którą tworzyliśmy wspólnie z Gilem" - mówił PAP klawiszowiec i wokalista Brian Jackson, współpracownik pieśniarza i poety Gila Scotta-Herona. "Ale zawodzi mnie ostatnio, niepotrzebnie wchodzi w te pyskówki, konflikty. Powinien skupić się na tym, co naprawdę ważne. Rozmienia się na drobne, zupełnie niepotrzebnie. Gdy usłyszałem go po raz pierwszy, aż odjęło mi mowę. Pomyślałem: to gość, na którego czekaliśmy... Wciąż tak myślę". (PAP)
pj/ wj/ pap/