W niedzielę, w ostatniej kolejce Premier League Manchester City wygrał u siebie z West Ham United 3:1, co pozwoliło tej drużynie utrzymać dwupunkową przewagę nad Arsenalem i zapewniło czwarte kolejne i 10. w historii klubu mistrzostwo Anglii. Manchester City jest pierwszym klubem, który od rozpoczęcia rozgrywek ligowych w Anglii w sezonie 1888-89 zdobył cztery mistrzostwa z rzędu.
"The Guardian" przywołuje słowa trenera City, Pepa Guardioli, mówiącego przed meczem o spodziewanych nerwach w związku ze stawką, i zauważa, że nic takiego nie miało miejsca, bo tym, co można było wynieść z tego spotkania, był przede wszystkim brak dramatyzmu, a scenariusz, w którym jego zespół potknie się w ostatniej kolejce, ani przez chwilę nie był bliski.
"Bardziej prawdziwą narracją na temat zespołu, który zbudował Guardiola, jest to, że kiedy tytuł jest w zasięgu wzroku, bezlitośnie go zdobywają. City ma teraz cztery zwycięstwa z rzędu - to tworzy historię angielskiej ligi piłkarskiej - a z 10 w sumie, Guardiola ma ich sześć. Zdobył je w ciągu ośmiu lat prowadzenia klubu" - pisze gazeta.
"Daily Telegraph" przywołuje jeszcze inne rekordowe statystyki - 359 punktów zgromadzonych przez Manchester City w czterech ostatnich sezonach ligowych, co daje niesamowitą średnią prawie 90 punktów na sezon, i równie niesamowite 372 bramki, które zdobyli w tym czasie. "Jest to bezprecedensowe pod wieloma względami" - zauważa.
Ale dodaje: "I jest jeszcze jedna statystyka. Statystyka, która im się nie podoba: 115 zarzutów, z którymi walczą przez cały czas, za domniemane naruszenia zasad finansowych Premier League. Może to irytować City - i złościć fanów innych klubów, że wciąż tego nie wyjaśniono - ale te zarzuty wiszą ciężko nawet na bezchmurnym majowym niebie, gdy piłkarze świętowali na boisku".
"The Independent" zwraca uwagę, że drugi w tabeli Arsenal skończył sezon z 89 punktami, czyli z takim samym dorobkiem, jaki w zeszłym sezonie wystarczył Manchesterowi City do mistrzostwa. "Wielu wskazuje to jako oznakę rzekomej konkurencyjności Premier League, ale tak naprawdę pokazuje to tylko, jak trudno jest dotrzymać kroku najwyraźniej nieustannym mistrzom. City zmusza drużyny do pokonywania dystansu tylko po to, by samemu zajść jeszcze dalej" - pisze.
Gazeta również przypomina o zarzutach złamania finansowego fair play. "115 domniemanych naruszeń zasad finansowego fair play będzie ciążyło nad wszystkim, dopóki nie zostanie to wyjaśnione. Niezwykłe jest to, że sprawa ta wciąż nie została rozstrzygnięta, co jest prawdopodobnie bardziej sensacyjne niż jakikolwiek genialny futbol Pepa Guardioli" - podkreśla.
Dodaje, że przewlekłość w wyjaśnianiu zarzutów w połączeniu z coraz wyraźniejszą dominacją klubu staje się coraz większym problemem dla całej Premier League.
"Prawda jest taka, że stanowi to coraz większy problem dla Premier League, zwłaszcza jeśli chodzi o jej wizerunek. (...) Trudno jest sprzedać ideę 'najbardziej wyrównanej ligi na świecie', gdy ta sama drużyna wygrywa cały czas i robi to z takim poziomem zagęszczonej wyższości. Tak trudno jest ich pokonać w pojedynczych meczach, nie mówiąc już o wyścigu o tytuł. Wystarczy spojrzeć na drogę do tego tytułu, z której w zasadzie usunięte zostały jakakolwiek presja lub napięcie" - pisze.
Na to samo zwraca uwagę także "Financial Times". "Wieloletnia dominacja City doprowadziła jednak również do pytań o konkurencyjność ligi, w której wiele drużyn pogodziło się z walką tylko o miejsca kwalifikujące do gry w Europie i o środek tabeli. (...) Jednak 115 domniemanych naruszeń zasad finansowych przez drużynę Premier League w ciągu dziewięciu sezonów zawiśnie nad jej osiągnięciami, a spodziewana w przyszłym roku decyzja, wydana przez niezależną komisję regulacyjną, będzie w efekcie oceną całego właścicielstwa klubu przez szejka Mansoura" - pisze.
Komentator dziennika "i" pisze wręcz, że dopóki zarzuty wobec Manchesteru City nie zostaną wyjaśnione, kolejny tytuł tego klubu dla wszystkich innych poza jego kibicami nie będzie miał większego znaczenia. "Manchester City robi to, co robi Manchester City, osiągając wyniki, jakich nie osiągnęła żadna inna drużyna w historii. Cztery z rzędu, sześć w siedmiu sezonach. Po końcowym gwizdku przez boisko przetoczyła się spieniona błękitna fala. Ale poza oddaniem wiernych kibiców, gdzie jest romantyzm, uznanie, poczucie epickości, zachwytu?" - pisze.
"Poczucie 'i co z tego' w kierunku City jest prawdziwe, podsycane przekonaniem, że odnieśli oni korzyści, działając poza zasadami. Dopóki zarzuty przeciwko nim nie zostaną wyjaśnione, jest mało prawdopodobne, aby uznanie wykroczyło poza bramy Etihad" - dodaje.
Z Londynu - Bartłomiej Niedziński (PAP)
kgr/