Jak przypomniał w czwartek na konferencji prasowej w Medyce lider „Podkarpackiej oszukanej wsi” Roman Kondrów, protest został zawieszony po rozmowach z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim. „To był też gest naszej dobrej woli, żeby również kierowcy z Ukrainy mogli pojechać na święta do domów” – dodał.
W jego ocenie, po spotkaniu w Medyce 23 grudnia ub.r. z ministrem rolnictwa, który zapewnił, że postulaty rolników zostaną spełnione, sporządzona została tylko „adnotacja przez ministra”. „To nie było porozumienie” – podkreślił Kondrów.
Lider protestu wskazał, że jest cały czas „na łączach z ministerstwem”. „Chcemy teraz podpisać dwustronne porozumienie między ministerstwem a rolnikami z "Podkarpackiej oszukanej wsi". Jeśli takie porozumienie zostanie podpisane, protest zostanie zawieszony na czas, kiedy nasze postulaty zostaną zrealizowane” – zapowiedział.
Zwrócił się również do premiera Donalda Tuska z prośbą, by "porozmawiał z ministrem finansów, ministrem rolnictwa, żeby podpisano z nami stosowne porozumienie". "Wtedy to porozumienie będzie wiążące, tematyczne i rzeczowe" – powiedział Roman Kondrów.
Rolnicy, którzy w czwartek wrócili do protestu, mają przepuszczać trzy pojazdy na godzinę. Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy, zwiększenia puli pieniędzy na kredyty płynnościowe dla rolników i utrzymania podatku rolnego na ubiegłorocznym poziomie.
Jak poinformowała podkarpacka policja, w czwartek rano przed przejściem w Medyce w ok. 12-kilometrowej kolejce czekało ok. 570 samochodów ciężarowych. Pojazdy stały jedynie na terenie powiatu przemyskiego. Jeszcze kilka dni temu kolejka sięgała powiatu ropczycko-sędziszowskiego. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy w Medyce wynosił w czwartek ok. 48 godzin.
Natomiast na przejściu w Korczowej, gdzie od 6 listopada ub.r. trwa protest przewoźników, na odprawę czeka niemal 500 pojazdów, tiry stoją głównie na autostradowych MOP-ach. (PAP)
Autor: Wojciech Huk
nl/