Rosja werbuje na wojnę mieszkańców najbiedniejszych regionów kraju. Analiza Banku Finlandii

2024-02-23 11:28 aktualizacja: 2024-02-23, 16:42
Mężczyzna w kryzysie bezdomności w Moskwie, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Mężczyzna w kryzysie bezdomności w Moskwie, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Do rosyjskiej armii są werbowani, a następnie wysyłani na wojnę z Ukrainą mężczyźni pochodzący głównie z biednych i położonych z dala od Moskwy regionów azjatyckich, takich jak Tuwa przy granicy z Mongolią – wynika z analizy Banku Finlandii.

Od początku mobilizacji wielkość depozytów bankowych gospodarstw domowych w Republice Tuwy wzrosła o ponad 50 proc. - zauważył bank.

Nietypowy przyrost środków na kontach to wpływy z żołdu oraz odszkodowań wypłacanych za poważne obrażenia lub śmierć na wojnie. Oficjalnie władze Rosji nie publikują informacji o liczbie zmobilizowanych i miejscach ich zamieszkania, ani o stratach ludzkich poniesionych na froncie, ale wiedzę o zasięgu rosyjskiej mobilizacji można pozyskać z analizy danych banków regionalnych w Rosji – podkreślono w analizie opublikowanej przez Instytut Gospodarek Wschodzących Banku Finlandii.

Wskaźniki makroekonomiczne oraz inne czynniki instytucjonalne nie uzasadniają tak gwałtownego wzrostu wielkości depozytów mieszkańców tych regionów, w których znacznie więcej osób, niż średnio na obszarze całej Rosji zarabia poniżej płacy minimalnej – przekonuje autorka raportu Laura Solanko, badaczka specjalizująca się w gospodarce Rosji, w tym sposobie działania sankcji nałożonych na Kreml.

Roczny przyrost wielkości depozytów na poziomie powyżej 25 proc. w sierpniu 2023 roku (tj. niemal rok po ogłoszeniu w Rosji mobilizacji, obejmującej wówczas – jak podawano – minimum 300 tys. osób) zaobserwowano w kilkunastu regionach, a największy – sięgający 53 proc. - w Tuwie. Blisko 90 proc. mieszkańców tej republiki to Tuwińcy, naród pochodzenia tureckiego. Stamtąd pochodzi też minister obrony Rosji Siergiej Szojgu – zauważono w fińskich mediach.

Na czele zestawienia znalazły się także syberyjskie regiony Buriacja i Kraj Ałtajski, a także Czeczenia na Kaukazie Północnym i Kałmucja nad Morzem Kaspijskim. Większość tamtejszych społeczności nie ma pochodzenia słowiańskiego – podkreślono w raporcie.

Ekstremalnie wysokie, w porównaniu z codziennymi zarobkami, wynagrodzenia za udział w wojnie przyciągały do armii ludzi z najbiedniejszych regionów. Przypomniano, że w sierpniu 2022 roku średnia miesięczna pensja w Rosji wynosiła około 62 tys. rubli, czyli około 600 euro (w regionach kaukaskich i syberyjskich mniej - około 35-53 tys. rubli), natomiast wcielonemu do armii żołnierzowi kontraktowemu obiecywano 700 tys. rubli, a zatem równowartość rocznego wynagrodzenia.

Zgodnie z dekretem głowy państwa z 2022 roku, odszkodowania za doznane podczas walk obrażenia sięgają kilku mln rubli. W przypadku zgonu bliskim należy się jeszcze więcej - podkreśliły fińskie media. (PAP)

sma/