Władze departamentu położonego na wybrzeżu Morza Japońskiego ogłosiły również, że liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć, gdyż służby ratownicze nadal przeszukują gruzy budynków.
Drone video shows the damage after a deadly 7.6 magnitude earthquake on Japan's western coast. At least 55 people were killed. pic.twitter.com/gbWveRVQ09
— AccuWeather (@accuweather) January 2, 2024
Trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,6, nawiedziło w poniedziałek prefekturę Ishikawa nad Morzem Japońskim. Wstrząs spowodował rozległe zniszczenia i pożary, zniszczonych zostało ponad 550 budynków. Rozmiar strat nie jest obecnie możliwy do oszacowania, informują władze.
Na obszarach dotkniętych kataklizmem pracują tysiące żołnierzy, strażaków i policjantów. Akcję ratunkową utrudniają jednak wstrząsy wtórne i nieprzejezdne drogi oraz opady deszczu.
Crazy footage from today’s 7.6 magnitude earthquake in Japan pic.twitter.com/owZIGYpBST
— Visegrád 24 (@visegrad24) January 1, 2024
Japonia przyjmie pomoc tylko od USA
Jak wynika z raportu dziennika Nikkei, Stany Zjednoczone i Japonia omawiają, w jaki sposób i kiedy USA wyślą swoje wojska na półwysep Noto.
„W tej chwili nie przyjmujemy żadnej pomocy kadrowej ani materialnej, biorąc pod uwagę sytuację na miejscu i wysiłki, jakie będą konieczne, aby ją otrzymać” – powiedział w piątek sekretarz gabinetu rządu Japonii Yoshimasa Hayashi. Dodał, że nie będzie komentował przebiegu rozmów z USA.
Premier Japonii Fumio Kishida powiedział, że otrzymał oferty pomocy i przesłania kondolencyjne od wielu rządów, w tym od Tajwanu i Chin.
Pełny zakres ofiar i zniszczeń w wyniku trzęsienia ziemi, które nawiedziło Nowy Rok, pozostaje niejasny, a ekipy ratownicze mają trudności z dotarciem do obszarów najbardziej dotkniętych z powodu zerwanych dróg i zniszczonej infrastruktury, wskazuje Nikkei.
Agencja Kyodo podała, że liczebność sił policji w prefekturze Ishikawa, uczestniczących w misji, została zwiększona do około 1100 funkcjonariuszy. Rząd w Tokio zwiększył też ponaddwukrotnie - do około 5 tys. liczbę żołnierzy rozmieszczonych na obszarach dotkniętych katastrofą.
Burmistrz nadmorskiego miasta Wajima, gdzie po trzęsieniu ziemi wybuchł poważny pożar, poinformował o około 100 przypadkach osób uwięzionych pod gruzami zawalonych budynków.
Operację ratunkową utrudniają uszkodzenia dróg, a ponad 30 tys. ewakuowanych osób rozlokowano w 370 tymczasowych miejscach noclegowych w prefekturze Ishikawa. Około 160 osób jest odciętych od świata z powodu zniszczonych tras komunikacyjnych, 27 tys. domów nadal nie ma prądu, a 68 tys. pozostaje bez dostępu do bieżącej wody.
Ponieważ okres ewakuacji prawdopodobnie się przedłuży, istnieje ryzyko, że dostawy nie dotrą w najbliższym czasie do wszystkich potrzebujących.
"Obszar zalany przez tsunami może się powiększyć"
Z tego względu, że ponad 242 osoby wciąż uważa się za zaginione, katastrofa jest prawdopodobnie najbardziej śmiercionośną od 2016 r. i może być najgorszą od czasu potężnego trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziły wschodnie wybrzeże Japonii w 2011 r.
Siły zbrojne USA były wówczas głęboko zaangażowane w akcję niesienia pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w 2011 r., zapewniając ponad 24 tys. żołnierzy, 24 statki i 189 samolotów. „Być może otrzymamy pomoc w przyszłości, ale na razie nie podjęto żadnych decyzji” – powiedział w piątek agencji Reutera rzecznik japońskiego Ministerstwa Obrony.
Według Chicago Council on Global Affairs, siły amerykańskie liczą w Japonii około 54 tys. żołnierzy, co czyni Japonię gospodarzem największej amerykańskiej obecności wojskowej za granicą.
Wygląda na to, że co najmniej 100 hektarów ziemi zostało zalanych w wyniku tsunami wywołanego trzęsieniem ziemi – podaje gazeta Asahi, powołując się na japońskie ministerstwo transportu. „Nadal nie mamy pełnego obrazu i prawdopodobne jest, że obszar zalany przez tsunami może się powiększyć” – stwierdził anonimowy urzędnik ministerstwa transportu Japonii.
Od 1 stycznia w Japonii miało miejsce ponad 700 trzęsień ziemi. Poniedziałkowe trzęsienie ziemi było najpotężniejsze dla tej części Japonii od 1885 roku. Zagrożenie tsunami dla całego zachodniego wybrzeża trwało ponad 20 godzin.(PAP)
mmi/