Wybory odbywały się oficjalnie 10 września, ale głosowanie przedterminowe rozpoczęło się kilka dni wcześniej. Oficjalnie wybierano szefów 21 regionów i członków regionalnych zgromadzeń ustawodawczych w 16 regionach. Jeszcze przed głosowaniem nie oczekiwano, by jakikolwiek kandydat zagroził urzędującym gubernatorom, wspieranym przez Kreml.
Władze Rosji ogłosiły głosowanie również na okupowanych obszarach czterech regionów Ukrainy (donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego). Wyniki tych pseudowyborów nie będą uznane przez społeczność międzynarodową.
Wybory regionalne odbyły się niespełna miesiąc po głośnym zatrzymaniu Grigorija Mielkonianca, współprzewodniczącego ruchu Gołos. Działacz jest podejrzany o kierowanie "organizacją niepożądaną" w Rosji; grozi mu kara od dwóch do sześciu lat pozbawienia wolności. Gołos, najpierw jako organizacja, a potem jako ruch społeczny, przez lata monitorował wybory w Rosji i nagłaśniał naruszenia. Przed obecnymi wyborami działacze ostrzegli, że w wielu regionach "formalni oponenci władzy już tylko imitują udział" w kampanii.
Podczas głosowania napłynęły doniesienia o rozmaitych naruszeniach. Jak podała rosyjska redakcja BBC, we Włodzimierzu nad Klaźmą odkryto karty do głosowania włożone do urny jeszcze przed otwarciem lokalu wyborczego. W obwodzie moskiewskim członkowie jednej z komisji udali się do 11 osób głosujących w domu, zabierając aż 150 kart do głosowania. W Jakucji, gdzie odbywały się wybory szefa regionu, prokremlowska agencja RIA Nowosti ogłosiła jego zwycięstwo o godz. 19.37 czasu lokalnego, podczas gdy lokale wyborcze zamykano o godz. 20.00.
W Nachodce, w Kraju Nadmorskim na Dalekim Wschodzie, sfałszowane zostały wybory wszystkich szczebli - ocenił były szef ruchu Gołos Roman Udot. Powołał się on na opublikowane oficjalnie dane o frekwencji w lokalach wyborczych. We wszystkich lokalach frekwencja była identyczna o tych samych godzinach, co znaczy, że oficjalnie ogłoszone dane w ogóle nie opierały się na realnej aktywności głosujących.
W Wielkim Nowogrodzie policja zatrzymała trzech kandydatów do rady miejskiej z ramienia opozycyjnej partii Jabłoko, którzy przyjechali na spotkanie z wyborcami. Grożą im kary aresztu administracyjnego.
Jak zauważa niezależny portal Nowaja Gazieta. Jewropa, nie były to pierwsze w Rosji wybory odbywające się podczas agresji na Ukrainę - poprzednie odbyły się w 2022 roku. Eksperci cytowani przez portal oceniają, że tym razem jeszcze więcej było zatrzymań i kar grzywny dla niezależnych kandydatów i obserwatorów. Władze zapowiedziały rozszerzenie aż na 25 regionów głosowania elektronicznego i ruch Gołos informował, że pracownicy budżetówki i studenci są zmuszani do oddania głosu zdalnie - wśród obaw, że pracodawca jest w stanie skontrolować, na kogo oddano głos. Jak przypomina NGJ, już od momentu wprowadzenia w Rosji głosowania elektronicznego w 2019 roku stało się jasne, że system ten został użyty do fałszowania głosów. (PAP)
nl/