W marcu tego roku funkcjonariusze policji zatrzymali w Warszawie 39-latka podejrzanego o posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych z udziałem małoletnich. Okazał się nim warszawski urzędnik, który pracował w Urzędzie Dzielnicy Praga-Północ i zajmował się obsługą rady dzielnicy.
"Zatrzymanie i przedstawienie zarzutu poprzedzone było żmudną pracą funkcjonariuszy Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, którzy monitorując internet ujawnili użytkownika rozpowszechniającego treści o charakterze pedofilskim. Abonentem ustalonego adresu IP okazał się Stanisław S., mieszkaniec Warszawy" - informowała wówczas Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, ale już opuścił areszt.
Do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe trafił akt oskarżenia w tej sprawie, a w środę ruszył proces urzędnika. Obecny na sali rozpraw Stanisław S. nie przyznał się do winy. Składał jednak wyjaśnienia i odpowiadał na pytania prokuratury, swojego pełnomocnika i sądu.
W ich trakcie podkreślał, że jego zamiarem nie było to, o co został oskarżony.
"Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak działa ten program (program torrentowy-red.). Ta cała sytuacja się na mnie odbiła. Byłem aresztowany, straciłem pracę i podupadłem na zdrowiu" - mówił podczas rozprawy.
Zapewniał, że nigdy nie miał pociągu do osób małoletnich oraz, że nie był świadom, że cokolwiek rozpowszechnia. Stwierdził, że treści, o które został oskarżony, a które nieświadomie były przez niego pobierane, usuwał do kosza. Przyznał też, że od około pięciu lat korzysta z programów torrentowych ściągając z nich m.in filmy, muzykę itd.
Były urzędnik podkreślił, również, że "nie wydaje mu się, aby istniały bezpieczne strony, z których można pobrać torrenty i byłyby zweryfikowane".
Sędzia następny termin rozprawy wyznaczyła na 12 stycznia 2024 roku. W jej trakcie zostaną przesłuchani świadkowie.
39-latkowi grozi od 2 do 12 lat więzienia.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar
jc/