W czwartek radio Zet podało, że do irańskich dronów Shahed 136 trafiały pompy wytwarzane przez poznańską spółkę należącą do Agencji Rozwoju Przemysłu. Takich dronów - jak przekazano - używają Rosjanie do przeprowadzania ataków na Ukrainę. Pytany o tę sprawę - również w radiu Zet - szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że "śledztwo jest już prowadzone od kilkudziesięciu miesięcy, jeszcze nie za naszych rządów, jeszcze za rządów poprzedników", a ówczesnemu szefostwu WSK w Poznaniu postawiono zarzuty.
Prok. Nowak potwierdził, że "Wielkopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu prowadzi postępowanie dotyczące wywozu z Polski bez wymaganego prawem zezwolenia Ministra Rozwoju i Technologii produktów wytwarzanych w spółce w Poznaniu, będących produktami podwójnego zastosowania".
"Są to generalnie produkty, które mogą mieć zastosowane zarówno dla celów cywilnych, jak i celów wojskowych. W pewnych sytuacjach obrót tego rodzaju przedmiotami, w tym również technologiami, wymaga zezwolenia. Dokonywanie obrotu, a więc również wywozu z kraju tego rodzaju produktów bez zezwolenia lub wbrew jego warunkom, stanowi przestępstwo. I z zawiadomienia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prokuratura od dwóch lat prowadzi postępowanie wobec zachodzącego podejrzenia, iż jedna z poznańskich firm dokonywała wywozu z Polski tego rodzaju produktów, a konkretnie pomp paliwowych" - mówił dziennikarzom w czwartek prok. Nowak.
Rzecznik PK zastrzegł jednak, że w tej sprawie "nie mamy potwierdzenia, aby towary będące przedmiotem obrotu bez zezwolenia, czyli pompy paliwowe, były wykorzystywane do wojskowych dronów".
"W naszym postępowaniu nie pojawia się w ogóle kwestia dronów. Nasze postępowanie dotyczy tego, że jedna z poznańskich firm produkowała sprzęt i go wywoziła na wschód. Są to pompy paliwowe" - powiedział prok. Nowak, dodając, że mogły być one wykorzystywane dla celów wojskowych, jak i cywilnych. "I tylko tego dotyczy to postępowanie. Nie mamy w tym postępowaniu ujawnionego i ustalonego faktu, aby rzeczywiście dochodziło do wykorzystania tych konkretnych pomp w celu wojskowym" - zaznaczył.
"Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte 1 lipca 2022 r. przez Prokuraturę Regionalną w Poznaniu na podstawie materiałów przekazanych przez Delegaturę w Poznaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego" - dodał rzecznik PK. Następnie śledztwo do dalszego prowadzenia 19 września 2022 r. przejął wielkopolski wydział PK.
W tym śledztwie zarzuty popełnienia przestępstwa z przepisu ustawy o obrocie z zagranicą towarami, technologiami i usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa przedstawiono m.in. Renacie Sz. "Renata Sz. nie przyznała się do stawianych jej zarzutów i złożyła obszerne wyjaśnienia. Są one obecnie weryfikowane" - powiedział prok. Nowak.
Dodał, że w tej kwestii powołany został biegły i prokuratura oczekuje na wydanie opinii. "Prokurator m.in. zwrócił się tutaj o opinię biegłego celem ustalenia, jaki jest charakter tych przedmiotów, jakie one mogą mieć zastosowanie" - powiedział rzecznik PK.
Poinformował też, że w śledztwie łącznie zarzuty mają cztery osoby.
Prok. Nowak pytany o to, co grozi firmom, o ile faktycznie zajmowały się tego rodzaju procederem, przypomniał, że można mówić jedynie o odpowiedzialności karnej konkretnych osób fizycznych. "A więc spółce nic nie grozi z punktu widzenia prokuratury. Odpowiada osoba, którą tą spółką kierowała. Grozi jej kara do 10 lat pozbawienia wolności. Taka jest kara przewidziana w art. 33 ustawy o obrocie produktami, technologiami mającymi strategiczne zastosowanie dla bezpieczeństwa państwa" - poinformował.
Dopytywany, czy można tę sprawę oceniać w kontekście łamanie sankcji dotyczących Rosji, odpowiedział, że nie jest to przedmiotem postępowania, a prokurator bada "odpowiedzialność konkretnych osób z punktu widzenia prawa karnego polskiego".
Radio Zet podało, że Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego – Poznań Sp. z o.o. sprzedawała części firmie Iran Motorsazan Company produkującej ciągniki rolnicze. Tą drogą pompy paliwowe trafiały do irańskich fabryk produkujących wojskowe bezzałogowce, kupowane następnie przez Rosję.
Zarząd WSK-Poznań zapewnił, że dokłada starań w celu wyjaśnienia sprawy eksportu części do Iranu i jest gotowy do współpracy z organami prowadzącymi postępowanie.
We wrześniu ub.r. brytyjski "Guardian" opisał przekazany przez ukraińskie władze krajom G7 raport w sprawie części wykorzystywanych do produkcji dronów Shahed, wyprodukowanych w 52 krajach koalicji sankcyjnej, w tym w USA, Kandzie i Europie, m.in. w Polsce, i Japonii. Według ukraińskiego raportu, Iran kupował te komponenty przez pośredników z państw trzecich. (PAP)
autorzy: Marcin Jabłoński, Norbert Nowotnik
gn/