Wyrok jest prawomocny.
Do zbrodni doszło we wrześniu 2021 roku w jednej ze wsi w podlaskiej gminie Narew. Śledczy zarzucili 69-latkowi, że - przewidując możliwość pozbawienia życia i godząc się na to - pobił dotkliwie żonę (uderzał ją m.in. w głowę) i zadał jej cios nożem w plecy, co doprowadziło do krwotoku wewnętrznego i zgonu.
Po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów, prokuratura wystąpiła o areszt ówczesnego podejrzanego, ale sąd uznał, że stosowanie tego środka nie jest konieczne. Wziął pod uwagę stan zdrowia mężczyzny, który ma m.in. trudności z poruszaniem się, chodzi o kuli; odpowiadał z wolnej stopy.
Sąd okręgowy zmienił kwalifikację prawną głównego zarzutu w tej sprawie; uznał, że nie można mówić o zabójstwie, a o spowodowaniu tak poważnych obrażeń, których skutkiem był zgon. Skazał mężczyznę również za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żoną, choć przyjął krótszy okres (lata 2019-2022), niż prokuratura w akcie oskarżenia, według której znęcanie się miało początek już w 1992 roku.
Kara łączna w pierwszej instancji, to pięć lat i miesiąc więzienia.
Apelacje od tego wyroku złożyły obie strony. Prokuratura chciała 14 lat więzienia za zabójstwo oraz znęcanie się; obrona wnioskowała o uniewinnienie. Sąd odwoławczy częściowo uwzględnił apelację oskarżyciela. Uznał, że doszło do zabójstwa, a sprawca działał z zamiarem ewentualnym i miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.
Podwyższył karę do dziewięciu lat i jednego miesiąca więzienia. Kara będzie wykonywana w systemie terapeutycznym wobec osoby uzależnionej od alkoholu.
Sędzia Halina Czaban mówiła w ustnym uzasadnieniu tego wyroku, że błędna była kwalifikacja prawna przyjęta przez sąd pierwszej instancji. Podkreślała, że okoliczności zdarzenia pozwalają ustalić jednoznacznie, że sprawca użył przedmiotu (noża), którego użycie może doprowadzić do zgonu; zwracała uwagę, że cios był silny, a rana głęboka.
"Nie można twierdzić, że w takich okolicznościach oskarżony nie mógł przewidywać i nie godził się, że może pozbawić żonę życia" - uzasadniała sędzia. Zwracała też uwagę, że poziom agresji oskarżonego wobec żony narastał w ostatnich latach; mogło mieć to związek z problemami zdrowotnymi kobiety, które oskarżony źle znosił.
"Nie ma cienia wątpliwości kto, kiedy i w jaki sposób doprowadził do zgonu pokrzywdzonej" - mówiła sędzia. Podkreślała, że bezsporne jest, iż sama poszkodowana nie mogła się w ten sposób nożem zranić i zrobił to jej mąż. Mówiła też, że ograniczenia ruchowe i problemy zdrowotne mężczyzny nie wykluczały możliwości zadania przez niego takiego ciosu.
Sąd przyjął, że sprawca miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność, co wpłynęło na wymiar kary. Ustalając jej wysokość sąd wziął też pod uwagę m.in. wiek i stan zdrowia skazanego.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
nl/