Wyrok zapadł w procesie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, wytoczonym przez Brejzę przeciwko Telewizji Polskiej. Na ogłoszeniu wyroku obecny był poseł wraz ze swoją pełnomocniczką Dorotą Brejzą; strona pozwana nie była reprezentowana.
W wyroku sąd orzekł, że Telewizja Polska ma przeprosić Brejzę, za to, że w artykule opublikowanym na portalu tvp.info 25 sierpnia 2019 r., a następnie wielokrotnie powielanym w materiałach prezentowanych na antenie TVP Info oraz TVP 1, zaprezentowano w fałszywy sposób treść jego prywatnej korespondencji.
Telewizja Polska ma przyznać w oświadczeniu, że przypisano Brejzie wypowiedzi niepochodzące od niego, lecz do niego kierowane oraz skopiowano jego różne wypowiedzi do różnych osób i przedstawiono to jako jedną spójną wypowiedź rzekomo kierowaną do jednej grupy osób. Ma przyznać też, że to stworzyło nieprawdziwe wrażenie, że Brejza jest zaangażowany w zachowania o charakterze bezprawnym.
TVP ma przeprosić za to, że "opublikowała materiały nieprawdziwe, zmanipulowane i przeinaczone" i wyrazić ubolewanie, że "naruszyła w ten sposób dobra osobiste w postaci czci, dobrego imienia, prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji'.
Sąd zasądził od TVP na rzecz pozwanego jako zadośćuczynienie 200 tys. zł wraz odsetkami, a także orzekł zwrot kosztów procesu w wysokości prawie 17 tys. zł wraz z odsetkami.
Oświadczenie ma zostać opublikowane i oczytane w terminie siedmiu dni od uprawomocnienia się wyroku w TVP1 i TVP info bezpośrednio przed głównym wydaniem Wiadomości oraz na portalu TVP Info oraz kilku innych portalach, które zamieściły te informacje.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Gatz-Rubelowska zaznaczyła, że sprawa dotyczy artykuł zamieszczonego 25 sierpnia 2019 r. na portalu TVP Info w związku tzw. aferą fakturową w Urzędzie Miasta Inowrocławia.
"W artykule tym, jak ustalił Sąd Okręgowy, ujawniono w sposób zmanipulowany i fałszywy prywatną korespondencję powoda w postaci jego SMS-ów, przy czym skompilowano różne wypowiedzi powoda, z różnych lat, nawet te pochodzące sprzed zaistnienia jakiejkolwiek afery w urzędzie miasta. (...) Nie budzi wątpliwości sądu, że opublikowany artykuł przedstawiał powoda w sposób bardzo negatywny, wręcz aferalny" - powiedziała sędzia.
W ustnym uzasadnieniu wskazano również, że "z dowodów zgromadzonych w sprawie, a w szczególności z przedłożonych dokumentów z Uniwersytetu w Toronto wynika, że od kwietnia do października 2019 r. doszło do wielokrotnych interwencji na telefon Brejzy systemem szpiegowskim Pegasus. Telefon był niedostępny dla dziennikarzy TVP, a także nie mieli dostępu do akt śledztwa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku".
Sad ocenił, że publikacja była wynikiem złej woli pozwanego, była atakiem na szefa sztabu partii opozycyjnej w okresie trwania kampanii wyborczej.
Wyrok jest nieprawomocny.
Po rozprawie poseł Brejza podkreślił dziennikarzom, że jest to pierwszy wyrok, w którym ustalono, że w sprawie użyto Pegasusa i to narzędzie zostało użyte do wywarcia wpływu na wybory w 2019 r.
Pełnomocniczka Dorota Brejza zaznaczyła, że jest zadowolona z wyroku.
"Jestem zadowolona nie tylko dlatego, że doprowadziliśmy do tego, że spotkaliśmy się ze sprawiedliwością w sprawie, która dotyczy nas osobiście, ale także dlatego, że wyrok jest bardzo istotny z punktu widzenia oceny funkcjonowania instytucji publicznych w Polsce. Mamy do czynienia z publicznym nadawcą, telewizją publiczną, która jest zobowiązana do realizowania misji, jest szczególnie zobligowana do zachowania obiektywizmu, bezstronności" - powiedziała pełnomocniczka powoda. (PAP)
Autor: Jerzy Rausz
mar/