Selma Blair od kilku lat zmaga się z bardzo poważnymi problemami zdrowotnymi. Jesienią 2018 roku zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane - przewlekłe schorzenie ośrodkowego układu nerwowego o wieloczynnikowym podłożu. Główne symptomy obejmują zaburzenia ruchu, czucia, widzenia i równowagi oraz dolegliwości bólowe. Choroba ta jest nieuleczalna i często prowadzi do niepełnosprawności.
Teraz gwiazda „Szkoły uwodzenia” i „Legalnej blondynki” opublikowała na Instagramie krótki filmik, w którym podzieliła się nowymi informacjami na temat swojego stanu zdrowia. Aktorka wyznała, że cierpi także na zespół Ehlersa-Danlosa. To choroba genetyczna, która objawia się nadmierną wiotkością stawów, chronicznymi bólami mięśni szkieletowych, kruchością naczyń krwionośnych, występowaniem częstych stanów zapalnych oraz skłonnością do złamań.
„Cały czas odczuwam ból. Słowa te kieruję do was, ludzi, którzy też zmagają się z bólem. Rozumiem was doskonale. Zespół Ehlersa-Danlosa sprawia, że bardzo często czuję się zesztywniała. Dokuczają mi też kontuzje. Nie są to na szczęście bardzo poważne urazy. To jedna z tych rzeczy, które stają się chroniczne, więc muszę ciągle uważać. Dla przykładu nie mogę się rozciągać. Ludzie uważają, że rozciąganie jest dla każdego zdrowe, a mi nie wolno tego robić” – wyznała laureatka nagrody People’s Choice.
Gwiazda podkreśliła, że choć boryka się z utrudniającymi normalne funkcjonowanie dolegliwościami, stara się nie tracić pozytywnego nastawienia do życia. „Nie chcę narzekać. Dobrze sobie radzę. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała koordynację ruchową, wytrzymałość i równowagę ciała, jakie chciałabym mieć, ale nie ma co narzekać. I tak czuję się szczęściarą, bo stwardnienie rozsiane nadal jest w remisji. Mam zaplanowany kolejny rezonans magnetyczny i badania krwi, ale czuję się dobrze” – zaznaczyła aktorka.
W jednym z poprzednich wywiadów Blair wyznała, że pierwsze niepokojące symptomy pojawiły się u niej już we wczesnym dzieciństwie, ale lekarze długo bagatelizowali jej problemy. Gdy w wieku 46 lat poznała diagnozę, poczuła ulgę. „Wreszcie zrozumiałam, co mi dolega i mogłam zacząć się leczyć. Kolejny rok zajęło mi uświadomienie sobie, że wiele objawów z dzieciństwa świadczyło o stwardnieniu rozsianym” – przyznała gwiazda. (PAP Life)
mmi/