28-letnia Paolini, której matka jest Polką, nigdy wcześniej nie awansowała do najlepszej czwórki w Wielkim Szlemie. Już gra w ćwierćfinale była jej największym osiągnięciem, ale w środę zdołała wykonać kolejny krok.
Faworytką była urodzona w Moskwie Rybakina. Mistrzyni Wimbledonu 2022 w drodze do ćwierćfinału nie straciła nawet seta, ale tym razem daleka była od swojej optymalnej dyspozycji.
W pierwszym secie Rybakina kompletnie nie radziła sobie z serwisem Paolini. Pierwsze podanie, mierzącej zaledwie 163 centymetry Włoszki, nie imponowało szybkością, ale Kazaszka przy jej serwisie zdobyła tylko punkt.
Zwykle to bronią wysokiej Rybakiny jest serwis, jednak tym razem nie potrafiła go skutecznie wykorzystwać. W efekcie pierwszą partię gładko przegrała.
W pierwszym secie Paolini popełniła tylko jeden niewymuszony błąd wobec aż 16 Rybakiny. W drugim Włoszka tak dobrej gry nie była w stanie utrzymać i spotkanie stało się bardziej zacięte. Rybakina trzy razy przełamała rywalkę, co pozwoliło jej wyrównać stan meczu.
Rybakinie do końca jednak nie udało się zmniejszyć liczby niewymuszonych błędów. Myliła się czasem w niezwykle prostych sytuacjach, a doskonałą ilustracją jej nieudanych zagrań było trafienie z bekhendu w... sędzinę na stołku. Łącznie popełniła aż 48 niewymuszonych błędów, wobec 22 Paolini.
"To niesamowite uczucie. To był bardzo ciężki mecz. W drugim secie za bardzo się podekscytowałam. Powiedziałam sobie, że muszę walczyć o każdą piłkę, zapomnieć o drugim secie, bo taki jest tenis, no i udało się" - powiedziała Paolini.
Jej półfinałową rywalką w czwartek będzie albo rozstawiona z numerem drugim Białorusinka Aryna Sabalenka, albo Rosjanka Mirra Andriejewa. W drugiej parze walcząca o trzeci tytuł z rzędu Iga Świątek (nr 1.) zmierzy się z Amerykanką Coco Gauff.
Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)
sma/