W wyemitowanym przez Telewizję Polską najnowszym odcinku serialu dokumentalnego "Reset" dziennikarz Michał Rachoń i historyk Sławomir Cenckiewicz ujawniają nieznane dotąd dokumenty pokazujące przebieg zakulisowych rozmów między polskimi i rosyjskimi służbami, informacje sygnalne o zagrożeniach wynikających ze wzmożonej aktywności rosyjskich agentów na terytorium RP, a nawet ignorowanie przepisów przy podejmowaniu decyzji na najwyższym szczeblu polskich władz.
"Dlaczego Donald Tusk zgodził się na współpracę Służby Kontrwywiadu Wojskowego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)? Porozumienie po stronie Moskwy podpisał wywodzący się z FSB Władimir Putin, po stronie Warszawy – właśnie Tusk" - czytamy na TVP info.
Na portalu zaznaczono, że w grudniu 2011 roku w Moskwie podpisana została umowa między Polską a Federacją Rosyjską. Na jej mocy obywatele Rosji mogli wjeżdżać do Polski bez konieczności posiadania wiz (obowiązywał w części województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego).
"Sprawa małego ruchu granicznego pojawiła się po raz pierwszy już na samym początku resortowych rozmów – choćby w czasie spotkań Siergieja Ławrowa i Radosława Sikorskiego w 2007 roku. +Ustaliliśmy, że w I kwartale przyszłego roku odbędą się rozmowy ekspertów na temat możliwości bilateralnego porozumienia o małym ruchu granicznym. Ławrow podkreślił duże zainteresowanie tematem z uwagi na Kaliningrad+ – czytamy w szyfrogramie ówczesnego szefa polskiej dyplomacji adresowanym do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska" - podkreślono.
Jak dodano, "żeby doprowadzić do otwarcia strefy Schengen, trzeba było pokonać opór m.in. Litwy i Szwecji. Udało się to przy pomocy... Niemiec – wskazują autorzy cyklu dokumentalnego +Reset+.
"+Efekt będzie taki, że milion obywateli Rosji po raz pierwszy będzie mogło podróżować bez wiz do części Unii Europejskiej – chwalił podpisaną umowę Radosław Sikorski. +To jest początek drogi do liberalizacji zasad pomiędzy, mamy nadzieję, całą Rosją a UE" – dodawał. +Zniesienie wiz to cel, który ma dla nas wyjątkowe znaczenie+ – przyznawał Ławrow" - czytamy na TVP info.
"+W czasie jednej z rozmów gen. FSB Patruszew mówi do gen. Stanisława Kozieja, wówczas już szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, że warto byłoby koncepcję ruchu bezwizowego rozszerzyć również o Pomorze Zachodnie. Rzeczpospolita otwiera się wprost na wszystkie zagrożenia związane z de facto niekontrolowanym napływem Rosjan, którzy wpadają w strefę Schengen, realizują różnego typu zadania, rozpoznają na bardzo szeroką skalę dane na temat infrastruktury krytycznej. Nikt już na tę skalę nie jest w stanie prowadzić działań sprawdzających; konsulat w Kaliningradzie nie prowadzi tak zorganizowanej kontroli, która by naprawdę weryfikowała, kto wnioskuje o wizę+ – tłumaczy historyk Sławomir Cenckiewicz, współautor +Resetu+" - podkreślona na portalu TVP info.
Zwrócono uwagę, że mały ruch graniczny spowodował również bezpośrednie zagrożenie wywiadowcze, na jakie narażone były jednostki wojskowe znajdujące się na terenie, po którym Rosjanie mogli się swobodnie poruszać.
Jak dodano, generał pilot Dariusz Wroński dowodził wówczas jednostką wojskową znajdującą się na terenie objętym małym ruchem granicznym. "Dla dowódcy jednostki wojskowej to był bardzo nerwowy i dramatyczny okres, ponieważ praktycznie na każdych lotach mieliśmy dziwne zdarzenia podjazdu niekryjących się w ogóle samochodów cywilnych na numerach 39 – czyli przynależnych do obwodu królewieckiego – i zatrzymywanie się po kilkadziesiąt, kilkanaście minut, przebywanie w rejonie, w którym jest zakaz poruszania się, zakaz wjazdu kogokolwiek; a tu proszę, rosyjski samochód, dwóch–trzech mężczyzn w sile wieku" – podkreśla wojskowy.
Dodaje, że kilkukrotnie dało się złapać takich "obserwatorów", jednak puszczano ich po wylegitymowaniu.
"+Zleceniodawcy czy ludzie, którzy mieli zadania obserwacji oraz powzięcia wiedzy na temat funkcjonowania jednostek wojskowych, mogli w bardzo łatwy sposób nabyć tę podstawową informację, jak bardzo i jak dobrze wyszkoleni są piloci, jakie wykonują zadania, zadania w strefach, przecież również są wykonywane loty nad morzem, czy piloci wykonują zadania w konkretnych warunkach atmosferycznych, a jeśli tak, to przy jakiej niskiej podstawie, przy jakiej widoczności. Zdobywali więc te informacje, które są potrzebne podczas działań bojowych+ – podkreśla, cytowany przez TVP info dowódca.
Portal zwraca uwagę, że historyk Sławomir Cenckiewicz nie ma wątpliwości, że po podpisaniu przez Sikorskiego umowy, Rosjanie zaczęli przerzucać swoich informatorów – zarówno pionu cywilnego, jak i wojskowego – by rozpoznawać infrastrukturę krytyczną, rejestrować żołnierzy, strażników granicznych, jednostki wojskowe czy ruch lotniczy. "+Mało tego, pozakładali wiele martwych skrytek do łącznikowania własnej agentury, które do dzisiaj są odnajdywane przez polskie służby na terenach przygranicznych+" – dodaje, cytowany przez TVP info współtwórca "Resetu".
Portal zaznacza, że bezwizowy ruch pomiędzy Polską, a jej obwodem królewieckim, utrzymywany był do ostatnich dni rządów Platformy Obywatelskiej.
TVP info podkreśla, że już po aneksji Krymu, premier Donald Tusk tak odnosił się do tej sprawy: "+Mały ruch graniczny nie jest zagrożony i nikt mnie nie przekona, że wielkie zdarzenia i wielkie konflikty między Rosją a Ukrainą, konflikt o Krym, miałyby wpłynąć na naszą decyzję sprzed jakiegoś czasu o otworzeniu małego ruchu granicznego. (…) Bardzo dokładnie, precyzyjnie rozróżniamy to, co dzieje się między zwykłymi ludźmi, którzy chcą odwiedzać swoje miejscowości po obu stronach granicy, trochę pohandlować, trochę turystyki, trochę zakupów, od tego, co jest tłem i podłożem tego bardzo poważnego kryzysu+".
Portal zaznacza, że ruch bezwizowy zamknięty został dopiero po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość.
"O tym, że otwarcie na bezwizowy ruch z Rosją będzie stanowić zagrożenie, wiedzieli z raportów decydenci, którzy prowadzili politykę resetu z Rosją. Sygnały otrzymały najważniejsze osoby w państwie: m.in. szef MON Tomasz Siemoniak, szef dyplomacji Radosław Sikorski, Jacek Cichocki, Stanisław Koziej, Mieczysław Cieniuch czy Krzysztof Bondaryk" - czytamy.
"+Znaczny wzrost aktywności wywiadowczej służb specjalnych Federacji Rosyjskiej w obszarze rozpoznawania jednostek Wojska Polskiego i instalacji sojuszniczych w regionie; włączenie się rosyjskiej FSB do prowadzenia aktywnych działań operacyjnych na terenie RP; szerszą ekspozycję terenów Europy Zachodniej na działalność wywiadowczą służb Federacji Rosyjskiej+ – czytamy w +Informacji sygnalnej+, której nadano klauzulę +ściśle tajne+" - podkreślona na TVP info.
Jak dodano, 19 kwietnia 2017 roku w Prokuraturze Wojskowej w Warszawie został przesłuchany Donald Tusk. "Pytany w drodze na przesłuchanie o podpisaną w 2012 roku umowę o współpracy między służbami wywiadowczymi Polski i Rosji Tusk unikał jasnego stanowiska. +Co do politycznej oceny pracy polskich służb w tamtym czasie nie mam żadnych zastrzeżeń+ – zapewniał" - zaznaczono na portalu.
"Tusk zeznawać miał nie tylko w sprawie umowy, o którą pytali dziennikarze, ale także w sprawie nieformalnych i nierejestrowanych nigdzie spotkań, jakie trwały przez długi czas pomiędzy ludźmi Służby Kontrwywiadu Wojskowego a rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Te rozmowy doprowadziły do podpisania porozumienia, na które w Moskwie zgodził się wywodzący się z FSB Władimir Putin, a w Warszawie – Donald Tusk" - podkreśla TVP info.
Dodaje, że 17 października 2011 roku zostaje skierowana do Donalda Tuska prośba od gen. Noska o zgodę na podjęcie współpracy ze służbami specjalnymi czterech państw. Wśród nich znajduje się Rosja.
"Uprzejmie proszę pana premiera o wyrażenie zgody na podjęcie współpracy ze służbami specjalnymi Algierii, Ukrainy, Gruzji, Federacji Rosyjskiej oraz Chińskiej Republiki Ludowej. Podjęcie powyższej współpracy wynika z planowanej realizacji zadań w zakresie właściwości Służby Kontrwywiadu Wojskowego" – czytamy w piśmie szefa SKW gen. bryg. Janusza Noska.
"Na dokumencie widnieje podpis premiera Donalda Tuska z odręcznym napisem +Zgoda+. Stanowi on dowód na to, że nawiązanie formalnej współpracy między SKW a FSB odbyło się za zgodą i akceptacją premiera" - podkreśla portal.
TVP info zwraca uwagę, że w takich sytuacjach musi być przedłożone premierowi uzasadnienie, minister kierujący resortem, w którego gestii jest podpisanie takiej umowy – musi złożyć swoją rekomendację. "W tym przypadku mamy do czynienia z czymś kompletnie absurdalnym. Premier Tusk mechanicznie wydał zgodę, nie interesowało go żadne uzasadnienie. Co więcej: nadzorujący tajne służby wojskowe minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak w ogóle chyba nie był zapytany o zgodę na podpisanie takiej umowy w 2011 roku. To wszystko nastąpiło post factum, po tym, jak umowa została podpisana w 2013 roku" - czytamy.
Portal zaznacza, że Tomasz Siemoniak sam przyznał później, że nie wyrażał wymaganej ustawą opinii w tej kwestii. "Natomiast to drobne uchybienie formalne w mojej ocenie, bo taka opinia nie jest w ogóle wiążąca. Nie dopełnił jakiś urzędnik formalności" – tłumaczył polityk PO.
"W tydzień po wystąpieniu o zgodę Donalda Tuska gen. Janusz Nosek zaprasza delegację z FSB na kolejne spotkanie. W dniach 23–26 października 2011 roku na rozmowy z gen. Noskiem przybył do Warszawy dyrektor departamentu kontrwywiadu wojskowego FSB gen. Aleksandr Bezwierchny. Podtrzymano wówczas ofertę współpracy z polskimi służbami, a nawet zaproponowano coś więcej. Z tej rozmowy powstała notatka skierowana do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz szefów MSZ i MON, Radosława Sikorskiego i Tomasza Siemoniaka. Żaden z nich nie zaprotestował przeciwko trwającym już od ponad roku stałym kontaktom pomiędzy SKW a rosyjską FSB; nikt nie zadał pytań o sensowność i potrzebę tak bliskiej współpracy z kremlowskimi służbami specjalnymi" - podkreślona na portalu TVP Info. (PAP)
kgr/