Były dyrektor departamentu w MS, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, Tomasz Mraz oświadczył w środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS, że większość konkursów przeprowadzanych w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Siemoniak podkreślił w TVN24, że dużo wcześniej Mraz złożył zeznania w tej sprawie w prokuraturze. "Jest osobą wiarygodną. (...) Był w samym jądrze ciemności, przy decyzjach, rozmowach. Nie mam żadnych wątpliwości (co do jego wiarygodności - PAP) i widać że sąd też nie, skoro przedłuża areszty na podstawie m.in. zeznań Mraza" - powiedział szef MSWiA.
Jak stwierdził, w resorcie sprawiedliwości działała "grupa, która nic sobie nie robiła ze sprawiedliwości".
Siemoniak przyznał, że przykład Mraza działa dobitnie na inne środowiska w wielu innych instytucjach. Dodał, że zgłaszają się inni sygnaliści, "którzy zdają sobie sprawę, w czym uczestniczyli".
Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwości, podała pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt; w środę poinformowano, że Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienia I instancji o stosowaniu aresztu wobec tych osób.
W czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak potwierdził, że jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości jest Tomasz M. (PAP)
kgr/