Co najmniej 133 osoby zginęły w piątkowym ataku terrorystycznym na salę koncertową w Krasnogorsku pod Moskwą. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Władze Stanów Zjednoczonych przekazały w marcu Rosji informacje o możliwych atakach, ale rosyjski prezydent Władimir Putin krytykował te ostrzeżenia.
Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak pytany w sobotę w TVP Info o te wydarzenia podkreślił, że stawia ono na nogi wszystkie służby. "Przekazywałem premierowi to, co nasze służby w kontakcie z sojusznikami ustalały, czy przypuszczały. To jest normalne działanie w takiej sytuacji służb na całym świecie. Te wydarzenia wstrząsające pod względem tragedii cywilnych ofiar mają też swoje skutki, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski" - powiedział.
Dopytany o ich możliwe konsekwencje dla sytuacji w Polsce i sytuacji w regionie ocenił, że należy na to patrzeć przez pryzmat napaści Rosji na Ukrainę, przebiegu tej wojny i trudnego momentu, w jakim znalazła się Ukraina. Wyjaśnił, że chodzi o perspektywy zahamowania pomocy Zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, kwestie mobilizacji w Ukrainie, kryzys polityczny wokół tej sprawy i nową fazę agresji Rosji.
"Na te zdarzenia, które Rosja próbowała, czy próbuje jej propaganda wiązać z Ukrainą, choć na razie żadnych dowodów na to nie ma, na pewno posłużą do zaostrzenia polityki Putina, do zaostrzenia linii i tutaj Ukraina będzie zapewne ofiarą tej sytuacji, bo taka jest logika rosyjskiej polityki od dwudziestu kilku lat. Pamiętamy te wielkie zamachy, prowokacje, mnóstwo ofiar i zawsze dochodziło do zaostrzenia polityki ze strony Rosji" - zaznaczył Siemoniak.
Zwrócił uwagę, że istnieje "poważna obawa, że może to oznaczać nową fazę tej wojny, nową fazę agresji Rosji na Ukrainę".
W jego ocenie Ukraina może nie być w stanie stawiać czoła Rosji pod względem wojskowym. "Nie da się walczyć bez amunicji, bez rakiet. Nie da się walczyć bez systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Tej przewagi w sprzęcie nie dla się zniwelować. To jest coraz bardziej dramatyczna sytuacja i Polska wizyta premiera i prezydenta w Waszyngtonie temu służyła. Temu służą wyjazdy i konsultacje premiera Donalda Tuska z przywódcami Niemiec, Francji i innymi, żeby Ukraina miała pomoc" - mówił Siemoniak.
Zaznaczył, że chodzi o kwestię bezpieczeństwa Polski i kwestię bezpieczeństwa Europy Wschodniej. "Rosja jest agresywna. Rosja ma taki sposób działania, w którym prowadzenie wojny stało się elementem jej polityki" - zaznaczył. Dodał, że Polska musi na to reagować.
Zapytany o ustawę o ochronie ludności i obronie cywilnej odpowiedział, że to jest zaniedbanie rządu PiS. "Bardzo dobrze, że wicepremier Waldemar Kosiniak-Kamysz z ministrem Marcinem Kierwińskim intensywnie pracują. Wczoraj pewne założenia przedstawili. Myślę, że ten kierunek, w którym to minister jest szefem obrony cywilnej, że na najwyższy możliwy polityczny poziom te sprawy są podniesione, że współpraca z samorządami jest tutaj jakimś fundamentem, bo sam rząd nie jest w stanie wszystkiego zrobić w najmniejszej gminie, jeśli chodzi o ochronę ludności" - powiedział Siemoniak.
Podkreślił, że liczy na to, że ten projekt szybko znajdzie się w Sejmie. "Trzeba tu zrobić bardzo dużo, bo czasy pokoju w Europie skończyły się" - zaznaczył.
W piątek minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński oraz wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zaprezentowali założenia do ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Nowe regulacje usuwają lukę prawną w zakresie funkcjonowania obrony cywilnej, którą spowodowało wejście w życie ustawy z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny.
Niektóre z założeń projektu ustawy to system ostrzegania i alarmowania o sytuacjach niebezpiecznych, plany zabezpieczenia ludności i jasne kryteria określające zasady budowy nowych obiektów, aby mogły pełnić funkcję obiektów ochronnych. (PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar
mmi/