We wtorek minister Sikorski spotkał się w Warszawie z szefem dyplomacji UE Josepem Borrellem, który w weekend odwiedził Ukrainę.
Na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu Sikorski podkreślił, że "teraz historia dzieje się na Ukrainie, w naszej części świata". Zwracał uwagę, że podczas najbliższego posiedzenia Rady ds. Zagranicznych ma się odbyć bardzo poważna dyskusja.
"To, co zrobimy, albo czego nie zrobimy na tej Radzie do Spraw Zagranicznych, od tego może zależeć przyszła wiarygodność Unii Europejskiej oraz przyszłość UE jako strategicznego gracza" - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Podkreślił, że Europa jest odpowiedzialna za swoich obywateli, swoje sąsiedztwo oraz przyszłe pokolenia. "I ma obowiązek dołożenia wszelkich wysiłków, aby osiągnąć sprawiedliwe porozumienie, aby wspierać zasady prawa międzynarodowego, aby przywrócić to tabu, że w Europie nie można zmieniać granicy przy użyciu siły" - powiedział Sikorski. "Jeżeli te zasady przestaną obowiązywać na skutek naszych działań, czy też zaniechania działania, to rysuje się przed nami mroczna przyszłość" - dodał minister.
Z kolei Borrell podkreślał, że Polska zawsze była liderem pod względem zapewniania Ukrainie tego, czego potrzebuje, by bronić się w wojnie. Podkreślił, że Ukraina "potrzebuje tego wsparcia w tym kluczowym momencie".
Szef unijnej dyplomacji poinformował, że m.in. o tej kwestii rozmawiać będą unijni ministrowie podczas najbliższej Rady do Spraw Zagranicznych, która odbędzie się w przyszły poniedziałek.
"Nie może być takiej sytuacji, że Amerykanie działają, a Europejczycy tylko reagują. Sami musimy wziąć odpowiedzialność. Musimy zapewnić Ukrainę, że nasze wsparcie będzie kontynuowane, ale to wymaga odpowiednich środków i determinacji. Wymaga to woli politycznej oraz, przede wszystkim, zasobów finansowych" - podkreślił Borrell.
Politycy pytani byli na konferencji m.in. o nową architekturę bezpieczeństwa w Europie po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Zdaniem Borrella "to nie jest kwestia budowy nowej architektury bezpieczeństwa, bo - jak mówił - "zajęłoby to zbyt dużo czasu, którego nie mamy". "Możemy wykorzystać to, co mamy - ważne jest, aby ten system działał" - podkreślił szef dyplomacji UE.
W jego ocenie kluczowe jest zwiększenie funduszy przeznaczonych na wsparcie Ukrainy. "To jest kwestia woli politycznej, aby wykorzystać to, czym dysponujemy" - dodał.
Dziennikarze dopytywali też o najbliższe posiedzenie Rady do Spraw Zagranicznych. "Nie możemy mówić, że będziemy dalej wspierać Ukrainę bez porozumienia, że będzie się to dokonywać niezależnie od scenariusza. Musimy rozważać taki scenariusz, kiedy będziemy musieli zwiększyć nasze wsparcie" - podkreślił Borrell.
"Pamiętajmy, że wojna się nie skończy, kiedy Ukraina przestanie walczyć. Wojna się skończy, kiedy Putin przestanie atakować" - powiedział Sikorski. Jak dodał, światowi przywódcy muszą przekonać prezydenta Rosji, że nie uda mu się wygrać toczonej wojny bez poniesienia "nieakceptowalnych dla niego kosztów".
Szef MSZ wskazał, że rzecznik Putina, Dmitrij Pieskow, zapowiedział, że Rosja nie przestanie walczyć. "Więc pytanie jest takie, czy damy Ukrainie to, czego potrzebuje, aby dalej się bronić w roku 2025. Będziemy to omawiać podczas Rady ds. Zagranicznych oraz wśród państw UE" - zapowiedział.
Sikorski zapewnił, że wciąż rodzą się inne inicjatywy na rzecz wsparcia Ukrainy, których "nie chce jeszcze ujawniać". "Premier Donald Tusk też robi to samo na swoim szczeblu" - dodał.
Minister Sikorski pytany był również o pogłoski, według których Marco Rubio (członek partii Republikańskiej i senator ze stanu Floryda) może zostać kolejnym sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem szefa MSZ Rubio to "poważny gracz". "Senator Rubio krytykował Nordstream, więc w tym względzie go lubimy. To jest poważny gracz. Jeśli faktycznie zostanie Sekretarzem Stanu, to liczę na owocną współpracę" - powiedział Sikorski.
Szef polskiej dyplomacji odmówił natomiast odpowiedzi na pytanie o przyszłość ambasadora RP przy Watykanie, którym obecnie jest Adam Kwiatkowski. "Nie omawiamy kwestii personalnych, zwłaszcza w obecności gości" - odparł minister.
O ambasadora w Watykanie został też zapytany przez dziennikarzy rzecznik MSZ Paweł Wroński. "W gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych istnieje taka zasada, że o kwestiach personalnych nie rozmawia się publicznie. W momencie, kiedy te decyzje zostaną podjęte, wtedy opinia publiczna - polska i zagraniczna - o tym się dowie" - podkreślił Wroński.
Według niego dyskutowanie, "czy jakiś ambasador będzie odwołany, powołany bardzo wpływa na pozycję Polski w danym kraju, gdzie Polska przez tego ambasadora jest reprezentowana". (PAP)
ero/ andr/ nl/ sdd/kgr/