W sobotę Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej zdecydował, że prawdopodobnie 23 listopada będą przeprowadzone prawybory, w których członkowie KO (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni) wybiorą kandydata Koalicji na prezydenta w 2025 r. Kandydatami w prawyborach są: prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski i szef MSZ Radosław Sikorski. Zwycięzca prawyborów ma 7 grudnia na Śląsku zaprezentować swój program.
"Myślę, że Rafał Trzaskowski ma prawo chcieć się odegrać za przegraną z Andrzejem Dudą. To jest zrozumiałe i to nie jest kwestia lepszości czy gorszości, tylko jesteśmy po prostu inni. Uważam, że Rafał był dobrym naszym kandydatem w 2020 roku, gdy rządził PiS i szło o praworządność, ale dzisiaj sytuacja się zmieniła. Dzisiaj chodzi o bezpieczeństwo. Tu ja mam mocne papiery" - powiedział we wtorek TVN24 Sikorski.
Jak zauważył, według doniesień medialnych PiS obecnie jako kandydata szuka "swojego Trumpa", czyli kogoś brutalnego i ostrego. "Uważam, że jeśli takiego znajdą, to znaczy na niego trzeba też mocnego zawodnika" - zaznaczył Sikorski. Dodał, że jako chłopak z bydgoskiego podwórka lepiej sobie z kimś takim poradzi niż Trzaskowski.
Podkreślił też, że kandydat na prezydenta, a następnie prezydent powinien być osobą, która będzie łączyła zarówno wrażliwość liberalną np. w sprawach gospodarczych, jak i konserwatywną. Dopytywany o swój konserwatyzm odpowiedział, że jest to m.in. przywiązanie do tradycji, także źródeł cywilizacji europejskiej. "Uważam, że w drugiej turze liczy się to, kto może szerzej poszerzyć elektorat. Ja uważam, że na przykład w Polskim Stronnictwie Ludowym mam większą szansę przyciągnięcia tego elektoratu" - zwrócił uwagę szef MSZ.
Sikorski zadeklarował, że jako prezydent podpisałby ustawę dopuszczającą przerywanie ciąży do 12 tygodnia, a także ustawę o związkach partnerskich.
Pytany o małżeństwa homoseksualne odpowiedział, że to jest kwestia godności. "Ludzie chcą nie tylko praktycznych korzyści, chcą też, żeby ich związek mógł być publicznie uznany jako fakt, żeby się czuli ze sobą, ze swoim partnerem dobrze" - zaznaczył.
Na pytanie o ewentualne rozszerzenie kompetencji prezydenta RP zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda popełnił błąd próbując "wepchnąć" prezydenta w kształtowanie polityki europejskiej. "I tutaj mamy różnicę z Rafałem (Trzaskowskim) rzeczywiście, bo on mówi, że by właśnie chciał się realizować w polityce europejskiej. A to jest moim zdaniem absolutnie prerogatywa rządu. Urząd prezydenta nie ma kompetencji instytucjonalnych do zarządzania polityką europejską" - powiedział.
Podał też, że na zarządzie PO ustalono, że nie odbędzie się debata pomiędzy nim a Trzaskowskim, choć zaznaczył, że do takiej debaty by się stawił.
Szef MSZ o Ukrainie po wyborach w USA: możliwe są rozstrzygnięcia na dekady
Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił we wtorek, że wygrana Donalda Trumpa w wyborach w USA oznacza, że mogą zapaść rozstrzygnięcia, które na dekady ustanowią nowy ład międzynarodowy. Poinformował też, że w przyszłym tygodniu na Radzie do Spraw Zagranicznych UE mogą zapaść ważne dla Ukrainy decyzje dot. jej pomocy.
"W powietrzu wiszą rozstrzygnięcia na miarę poczdamskich, które mogą ustanowić nowy ład międzynarodowy na dekady. Dzisiaj rozmawiałem o tym z wysokim przedstawicielem Unii Europejskiej do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa (Josepem Borelem), który trzy dni był w Kijowie. I rzeczywiście szykuje nam się dramatyczna - być może - Rada do Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej w przyszłym tygodniu. Bo muszą zapaść - albo nie zapadną - masywne decyzje" - powiedział we wtorek w TVN24 Sikorski.
Szef MSZ doprecyzował, że chodzi o decyzje o tym, czy UE jest gotowa przeznaczyć "prawdziwe" środki finansowe, np. zamrożone aktywa rosyjskie, na wsparcie Ukrainy, a w konsekwencji, czy UE jest gotowa dać Ukrainie czas - np. jeden rok - na wzmocnienie swojej pozycji negocjacyjnej wobec Rosji.
Minister odniósł się również do doniesień, że Trump na sekretarza stanu ma wyznaczyć Marco Rubio, przeciwnego dalszej pomocy USA Ukrainie. "Administracja Trumpa nie może sobie pozwolić na katastrofalną porażkę Ukrainy, bo przypomnę, że to percepcja porażki w Afganistanie była obciążeniem dla administracji Bidena" - zauważył Sikorski.
"Tu jeszcze nie wszystko jest rozstrzygnięte. Rozmawiam z otoczeniem najbliższym Donalda Trumpa w dziedzinie bezpieczeństwa. Michael Pompeo nie zostanie przynajmniej na razie ministrem obrony, ale rozmawiałem z nim chociażby wczoraj i tam są różne scenariusze rozpatrywane" - dodał.
Szef MSZ był też pytany, czy prezydent Andrzej Duda, który ma spotkać się z Trumpem, przekona go do tego, że Ukraina powinna decydować sama o sobie i nie może oddać swoich terytoriów Rosji. "Na to liczę i będzie rząd w tym go (prezydenta Dudę) wspierał" - zadeklarował Sikorski.
Przypomniał też, że Duda już poprzednio bardzo dobrze - jak ocenił - kontrował dezinformację np. premiera Węgier Viktora Orbana w sprawach ukraińskich.
"Będziemy trzymać za niego kciuki, ale będzie to też testem jego sprawczości. Nazywa prezydenta Trumpa swoim przyjacielem, więc okaże się, czy na swojego przyjaciela ma wpływ, czy tylko został wykorzystany do zabiegania o głosy Polonii" - podsumował Sikorski.
Prezydent Andrzej Duda poinformował, że w poniedziałek rozmawiał telefonicznie z prezydentem elektem USA Donaldem Trumpem. Podczas rozmowy przywódcy ustalili, że spotkają się jeszcze przed zaprzysiężeniem Trumpa na prezydenta w styczniu. (PAP)
nno/ par/ grg/