Sikorski o Magierowskim: próbowaliśmy załatwić to aksamitnie, a dostajemy żądania rodem z korporacji

2024-07-25 08:53 aktualizacja: 2024-07-25, 10:48
Radosław Sikorski. Fot. PAP/Paweł Supernak
Radosław Sikorski. Fot. PAP/Paweł Supernak
Szef MSZ Radosław Sikorski pytany o sprawę ambasadora RP w USA Marka Magierowskiego powiedział, że resort próbował załatwić to aksamitnie, po czym dostał "jakieś żądania rodem z korporacji, a nie ze służby zagranicznej". Służba Polsce nie może być sposobem na bogacenie się - ocenił szef dyplomacji.

Wirtualna Polska podała we wtorek, że wezwany przez MSZ do kraju ambasador Polski w USA domaga się prawie miliona złotych "rekompensaty" za czas, jaki mógłby jeszcze spędzić na placówce, czyli do 23 listopada 2025 roku.

To, że Magierowski domaga się "rekompensaty", potwierdził we wtorkowym wpisie na platformie X Sikorski. „W związku ze skandalicznym żądaniem ambasadora Marka Magierowskiego wobec Skarbu Państwa o nienależną rekompensatę w wysokości prawie miliona złotych ponawiam mój wniosek do prezydenta Andrzeja Dudy o jego odwołanie z placówki w Waszyngtonie” – napisał szef MSZ.

Radosław Sikorski pytany w czwartek w RMF FM o zaistniałą sytuację powiedział: "Prosiłbym, żeby pan prezydent, tak jak trzymał się stanowiska rządu w Chinach i spełnił prośbę Rady Ministrów, trzymał się stanowiska Rady Ministrów w Waszyngtonie i Polska była właściwie i przez rząd, i przez prezydenta reprezentowana, to i mógłby się trzymał uchwalonej przez poprzedni rząd i przez niego podpisanej ustawy o służbie zagranicznej, gdzie jest jasno powiedziane, jaki jest tryb powoływania i odwoływania ambasadora".

Pytany, kiedy skończy się misja Magierowskiego i kiedy chce go widzieć w Warszawie, minister zwrócił uwagę, że Magierowski jest na placówce szósty rok. Tymczasem polski ambasador zwyczajowo służy 3-4 lata.

"Właśnie po to, żeby w Waszyngtonie dokonać zmiany w sposób płynny, panu ambasadorowi została zaproponowana najpierw jedna, kolejna, trzecia z rzędu placówka - odmówił. Zaproponowaliśmy inną placówkę - przyjął; po jakimś czasie zmienił zdanie. Jeszcze będąc w Waszyngtonie, teraz, paręnaście dni temu podtrzymałem pierwotną propozycję" - tłumaczył Sikorski.

"Naprawdę próbowaliśmy to załatwić aksamitnie, po czym dostajemy jakieś żądania rodem z korporacji, a nie ze służby zagranicznej. Tak się nie da, służba Polsce nie może być sposobem na bogacenie się" - ocenił szef MSZ.

Sikorski potwierdził jednocześnie doniesienia medialne, że Magierowskiemu zaproponowano placówki w Argentynie i Chile. Zwrócił przy tym uwagę, że Magierowski jest iberystą i zna się na Ameryce Łacińskiej, dlatego dostał taką propozycje. "To jest naprawdę wielki gest ze strony ministerstwa, niestety obrał inną drogę" - podsumował Sikorski.

W marcu resort spraw zagranicznych poinformował o decyzji Sikorskiego, by ponad 50 ambasadorów zakończyło misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu wycofać. Resort wyraził nadzieję "na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju". Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek oświadczył wówczas, że Andrzej Duda nie zgadza się na „hurtowe odwoływanie ambasadorów, bez konkretnych przesłanek i podawania przyczyn”.

W połowie czerwca Mastalerek przekazał, że Magierowski został wezwany po 15 lipca do Warszawy. Jak dodał, Magierowski, jeżeli został wezwany, opuści placówkę w USA, ale nie ma tu mowy o żadnej rezygnacji ambasadora Magierowskiego. "Ambasadorów w Polsce powołuje i odwołuje prezydent. Tak stanowi również Konwencja wiedeńska, że ambasadorzy są akredytowani przy głowach państw" - mówił wówczas Mastalerek.

W połowie lipca minister spraw zagranicznych powiedział w RMF FM, że Bogdan Klich wkrótce obejmie kierownictwo polskiej ambasady w USA. (PAP)

kgr/