Sikorski: swojego kandydata na prezydenta ogłosimy po tym, gdy zrobi to opozycja

2024-10-13 13:57 aktualizacja: 2024-10-13, 17:50
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Swojego kandydata na prezydenta ogłosimy po tym, gdy zrobi to opozycja - powiedział w niedzielę w Toruniu szef MSZ Radosław Sikorski. Polityk PO dodał, że nie chce spekulować, kto będzie kandydatem PiS i dodał "wygramy z każdym z nich".

Sikorski w Toruniu był pytany m.in. o to, czy jego sobotnie wystąpienie na konwencji KO w Warszawie było prekampanią prezydencką.

"Pani oczywiście wolno spekulować, mnie nie wypada komentować. Staram się informować opinię publiczną o największych wyzwaniach w tym niepewnym czasie. Wojna u granic, wojna na Bliskim Wschodzie, wybory w USA, niełatwa sytuacja także w Europie, wyczerpanie się pewnego modelu gospodarczego. Do tego pewne prorosyjskie decyzje naszych niektórych tradycyjnych sojuszników. To są wszystko kwestie, o których opinia publiczna chce wiedzieć, a moim obowiązkiem jest dzielić się stanowiskiem rządu w tych sprawach" - odpowiedział dziennikarce szef MSZ.

Dodał, że w jego ocenie bardzo ważne było w ostatnich 24 godzinach to, że 34 kraje dołączyły się do polskiej inicjatywy "wyrażenie niezadowolenia wobec rządu Izraela po ostrzeniu przez ten kraj rejonu działania kontyngentu wojskowego UNIFIL, kontyngentu ONZ w Libanie, gdzie służą także nasze żołnierze". Zdaniem ministra wspólny głos "34 krajów - w tym kilku członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - na wniosek Polski, jest silniejszym głosem".

PAP zapytała, czy jeżeli środowisko polityczne Sikorskiego zdecydowałoby się wystawić go jako kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydencki, to byłyby on gotowy do takiego startu.

"Dziękuję za to zaproszenie do wygłoszenia czegoś ciekawego. Wykonuje pan swój obowiązek próby uzyskania newsa. My tę decyzję podejmiemy - tak myślę - dopiero wtedy gdy opozycja zdecyduje, kto będzie jej kandydatem" - powiedział Sikorski.

PAP dopytała, kto jego zdaniem będzie kandydatem PiS. Sikorski odpowiedział, że "nie będzie spekulował".

"Wygramy z każdym z nich" - powiedział szef MSZ.

R. Sikorski: prawo do azylu politycznego jest prawem narodowym, a nie prawem UE

Sikorski został w niedzielę w Toruniu zapytany o sobotnie słowa premiera Donalda Tuska, który na konwencji PO podkreślił, że "jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe terytorialne zawieszenie prawa do azylu". "Będę się domagał uznania w Europie dla tej decyzji" - mówił Tusk. Szef MSZ został poproszony także o komentarz do głosów krytyki związanych z tą zapowiedzią. Amnesty International Polska podkreśliła, że zapowiedziane w sobotę przez premiera Donalda Tuska czasowe terytorialne zawieszenie prawa do azylu jest niedopuszczalne. Organizacja przypomniała, że prawo do azylu jest prawem człowieka, gwarantowanym m.in. przez Konstytucję RP i Konwencję Genewską.

"Jestem w specyficznej sytuacji jako beneficjent swego czasu Konwencji Genewskiej. Byłem bowiem uchodźcą politycznym w Wlk. Brytanii w latach 80. XX wieku. Muszę to sprawdzić od strony prawnej, ale o ile mnie pamięć nie myli, to prawo do azylu politycznego jest prawem narodowym, a nie prawem UE. Wedle mojej najlepszej wiedzy mamy tu naszą narodową decyzję do podjęcia" - odpowiedział Sikorski.

Dodał, że interesem Polski jest z jednej strony "kontrolowanie granicy", a z drugiej "sympatia dla ofiar prześladowań czy to w Rosji, czy na Białorusi". "Będziemy to rozstrzygać" - odpowiedział pytany o to, jak pogodzić te zapowiedzi z możliwością udzielania prawa do azylu np. opozycjonistom białoruskim.

Szef rządu podczas sobotniego wystąpienia podkreślał, że Polska staje się obecnie jednym z najatrakcyjniejszych miejsc na świecie. "To, że dzisiaj inwestujemy tak dużo w naszą obronność, w nasze bezpieczeństwo i robimy to w sposób przemyślany, to buduje też wizerunek Polski jako państwa, które naprawdę wie o co chodzi, które naprawdę chce zadbać o bezpieczeństwo" - mówił Tusk.

"Jeśli ja na przykład dzisiaj głośno powiem, że jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe terytorialne zawieszenie prawa do azylu, i będę się domagał uznania w Europie dla tej decyzji, to dlatego, bo my dobrze wiemy jak to jest wykorzystywane przez Łukaszenkę, Putina, przez szmuglerów, przemytników ludzi, handlarzy ludzi. Jak to prawo do azylu jest wykorzystywane dokładnie wbrew istocie prawa do azylu" - oświadczył premier.

Szefowa Kancelarii Prezydenta RP Małgorzata Paprocka pytana w niedzielę w Polsat News, czy prezydent przychyliłby się do tego pomysłu, stwierdziła, że na ten moment rząd nie przedstawił żadnych konkretnych założeń strategii migracyjnej. Podkreśliła jednak, że prawo do azylu jest prawem konstytucyjnym, które "dotyczy sytuacji osób znajdujących się w bardzo poważnym zagrożeniu w swoim państwie lub znajdujących się w innym miejscu" - wskazała. Dodała, że osoby, które próbują nielegalnie przekraczać granicę nigdy nie ubiegały się o azyl, "bo to robi się na przejściach granicznych składając stosowne wnioski".

W ocenie szefowej KPRP, słowa premiera mają związek z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. "Pamiętamy te konferencje, kiedy premier kwestionował zasadność budowy muru, kiedy przymilał się - delikatnie mówiąc - do części celebrytów, kiedy trwała inna kampania wyborcza i trzeba było walczyć z PiS-em, a dzisiaj obserwuje badania opinii publicznej, widzi jak istotnym tematem jest bezpieczeństwo. Trudno tego nie wiązać (...) z nadchodzącą kampanią prezydencką" - powiedziała.

"Polacy chcą bezpieczeństwa, chcą się czuć bezpiecznie, stąd ta wolta. Tylko, że ten mechanizm tak naprawdę - w takim wydaniu, o jakim premier mówi - nic nie daje poza tym, że o azyl nie będą mogli ubiegać się w Polsce ludzie, którzy tego naprawdę bardzo potrzebują, jak np. białoruscy dysydenci" - podsumowała Paprocka.

R. Sikorski do władz Ukrainy: potraktujcie ofiary rzezi wołyńskiej nie gorzej niż żołnierzy Wehrmachtu

Wśród wątków, które pojawiły się w trakcie dyskusji z uczestnikami spotkania pojawił się temat braku zgody Ukrainy na ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej.

"W sprawie ekshumacjach ofiar rzezi wołyńskiej mamy w Polsce zgodę narodową. Kwestia ekshumacji ofiar nie jest kwestią polityczną, nie powinna być przedmiotem targów, tylko jest chrześcijańskim obowiązkiem. Gdy Polska odzyskała wolność w naszym kraju były niezałatwione kwestie ekshumacji żołnierzy najeźdźcy, jakim był Wehrmacht. Myśmy się nie targowali z Niemcami, tylko pozwoliliśmy im ekshumować i pochować swoich żołnierzy. Powiem więcej - nie targowała się także Ukraina. W Ukrainie w ostatnich kilkudziesięciu latach pochowano ponad 100 tysięcy żołnierzy najeźdźców, żołnierzy Wehrmachtu. I słusznie" - powiedział Sikorski.

Dodał, że ma do strony ukraińskiej tylko jedną prośbę: "potraktujcie ofiary rzezi wołyńskiej nie gorzej niż żołnierzy Wehrmachtu".

"Im szybciej strona ukraińska to zrealizuje, tym szybciej ten temat zniknie z naszych dwustronnych stosunków, tym mniejszym będzie obciążeniem w procesie wchodzenia Ukrainy do Unii Europejskiej. To jest w interesie Ukrainy. W tej sprawie nie mamy w Polsce różnicy zdań - tak jak w wielu innych, wbrew temperaturze naszej dyskusji politycznej" - powiedział szef MSZ.

R. Sikorski: w Polsce jest zgoda polityczna ws. wydawania 4,7 proc. PKB na obronność

"W Polsce jest zgoda polityczna ws. wydawania 4,7 proc. PKB na obronność. W wielu innych krajach byłoby to przedmiotem gigantycznej debaty publicznej" - mówił Sikorski.

Podkreślił, że inni ministrowie z UE pytają szefa resortu finansów Andrzeja Domańskiego, jak osiągnął to, że opinia publiczna pozwala mu wydawać tyle środków na obronność. "Minister Domański - tak mi powiedział - odpowiada: mnie by opinia publiczna nie pozwoliła wydawać mniej na obronność" - powiedział Sikorski.

Szef MSZ ocenił, że obecnie w UE głos Europy Środkowej jest uważany za "ważniejszy niż w przeszłości".

"To my z wyprzedzeniem ostrzegaliśmy przez zagrożeniami, które na Zachodzie uważano za wymyślone albo histeryczne. Jesteśmy też kluczowym łącznikiem militarnym i politycznym w budowaniu relacji transatlantyckich. Zbroimy się w najszybszym tempie w naszej historii. Zbroimy się, wydajemy na to najwięcej w sojuszu. Zbroją się - niestety nie dość sprawnie - nasi sojusznicy, ale zbroją się też nasi wrogowie" - powiedział szef MSZ.

Wskazał, że Kreml w przyszłym roku na cele militarne przeznaczy co najmniej 40 proc. wydatków budżetowych.

"Putin kiedyś mówił, że nie chce iść drogą Breżniewa, który doprowadził do bankructwa ZSRR wydając nadmierne wydatki na zbrojenia. Idzie dokładnie tą drogą" - ocenił Sikorski.

Jego zdaniem te cyfry pokazują, że inwazja na Ukrainę "wyczerpuje Moskwę, ale nadal chce ją osiągnąć". "Opór Ukrainy wzmocniony naszym poparciem przynosi efekty. Rosja nie jest zdolna do wygrania tej wojny, a może ją przegrać. Aby tak się stało potrzebujemy utrzymania kursu. To Ukraińcy mają powód do zmęczenia, my wydajemy ułamek procenta PKB zjednoczonego Zachodu na tę wojnę. Po drugie, konieczne jest zaostrzenie i wyegzekwowanie sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś. Po trzecie, większej solidarność państw europejskich położonych dalej od linii frontu, które korzystają z ochrony budowanej przez kraje graniczne - jak Polska i Rumunia. Bezpieczeństwo UE to wspólny obowiązek, to powinien być też wspólny koszt. Dlatego jest zwolennikiem europejskiego budżetu obronnego" - podsumował Sikorski. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

twi/ lm/ mhr/ ep/