Siostra Kim Dzong Una: mamy dowody na to, że Korea Południowa odpowiada za loty dronów nad Pjongjangiem

2024-10-15 14:05 aktualizacja: 2024-10-15, 14:30
Granica Korei Północnej z Koreą Południową, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/JEON HEON-KYUN
Granica Korei Północnej z Koreą Południową, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/JEON HEON-KYUN
Kim Jo Dzong, siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una, oznajmiła we wtorek, że zabezpieczono "wyraźny dowód" na to, że wojsko Korei Południowej ponosi odpowiedzialność za wtargnięcie dronów w przestrzeń powietrzną nad Pjongjangiem. W ocenie Seulu bezzałogowce widoczne na zdjęciach "nie wydają się być" południowokoreańskie.

"Wiemy, że głównym winowajcą incydentu z dronem w Pjongjangu jest hołota południowokoreańskiego wojska" - powiedziała Kim w oświadczeniu przekazanym przez reżimową agencję KCNA.

Jak zaznaczyła południowokoreańska agencja Yonhap, Kim nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń.

Lee Kun-wan, prezes Agencji Rozwoju Obronności, cytowany przez dziennik "Korean Herald", powiedział we wtorek, że drony widoczne na nagraniach opublikowanych przez północnokoreańskie media państwowe "nie wyglądają w jednoznaczny sposób na pochodzące" z Korei Południowej.

"Mają kształt bezzałogowych statków powietrznych, które Korea Północna wysłała na Południe w 2014 roku i (modeli) Sky-09 UAV, używanych na Północy. Trudno więc powiedzieć, który to z nich" - powiedział Lee, odpowiadając na pytanie deputowanych do parlamentu. Dodał również, że "istnieją podobnie wyglądające maszyny zarówno komercyjne, jak i opracowane (przez wojsko)".

Ministerstwo spraw zagranicznych Korei Północnej zarzuciło w piątek Korei Południowej "infiltrację" Pjongjangu przy użyciu dronów przenoszących ulotki z treściami wymierzonymi przeciwko reżimowi. Resort przekazał w oświadczeniu, że loty odbyły się 3, 9 i 10 października i ostrzegł przed odwetem, jeśli takie działania będą kontynuowane.

 

Krzysztof Pawliszak (PAP)

krp/ szm/ sma/