Na początku br. na mocy przełomowej decyzji Sądu Najwyższego zlikwidowano tzw. "akcję afirmatywną", sprawiając, że nielegalne stało się przyznawanie pierwszeństwa przy przyjmowaniu na studia niedostatecznie reprezentowanym mniejszościom.
Władze Harvardu uznały, że zmiana utrudni rekrutację zróżnicowanej społeczności studentów. Postępowanie sądowe ujawniło również to, co wielu od dawna podejrzewało - że szkoła preferuje dzieci absolwentów - zaznaczyła BBC.
Przez lata uczelnia znacznie wzmogła wysiłki na rzecz integracji społecznej. W 2023 roku pobierała czesne w wysokości 54 269 dolarów rocznie, ale jest ono bezpłatne dla uczniów, których rodziny zarabiają poniżej 65 tys. dolarów, natomiast rodziny zarabiające do 150 tys. dolarów, płacą nie więcej, niż 10 proc. swoich dochodów rocznie. W ciągu ostatnich czterech dekad szkoła zwiększyła także liczbę uczniów rasy innej niż biała i Latynosów z 17 do ponad 50 proc.
Donyae Jenkins, studentka Harvardu, powiedziała, że po orzeczeniu Sądu Najwyższego "wielu studentów o kolorze skóry innym, niż biały może mieć poczucie, że to miejsce, na które nie zasługują". Studenci, z którymi rozmawiała BBC, ocenili, że decyzja Sądu o porzuceniu akcji afirmatywnej "faworyzuje zamożnych i białych studentów".
W dokumentach sądowych dotyczących sprawy ujawniono, że Harvard przyznaje punkty kandydatom "ALDC" - osobom z tzw. "dziedzictwem": sportowcom, krewnym darczyńców oraz dzieciom wykładowców lub pracowników. Chociaż tylko 5 proc. wniosków pochodzi od studentów "ALDC", stanowią oni około jednej trzeciej przyjętych. Około 70 proc. kandydatów było rasy białej - podkreśliła BBC.
"Jeśli chcemy, aby dzieci ze wszystkich środowisk odczuwały, że mają szansę dostać się na stanowiska kierownicze, potrzebujemy, aby uniwersytety przyjmowały studentów w sposób wspierający większą równość szans" - ocenił John Friedman, profesor Brown University.
Badanie przeprowadzone w 2019 roku przez National Bureau of Economic Research wykazało, że 75 proc. białych studentów, przyjętych na Harvard jako "ALDC", zostałoby odrzuconych, gdyby byli traktowani jak biali studenci bez żadnych powiązań.
Kierownictwo Harvardu stwierdziło, że praktyka uczelni "pomaga cementować silne więzi między uniwersytetem i jego absolwentami", które trwają przez całe życie. Zwrócono też uwagę na "hojne wsparcie", jakiego udzielają uczelni jej absolwenci.
"Chociaż absolwenci wspierają Harvard z wielu powodów, komisja obawia się, że wyeliminowanie jakiegokolwiek uwzględnienia tego, czy rodzic kandydata studiował na Harvardzie, czy w Radcliffe, zmniejszy to istotne poczucie zaangażowania i wsparcia" - zaznaczyła uczelnia.
Harvard jest też obecnie przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez resort edukacji Stanów Zjednoczonych. Uczelni zarzucono, że w przeważającej mierze preferowała białych, zamożnych studentów, traktując priorytetowo kandydatów z "dziedzictwem" i dzieci darczyńców. (PAP)
kgr/