Na obecnym etapie śledztwa nie pojawiły się podejrzenia, że muzyk mógł zostać zabity, ale prokuratura chce ustalić, kto sprzedał mu środki odurzające, które najprawdopodobniej zażywał przed śmiercią – podał argentyński portal.
Prokuratura poinformowała w oświadczeniu, że Payne zmarł w wyniku licznych obrażeń odniesionych po upadku z wysokości. Na podstawie ran i ułożenia ciała podejrzewa się, że mógł być nieprzytomny lub półprzytomny. Śledczy badają "możliwy udział osób trzecich w wydarzeniach poprzedzających jego śmierć" – dodano.
W czwartek policja zebrała oświadczenia trojga pracowników hotelu i dwóch kobiet, które były w pokoju muzyka kilka godzin przed jego śmiercią. Według źródeł Infobae śledczy podejrzewają, że narkotyki mógł dostarczyć mu ktoś z personelu.
Argentyńskie media odtwarzają chronologię wydarzeń ze środowego popołudnia. O godz. 17.01 menedżer hotelu Esteban Grassi zadzwonił na numer alarmowy, by poprosić o pomoc w sprawie gościa, który "nadużywa alkoholu i narkotyków", a "gdy jest przytomny, niszczy cały pokój".
O godz. 17.07 wysłany do hotelu patrol policji zgłosił, że z trzeciego piętra spadł mężczyzna. Następnie wezwane na miejsce pogotowie stwierdziło jego śmierć - wynika z relacji dziennika "La Nacion".
O godz. 18.10 stołeczna policja poinformowała oficjalnie, że "brytyjski muzyk Liam James Payne, kompozytor i gitarzysta, były członek zespołu One Direction, zmarł dziś po upadku z trzeciego piętra hotelu" w dzielnicy Palermo.
W pokoju muzyka znaleziono między innymi butelkę whisky, biały proszek przypominający kokainę, folię aluminiową, kawałki świec, zapalniczkę i nadpalone puszki po napojach. Według Infobae policja próbuje ustalić, czy Payne przed śmiercią próbował wytworzyć krak, narkotyk szczególnie popularny w USA w latach 80. XX wieku.(PAP)
wia/ sp/kgr/