Według śledczych podejrzani stosowali dwie metody, by pobierać z Systemu Ubezpieczeń Społecznych (SGK) 8 tys. lir tureckich (233 USD) dziennie za pacjenta.
Po pierwsze, umieszczano zdrowe noworodki na oddziałach neonatologicznych w prywatnych szpitalach, z którymi współpracowano. Do systemu wprowadzano fałszywe wyniki badań krwi małych pacjentów, by sprawić wrażenie, że dzieci są chore.
Drugi sposób zakładał przeniesienie dzieci do prywatnych szpitali, w których nie było wystarczającego sprzętu i zasobów medycznych.
Podejrzani mieli w ten sposób uzyskać ponad miliard lir (29,2 mln USD).
Ministerstwo ochrony zdrowia wykryło 12 przypadków podejrzanych zgonów noworodków. Niektóre zmarłe niemowlęta miały cierpieć na niedobór białka i witamin. Niedoświadczone pielęgniarki, by ratować dzieci, musiały dzwonić do lekarzy, których nie było na miejscu - relacjonował serwis.
Osman Kucukosmanoglu, szef Stambulskiej Izby Medycznej, jest jednak sceptyczny wobec medialnych doniesień, uznał bowiem, że "nie jest to możliwe, by ta sprawa miała taki wymiar". Przyznał jednak, że w związku z brakiem miejsc dzieci bywają przenoszone do prywatnych placówek.
Natalia Dziurdzińska
grg/