"Songs of a Lost World". Wielki powrót The Cure po 16 latach

2024-10-03 15:14 aktualizacja: 2024-10-04, 09:54
Lider brytyjskiej grupy The Cure, Robert Smith. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Lider brytyjskiej grupy The Cure, Robert Smith. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
The Cure - jeden z najsłynniejszych brytyjskich zespołów, prowadzony przez charyzmatycznego wokalistę Roberta Smitha, opublikował pierwszą od 16 lat nową piosenkę. Na 1 listopada zapowiedziano premierę płyty pt. "Songs of a Lost World".

Na kompozycje, które wypełniają pierwszą od lat płytę The Cure, wpłynęły wydarzenia z prywatnego życia lidera grupy Roberta Smitha: śmierć rodziców, a także starszego brata. Wokalista przyznawał w wywiadach, że osobista tragedia odcisnęła się na muzyce. Elegijny charakter ma także "Alone", singiel promujący nowe wydawnictwo, w którym Smith zmaga się z tematem śmiertelności, upływającego czasu, przeczucia kresu.

To pierwsza płyta legendarnej grupy od wydanej w 2008 r. "4:13 Dream". Jej kontynuacja miała się ukazać w 2014 r. pod tytułem "4:14 Scream", jednak prace nad albumem przerwano. Trzytygodniowe sesje nagraniowe, które odbyły się w 2019 r., dały - przyznawał Smith w rozmowie z magazynem "Rolling Stone" - 19 nowych utworów, niektóre ciągnęły się do 12 minut. W 2022 r. Smith ogłosił tytuł nowej - jeszcze nienagranej wówczas - płyty.

Jako "posępną" określono wydaną w 1989 r. płytę "Disintegration", jeden z największych sukcesów The Cure. Jej natura nie przeszkodziła piosenkom "Lullaby" czy "Pictures of You" stać się przebojami, a antypopowy zespół stał się sławny. To właśnie posępność - obok charakterystycznej barwy głosu oraz wizerunku wokalisty i gitarzysty Roberta Smitha - stała się znakiem rozpoznawczym zespołu. Przyciągała rzesze fanów w Wielkiej Brytanii od czasu premiery pierwszego singla grupy, zainspirowanej "Obcym" Alberta Camusa piosenki "Killing an Arab" z 1979 r. W tym samym roku ukazała się pierwsza płyta The Cure - "Three Imaginary Boys", a rok później - amerykańska wersja debiutanckiego albumu zatytułowana "Boys Don't Cry".

"W latach 70., a nawet 80. wciąż dało się odczuć pesymizm, mrok związany ze wspomnieniem wojny" - opowiadał "Guardianowi" Lol Tolhurst, perkusista i klawiszowiec grupy (którą opuścił w 1989 r.). "Musieliśmy stworzyć sobie swoją własną, małą społeczność. W sumie to okazało się dla nas dobre, zmusiło do działania. Gdy jest się zadowolonym, nie myśli się o tym, by odmienić stan rzeczy" - tłumaczył. Muzykę The Cure określano jako post punk, rock alternatywny, gotycki czy new wave. Post punk - tłumaczył Tolhurst - dopuszczał nie tylko gniew, ale także melancholię.

Mimo mrocznej natury piosenki zespołu były melodyjne, wpadały w ucho. Ze środowiska grup sceny niezależnej trafił do muzycznego mainstreamu, szeroką popularność przyniosły mu utwory "Boys Don't Cry", "Close to Me", "A Forest" czy "Primary". Występy klubowe w małych miastach Anglii i Stanów Zjednoczonych u boku Mission of Burma czy Siouxsie and the Banshees zamieniły się w światowe trasy koncertowe. Największy być może przebój The Cure to "Friday I'm in Love", pochodzący z dziewiątej płyty w dyskografii zespołu, wydanej w 1992 r. "Wish". Nawet Robert Smith przyznawał w wywiadach, że to wesoła, beztroska piosenka popowa.

Oscylowanie między mroczną melancholią a chwytliwymi melodiami charakteryzowała następczynię "Wish", wydaną w 1996 r. płytę pt. "Wild Mood Swings". Do korzeni zespół powrócił natomiast na "Bloodflowers" z 2000 r., nawiązując do estetyki znanej z "Pornography" i "Disintegration".

W 2019 r. The Cure został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame - "mimo naszych usilnych starań", skomentował kąśliwie Smith. Pytanie o to, kiedy - i czy - ukaże się kolejna płyta The Cure, zadawane było nieustannie przez ostatnie lata - mówił w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" Simon Price, brytyjski dziennikarz i autor książki "Curepedia". "W encyklopedii jest cały rozdział poświęcony tej mitycznej już niemal, 14. płycie. Choć muzycy zarzekali się, że nie wyruszą w trasę, dopóki nie wydadzą nowego albumu, to przyrzeczenie już złamali. Na występach grają już nowe kompozycje. Podobno płyta jest gotowa, możemy tylko mieć nadzieję, że w końcu się ukaże".

Premierę "Songs of a Lost World" zapowiedziano na 1 listopada. (PAP)

pj/ miś/ dki/ ep/