Surowe kontrole migrantów na szlaku bałkańskim. Rosja i Białoruś szykują nowe trasy

2024-01-04 06:59 aktualizacja: 2024-01-04, 11:19
Kontrola na granicy polsko-słowackiej. Fot. PAP/Grzegorz Momot
Kontrola na granicy polsko-słowackiej. Fot. PAP/Grzegorz Momot
Zatrzymanie 2 tys. migrantów, którzy przez Słowację dostali się do Polski, odstraszyło kolejnych, presja ze szlaku bałkańskiego osłabła, ale Rosja i Białoruś szykują nowe trasy - podaje "Rzeczpospolita".

Łącznie 2078 cudzoziemców, którzy nielegalne wjechali do Polski przez granicę ze Słowacją, zostało zatrzymanych w ubiegłym roku. Wielu zatrzymano dzięki kontrolom na tej granicy wprowadzonym po nasileniu się latem presji migracyjnej szlakiem bałkańskim. Kontrole, które ostatnio przedłużył nowy szef MSWiA, przyniosły efekt – napływ migrantów z tego kierunku osłabł. Ale problem nie zniknie.

Gazeta przypomina, że liczba migrantów, którzy przez Serbię, Węgry, Słowację i Polskę próbowali nielegalnie dotrzeć do Niemiec, Holandii czy Szwecji, przybrała alarmujące rozmiary od lata zeszłego roku, a przemytnicze gangi nasiliły przerzut ta drogą ludzi, odkąd utrudniła to bariera z perymetrią na granicy z Białorusią.

"W 2021 r. za nielegalnie przekroczenie granicy ze Słowacją zatrzymaliśmy 22 osoby, rok później 61. W sierpniu ubiegłego roku już 311, we wrześniu, i to rekord – 823" – mówi "Rz" Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej. Gazeta zaznacza, że łapano wówczas duże grupy, na przykład jednego dnia pod Żywcem 25 Syryjczyków, 21 – innego dnia koło Zwardonia. Byli odsyłani stronie słowackiej w ramach tzw. readmisji uproszczonej.

Gazeta zaznacza, że zmienił się modus operandi przemytników, którzy z ciężarówek przestawili się na dostawcze busy i auta osobowe. Według "Rz" migranci częściej wybierali jednak 87-kilometrowy odcinek śląski, skąd bliżej do Niemiec.

"Tymczasowe kontrole na granicy ze Słowacją weszły od 4 października na podstawie kodeksu granicznego Schengen. I w tym miesiącu wpadło jeszcze 583 migrantów, ale w listopadzie już tylko 3, w grudniu też śladowa liczba. Minister Marcin Kierwiński przedłużył kontrole do 1 lutego. Są wyrywkowe, na podstawie 'analizy ryzyka'. Radykalny spadek przemycanych do Polski z południa migrantów to – zdaniem ekspertów – także skutek uszczelnienia granic przez Czechy, Niemcy i Austrię" - czytamy w gazecie.

"Kontrole na granicy polsko-słowackiej w ostatnich tygodniach były bardzo skrupulatne, ta wieść szybko się rozniosła w środowiskach migrantów i przemytników i podziałała zniechęcająco. Stąd intensywność napływu migrantów ze strony południowej zmalała" – komentuje dr Jakub Gajda, orientalista, ekspert ds. bliskowschodnich i migracji z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Jednak ocenia, że "trendu migracyjnego nie da się do końca odwrócić".

"Tysiące migrantów, którzy już przebywają w południowej Europie czy w Turcji, będzie chciało przedostać się dalej, sprawdzając szczelność granic i to, jak służby danych państw pracują. Nie sądzę zatem, by w najbliższej przyszłości szlak bałkański zupełnie przestał działać. Zmienią się formy przekraczania granicy, zamiast samochodami migranci będę się przemieszczać pieszo, takie przypadki już były, chociażby w Tatrach czy Beskidach" - zaznacza. (PAP)

kgr/