Do spotkania doszło w środę wieczorem, tuż po wystąpieniu Bidena na dziedzińcu Uniwersytetu Wileńskiego po zakończeniu szczytu NATO, który odbywał się przez dwa dni w litewskiej stolicy.
"Jestem bardzo wdzięczna za to spotkanie. Opowiedziałam prezydentowi o naszym stanowisku, powiedziałam, że Białorusini kontynuują walkę o wyzwolenie swojego kraju. Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać w cztery oczy o tym, co jest naprawdę ważne. Białorusini mogą liczyć na poparcie USA" - napisała Cichanouska w Telegramie.
Opozycyjny białoruski portal Nasza Niwa zwrócił uwagę, że podczas przemówienia w Wilnie prezydent Biden wspomniał o Białorusi we fragmencie dotyczącym sytuacji w krajach, w których nie ma wolności i dobrobytu.
"Wielu z was, którzy są w dojrzałym wieku, wie lepiej niż większość, jak cenne jest prawo do decydowania o własnej przyszłości dla ludzi na całym świecie. Wszędzie. Nie tylko na Ukrainie, Białorusi, w Mołdawii, Gruzji i wszystkich innych miejscach na świecie, gdzie ludzie wciąż walczą o to, by ich głos został usłyszany. Dlatego moje przesłanie dla was wszystkich brzmi: nie przestawajcie przypominać światu o nadziei... Nigdy nie możemy zapomnieć, jak ważna jest nadzieja i nigdy, przenigdy nie rezygnujmy z lepszego jutra" - powiedział prezydent USA.
Swiatłana Cichanouska w 2020 roku brała udział w wyborach prezydenckich na Białorusi, stawiając w nich czoła rządzącemu krajem od 1994 roku Alaksandrowi Łukaszence. Autorytarny przywódca Białorusi miał otrzymać - według oficjalnych wyników - 80,1 proc. głosów, a Cichanouska - 10,1 proc. Opozycja uznała te wyniki za sfałszowane, a przez kraj przelała się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi. Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego władze odpowiedziały represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach musiała wyjechać z kraju. (PAP)
kno/
arch.