"Sytuacja jest opanowana, ale w środku jeszcze nie jest bezpiecznie". Pożar centrum handlowego w Warszawie [NASZE WIDEO I ZDJĘCIA]

2024-05-12 07:30 aktualizacja: 2024-05-12, 20:21
Dogaszanie pożaru kompleksu handlowego przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Dogaszanie pożaru kompleksu handlowego przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Ponad 240 strażaków uczestniczyło w gaszeniu pożaru hali targowej przy ul. Marywilskiej w Warszawie, do którego doszło w niedzielę nad ranem. Sytuacja jest opanowana, trwa dogaszanie pożaru. Służby wyjaśniają przyczyny zdarzenia. Ratusz zapowiedział pomoc poszkodowanym.

Informacja o pożarze hali targowej przy ul. Marywilskiej 44 wpłynęła do straży pożarnej o godz. 3.30 na ranem. Po 11 minutach pierwsze zastępy wozów strażackich pojawiły się na miejscu zdarzenia. Wówczas - jak informowały służby - znaczna część centrum handlowego była już zajęta ogniem.

W związku z pożarem Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało ostrzeżenie dla mieszkańców stolicy, by nie zbliżali się do miejsca zdarzenia, pozostanie w domu i zamknięcie okien.

W akcji gaszenia pożaru wzięło udział kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że jest w tej sprawie w kontakcie z wojewodą mazowieckim Mariuszem Frankowskim oraz miastem stołecznym Warszawa. Resort przekazał, że na miejscu trwa sztab z udziałem komendanta Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Mariusza Feltynowskiego.

Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała, że miasto jest również na bieżąco informowane o sytuacji. Pytana przez PAP o pomoc kupcom odpowiedziała, że "to będzie konieczne". "Pierwszym zadaniem jest zabezpieczenie terenu, dogaszanie pożaru, a od jutra spotkania i rozmowy, w jaki sposób miasto może wesprzeć kupców" - dodała.

Podczas konferencji prasowej wojewody mazowieckiego, władz Warszawy, straży pożarnej i policji poinformowano, że sytuacja jest opanowana i obecnie trwa dogaszanie pożaru.

Zastępca mazowieckiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Piotr Gąska przekazał, że w zdarzeniu uczestniczyło ponad 240 strażaków, a w szczytowej fazie było 99 wozów bojowych PSP i OSP.

Zaznaczył, że monitorowane są skażenia atmosfery w obrębie działań ratowniczo-gaśniczych, a wskaźniki nie pokazują przekroczeń stanów dopuszczalnych.

Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski zapowiedział, że w poniedziałek lub we wtorek podjęte zostaną decyzje na temat dalszych działań. Nie wykluczył uruchomienia środków kryzysowych, by udzielić pomocy materialnej najemcom centrum. "Może to być utrudnione ze względu na to, że najemcy są przedsiębiorcami. Nie ma przewidzianej do tego odpowiedniej procedury, co nie znaczy, że nie może się ona pojawić" - zaznaczył Frankowski.

Rzecznik KSP podinsp. Robert Szumiata zdementował pojawiającą się w mediach informację, że ktoś próbował wtargnąć z bronią palną na teren płonącego centrum. Dodał, że nieprawdą jest też, iż mężczyzna mierzył z broni do strażaków. "Czegoś takiego nie było" - podkreślił Szumiata, wyjaśniając, że mężczyzna miał przedmiot przypominający broń, ale była to plastikowa atrapa, na którą nie potrzeba zezwolenia. (fotoreporter PAP uwiecznił m.in. moment, o którym mówił rzecznik KSP).

Komunikat w sprawie pożaru wydał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Wskazano w nim, że nie ma istotnego podwyższenia stężeń pyłu zwieszonego PM10 i PM2,5, dwutlenku siarki i dwutlenku azotu. Jedynie na stacji na Bielanach odnotowano wartości ok. dwukrotnie wyższe niż na okolicznych stacjach w tym okresie.

GIOŚ skierował na miejsce specjalny mobilny samochód (tzw. "chmurę"), którego zadaniem jest bieżące monitorowanie rozprzestrzeniania zanieczyszczeń powietrza wokół miejsca pożaru.

Do pożaru odniosło się m.in. Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich. We wpisie na Facebooku oceniło, pożar to tragedia dla tysięcy kupców i ich rodzin, oznacza wielkie straty finansowe i utratę źródła utrzymania na długi okres.

Jak powiedział PAP rzecznik prasowy Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce Karol Hoang, na Marywilskiej było 1400 sklepów, przy czym dominowały małe, rodzinne firmy. Przekazał, że liczba poszkodowanych szacowana jest w tysiącach. "Tam są Polacy, Wietnamczycy i Turcy, także środowisko wielonarodowe" - zaznaczył.

Hoang dodał, że stowarzyszenie będzie dążyć do tego, by do czasu odbudowania hali poszkodowanym najemcom zostało zapewnione zastępcze miejsce pracy. Ogłoszona zostanie też zbiórka, by wesprzeć najbardziej potrzebujące rodziny.

Marywilska 44 to największe centrum handlowe w Warszawie, które specjalizuje się w handlu hurtowym i detalicznym. Właścicielem hali jest spółka giełdowa Mirbud SA, do której w 2010 r. dołączyła spółka zależna JHM Development - Marywilska 44 Sp. z o.o.

Jak podano na stronie JHM Development, w obiekcie znajduje się ponad 1400 sklepów i punktów usługowych.

 

autorka: Karolina Kropiwiec

sma/