"Nie jest żadną tajemnicą dla większości ośrodków analitycznych na Zachodzie, że perspektywa trzyletnia jest tą, w której Federacja Rosyjska w sposób bardzo intensywny zwiększa i próbuje zwiększać swoje zdolności produkcyjne uzbrojenia, włącznie z produkcją nawet 100 rakiet manewrujących miesięcznie. (...) Świadomość niskiej jakości komponentów, z których są produkowane te rakiety sprawa, że ryzyko incydentów związanych z naruszeniem przestrzeni powietrznej - nieintencjonalnym nawet - wykładniczo rośnie. Z tego punktu widzenia zdolności produkcyjne FR w najbliższym czasie będą rosły" - ostrzegł Siewiera.
"Przywództwo polityczne FR nie ukrywa również ambicji w zakresie mobilizacji personelu wojskowego do poziomu 1,3 mln żołnierzy w nadchodzącym czasie. W tym kontekście nadchodzące trzy lata to jest czas, w którym kraje Zachodu, kraje Unii Europejskiej, Sojuszu Północnoatlantyckiego muszą dokonać adaptacji. Muszą rozwinąć swoje zdolności produkcyjne. Muszą również zademonstrować gotowość i wolę do kolektywnego podjęcia skutecznej operacji obronnej z pełną determinacją. Tak by móc przeciwdziałać ewentualnemu ryzyku. By w wiarygodny sposób zbudować odstraszanie" - dodał.
Jak podkreślił, produkcja uzbrojenia jest w tym kontekście "kluczowym komponentem".
"Dlatego dla prezydenta (Andrzeja Dudy) tak istotne jest to, w jaki sposób Polska aktualnie będzie rozwijała te zdolności. Zdolności w zakresie produkcji amunicji 155 mm, zdolności produkcji innych kalibrów ciężkiej amunicji czołgowej w standardzie natowskim, ale nawet także tych przedsięwzięć zbrojeniowych, które wstępnie zostały zasygnalizowane i rozpoczęte w ramach produkcji czołgów K2 w Polsce. Jaki będzie dalszy los tych projektów? - To jest niezwykle istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski i regionu" - ocenił szef BBN, który w Brukseli brał udział w posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej w składzie doradców ds. bezpieczeństwa narodowego.
Siewiera zauważył, że sposób postrzegania zagrożenia, jakim jest Rosja, uległ wśród przywódców świata zachodniego ogromnej zmianie.
"Tak jak kilka dekad temu w Europie funkcjonowała żelazna kurtyna, tak coraz częściej w rozmowach na marginesie szczytów, posiedzeń przywoływane są przykłady tamtej sytuacji. Porównań tamtej sytuacji do sytuacji, jaka może czekać Europę w nadchodzącym czasie. Czy to określamy mianem hybrydowej kurtyny, czy kurtyny flanki wschodniej, to coraz częściej pojawia się świadomość, że samoistnie dokonuje się pewna demarkacja: od zamkniętych przejść granicznych na granicy fińsko-rosyjskiej, przez linię umocnień krajów bałtyckich - Litwy Łotwy, Estonii, aż po barierę na naszej wschodniej granicy, która od dwóch lat skutecznie demarkuje granicę dwóch zupełnie różnych kultur" - skonkludował.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
kh/