Rakieta suborbitalna ILR-33 BURSZTYN 2K, wyposażona w innowacyjny hybrydowy silnik rakietowy oraz silniki na stały materiał pędny, 3 lipca osiągnęła pułap 101 km, przekraczając umowną granicę między atmosferą Ziemi a przestrzenią kosmiczną. Wystrzelona z Andoya Space Sub-Orbital w Norwegii rakieta w całości została zaprojektowana i stworzona w Instytucie Lotnictwa, będącym częścią sieci badawczej Łukasiewicz.
Dr inż. Stężycki w poniedziałek w Studiu PAP podkreślił, że sukces startu rakiety jest efektem 10 lat pracy nad rozwojem technologii kosmicznej. "Polski przemysł kosmiczny już się rozwija, a tym krokiem wychodzi z okresu inkubacji" - dodał.
"Mam nadzieję, że otwieramy oczy niedowiarkom. Wielu ludzi, zarówno naszych kolegów, ale również rządzących, nie do końca wierzyło, że to możliwe. Że skonstruowanie rakiety i wystrzelenie jej na wysokość przekroczenia bariery kosmosu jest możliwe. Udowodniliśmy to. Zrobiliśmy swoje" - powiedział.
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) July 29, 202
Dyrektor Instytutu Lotnictwa podkreślił, że cała innowacyjna rakieta jest zbiorem dziewięciu międzynarodowo opatentowanych technologii, takich jak wykorzystanie jako utleniacz nadtlenku wodoru o stężeniu 98 proc., użycie innowacyjnych pironabojów, systemu rozdzielania modułów rakiety, specjalnie opracowanego komputera pokładowego czy systemu nawigacji. Dr inż. Stężycki zaznaczył, że w tworzenie rakiety zaangażowanych było ponad 500 dostawców z Polski. Jak dodał: tym samym IL udowodnił, że jest w stanie w naszym kraju "zaprojektować, wykonać i bezpiecznie przetestować nie jeden nowy element czy moduł, ale cały system".
"W polskich podmiotach nie dokonujemy integracji tak złożonych systemów. Często odbywa się produkcja jednostkowych elementów, czasem nawet modułów, dosyć skomplikowanych dla podmiotów międzynarodowych. Natomiast tak, żeby wykonać system od bardzo prostego elementu do całego systemu złożonego z rakiety, wyrzutni, komputerów, systemu nawigacji itd. - jest to pierwszy tego typu projekt od wielu, wielu lat, z sukcesem zakończony w Polsce" - powiedział.
Jak wyjaśnił dr inż. Stężycki, opracowane przez instytut paliwo może być przechowywane w przestrzeni kosmicznej nawet 10 lat i z dużą pewnością użyte po tym czasie, z zachowaniem jego parametrów. Sama rakieta ILR-33 BURSZTYN 2K obecnie może osiągnąć wysokość maksymalną ok. 120 km, w zależności od użytego paliwa, i wynieść w przestrzeń suborbitalną ładunek o masie do 15 kg.
"Sam lot rakiety napędzanej takim silnikiem został bardzo dobrze odebrany przez instytucje badawcze i naukowe na całym świecie. Mamy listy gratulacyjne z NASA, JAXA (Japońska Agencja Eksploracji Aerokosmicznej), DLR (Niemiecka Agencja Kosmiczna) a także komercyjnych, chociażby ArianeGroup" - poinformował.
Szef Instytutu Lotnictwa zaznaczył, że ILR-33 BURSZTYN 2K jest w stanie wynosić ładunki na suborbitę w konkurencyjnej cenie, a wstępne kalkulacje pokazują, że może być to najtańsze rozwiązanie, nawet w odniesieniu do dopiero opracowywanego przez niemieckie spółki projektu. "W tej chwili nie ma tańszej metody" - podkreślił, zastrzegając, że ważny jest efekt skali. Wyniesienie rakiety w przestrzeń kosmiczną kosztowało zbiorczo ok. 8 mln zł, jednak - jak zapewnił - każdy kolejny lot będzie coraz tańszy.
Mówiąc o wystrzeleniu rakiety z Andoya Space Sub-Orbital w Norwegii dr inż. Stężycki zdradził, że poprzedzony był on półroczną pracą "ludzi z doświadczeniem" na co składało się m.in. uzyskanie wielu pozwoleń i wypełnienie "kilku tysięcy stron dokumentów". Dodał, że problematyczne było dostarczenie na miejsce rakiety, ładunków wybuchowych oraz m.in. paliwa, które może mieć podwójne zastosowanie.
"W ciągu 6-8 lat możemy wynosić na suborbitę 70-kilogramowe satelity"
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) July 29, 2024
Rakieta suborbitalna ILR-33 BURSZTYN 2K, wyposażona w innowacyjny hybrydowy silnik rakietowy oraz silniki na stały materiał pędny, 3 lipca osiągnęła pułap 101 km, przekraczając umowną granicę pomiędzy atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną. Wystrzelona z Andoya Space Sub-Orbital w Norwegii rakieta w całości została zaprojektowana i stworzona w Instytucie Lotnictwa, będącym częścią sieci badawczej Łukasiewicz.
Dr inż. Stężycki w poniedziałek w Studiu PAP pytany o plany rozwoju rakiety powiedział, że "na dziś osiągnięto pewien koniec jej rozwoju" w obecnej formie. Jak zaznaczył, rakieta "jest w pełni skalowalna", jednak forma, jaką przyjmie w przyszłości, zależy od "potrzeb rynku, bądź naszych rządzących".
"Jesteśmy w stanie tę rakietę powiększyć, nawet rozwijając możliwość wynoszenia satelitów obserwacyjnych o wadze 50-70 kilogramów na niskie orbity. (...) Potrzebujemy na to, mówiąc realnie, od sześciu do ośmiu lat. Nie obiecam tej technologii dostępnej u nas za dwa, trzy lata, bo to jest mało realne" - zastrzegł.
Szef Instytutu Lotnictwa ocenił, że Polska w obecnej sytuacji geopolitycznej powinna mieć możliwość wynoszenia satelitów na suborbitę, by w razie potrzeby w ciągu 2-3 dni móc wynieść w dowolne miejsce satelitę obserwacyjnego i "móc obserwować nasz kraj, nasze granice, w dowolnym czasie, niezależnie od wszystkich innych układów".
Dodał, że trwają rozmowy z rządzącymi w ramach różnych resortów. "Czekamy na konkrety" - dodał.
Pytany o koszt takich badań, zaznaczył, że w tym momencie jego instytut ma już liczną kadrę, rozwijaną od 15-20 lat, więc na prace badawczo rozwojowe potrzebowałby stałego finansowania w kwocie 80-100 mln zł przez 6-8 lat. "Wtedy gwarantuję, że takie możliwości będziemy mieli w naszym kraju" - ocenił.
Dr inż. Stężycki zaznaczył, że opracowywane przez instytut technologie mają podwójne zastosowanie i mogą być użyte również w celach wojskowych.
"Proszę sobie wyobrazić, że taka rakieta badawcza, którą jest Bursztyn, póki co ma spokojnie zasięg 250 kilometrów lotem balistycznym. Można rozwinąć to troszkę bardziej i mówić o zupełnie innych zasięgach. (...) Wolałbym żeby te technologie, jeśli zostaną rozwinięte w kierunku wojskowym, skończyły w silosach. Natomiast - cytując klasyka - chcąc pokoju, trzeba szykować się na wojnę" - powiedział. (PAP)
Rozmawiał Adrian Kowarzyk
kno/