Szef KSRM: komisja ds. rosyjskich wpływów w pierwszej kolejności zajmie się aktualnymi sprawami

2024-05-28 08:14 aktualizacja: 2024-05-28, 12:33
Maciej Berek. Fot. PAP/Rafał Guz
Maciej Berek. Fot. PAP/Rafał Guz
Wszystko wskazuje na to, iż w pierwszej kolejności komisja ds. rosyjskich wpływów zajmie się aktualnymi sprawami, takimi niemalże z wczoraj - powiedział PAP szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek. Jak dodał, powołanie jej pełnego składu planowane jest na ten tydzień.

W poniedziałek szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak zapowiedział, że rekomendowany skład powołanej w zeszłym tygodniu komisji ds. wpływów wschodnich powinien zostać przedstawiony "w ciągu kilkudziesięciu godzin".

Na czele nowego gremium stanął szef SKW gen. Jarosław Stróżyk, zaś pozostali kandydaci będą zgłaszani przez premiera, szefa MON, szefa MKiDN, szefa MF, szefa MSZ, szefa MAP oraz szefa MC. W skład komisji wejdzie też sekretarz – pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości, wyznaczony przez przewodniczącego.

W rozmowie z PAP szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek podkreślił, że pierwsze posiedzenie komisji będzie mogło odbyć się dopiero w momencie, gdy ta będzie miała już pełny skład. "To planowane jest na ten tydzień, jednak na ten moment nie znam konkretnego harmonogramu" - wskazał.

Pytany o prace nowego organu, Berek odparł, że wszystko wskazuje na to, iż w pierwszej kolejności komisja zajmie się "aktualnymi sprawami, takimi niemalże z 'wczoraj'". "Są one po prostu bardziej palące i mają większy wpływ na obecne bezpieczeństwo – a dopiero potem będzie sięgać wstecz, zgodnie z ustalonym przedziałem czasowym sięgającym 2004 r." - powiedział.

"Jestem przekonany, że gremium chętnie będzie korzystało ze swojego prawa do przedstawiania raportów cząstkowych – te mogą dotyczyć konkretnego odcinka czasu, ale też konkretnych spraw. W ten sposób możemy na bieżąco pochylać się nad konkretnymi nieprawidłowościami" - dodał minister.

Berek przypomniał również, że komisja co do zasady będzie pracować na konkretnych dowodach, a więc na dokumentach. "Jeśli będzie konieczność uzyskania od kogoś dodatkowych informacji, będzie to rzecz jasna możliwe, ale – w odróżnieniu od funkcjonujących obecnie komisji śledczych - nie jest planowane prowadzenie żadnych przesłuchań" - powiedział.

Zgodnie z zarządzeniem premiera członkowie komisji muszą spełniać wymagania w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli tajności "ściśle tajne". "Jeśli zostaną tam delegowane osoby, które nie mają wymaganego dostępu do informacji niejawnych, ABW będzie przeprowadzała szybko postępowanie sprawdzające, które nie powinno trwać dłużej niż miesiąc" - tłumaczył minister.

Jego zdaniem raczej nie dojdzie do scenariusza, w którym będą zastrzeżenia dotyczące dopuszczenia danej osoby do informacji niejawnych, bo "ministrowie mają świadomość, na jakich materiałach komisja będzie pracować". Taka ewentualność nie wstrzymałaby jednak prac komisji, jako że zgodnie z przepisami możliwe jest uruchomienie postępowania sprawdzającego w momencie, gdy te już ruszą.

W przypadku, gdyby jednak ABW oceniła daną osobę negatywnie, konieczne byłoby znalezienie następcy.(PAP)

Autorka: Sonia Otfinowska

kgr/