Minister kultury i dziedzictwa narodowego odniósł się w wywiadzie m.in. do dokumentu pokazującego plany obrony na tzw. linii Wisły z czasów rządów PO-PSL. "To jest coś, w co trudno uwierzyć. To nie są plany obronne, tylko okupacyjne, bo wschodnia część Polski byłaby okupowana, a zachodnia ostrzeliwana z pozycji znacznie bliższych" - podkreślił Gliński.
Dodał, że plan był realizowany poprzez likwidowanie jednostek wojskowych na wschodzie kraju. "Myśmy to wtedy dostrzegali, dziwili się, ale pamiętajmy, w Polsce do 2015 r. demokracja bardzo kulała, bo wszystkie instytucje, łącznie z największymi mediami, były pod kontrolą jednej opcji politycznej (...). Wiemy, że to jest opcja bardzo silnie związana z Berlinem, ale widzimy także, że to jest opcja, która realizowała interesy niemiecko-rosyjskie kosztem Polski" - stwierdził szef MKiDN.
Jak wskazał, Donald Tusk, podczas jednego ze spotkań z wyborcami, powiedział o wpływie kultury niemieckiej w zachodniej Polsce. "W tej wypowiedzi czuć było jakoby wyższość kultury zachodniej i niemieckiej i wyższość tego porządku. Z czym się Polakom kojarzy niemiecki porządek, to my wszyscy pamiętamy albo znamy z historii" - zauważył Gliński.
Jak ocenił, "to jest kompromitacja człowieka, który próbuje interpretować rzeczywistość odwołując się do prymitywnych stereotypów o niemieckim porządku". Dodał, że ma kontakt z "niemieckim porządkiem" przy zabiegach o odzyskanie dzieł sztuki. "Oni takie mają prawo, że jak ktoś posiada rzecz ukradzioną, nie tylko stratę wojenną, ale ukradzioną w 1984 r. z Muzeum Narodowego w Warszawie, grafikę Kandinskiego ze stemplem muzeum, to uważają, że ten ktoś jest właścicielem tego, po 30 latach. Taka praworządność, taki porządek niemiecki. Pewnie Donald Tusk marzy o powrocie do takiego porządku niemieckiego. Niedoczekanie pana, panie Donaldzie. Nie będzie czegoś takiego, jak porządek niemiecki w Polsce" - zaznaczył minister kultury.(PAP)
sma/