Szef MSZ: gułag to jest znowu rzeczywistość Rosji

2024-02-20 20:53 aktualizacja: 2024-02-20, 22:35
Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, fot. PAP/Paweł Supernak
Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, fot. PAP/Paweł Supernak
Skala represji w Rosji jest bezprzykładna, większa niż za czasów Leonida Breżniewa w Związku Radzieckim; dzisiaj Gułag to jest znowu rzeczywistość Rosji - powiedział we wtorek szef MSZ Radosław Sikorski nawiązując do śmierci Aleksieja Nawalnego.

We wtorek do MSZ wezwany został ambasador Rosji Siergiej Andriejew. MSZ wezwało władze Rosji do wzięcia odpowiedzialności za śmierć Aleksieja Nawalnego i przeprowadzenia pełnego i transparentnego śledztwa - poinformował resort dyplomacji. O wezwaniu we wtorek rosyjskiego ambasadora poinformowano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej resortu spraw zagranicznych. Andriejew został przyjęty przez wiceministra Marka Prawdę.

Sikorski pytany w TVN24, co rosyjski ambasador usłyszał w polskim MSZ, odparł: "Że państwo rosyjskie odpowiadało za bezpieczeństwo i zdrowie Aleksieja Nawalnego i w związku z tym jest odpowiedzialne za to, co się z nim stało i że skala represji w Rosji jest bezprzykładna, większa niż za czasów (Leonida) Breżniewa w Związku Radzieckim" - powiedział Sikorski.

Jak dodał, rosyjski ambasador usłyszał też, że obecnie w Rosji jest więcej więźniów politycznych niż za czasów Breżniewa. "Oczywiście zaprzeczył" - podkreślił minister. "Ale wiemy, że polityka rosyjska dzisiaj nie jest oparta na prawdzie" - powiedział Sikorski.

Przypomniał, że Polska domaga się śledztwa ws. śmierci Nawalnego. "To jest symboliczne, bo wiemy, że uczciwego śledztwa nie będzie, bo mam wrażenie, że prezydentowi Putinowi wręcz sprawia przyjemność epatowanie swoją brutalnością" - powiedział szef polskiego MSZ.

Sikorski przypomniał, że informacja o śmierci Nawalnego napłynęła akurat w czasie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, "na którą Putin był zapraszany, a teraz jest tam potępiany, bo zaczął zmieniać granice siłą w Europie i rozpętywać wojny".

Dodał, że Nawalny ujawniał skalę korupcji całej elity rosyjskiej i Putina w szczególności. Sikorski powiedział, że jego żona Anne Applebaum była w miejscowości, w której przetrzymywany był Nawalny. Dodał, że pojechała tam jako historyk Gułagu - sowieckiego systemu łagrów. "Myślała, że tam jest opisując przeszłość, a dzisiaj to jest znowu rzeczywistość Rosji" - zauważył minister.

"Nawalny był niebezpieczny, bo był nie tylko symbolem. Był człowiekiem, który potrafił powiedzieć Rosjanom wiarygodnie, że jest możliwa inna Rosja, która żyje w pokoju z Ukrainą, która inwestuje w swój naród i państwo, a nie próbuje realizować jakieś szalone koncepcje podstarzałego dyktatora" - powiedział Sikorski.

Szef MSZ był też pytany, czy Putin nie jest obecnie bardziej niebezpieczny niż dwa lata temu, kiedy wybuchła pełnoskalowa wojna w Ukrainie.

"Wydaje mi się, że tak, tym bardziej, że (...) został oskarżony jako potencjalny zbrodniarz wojenny przez trybunał w Hadze za udział w kradzeniu ukraińskich dzieci, więc on ma prawo mieć subiektywne przekonanie, że nie ma nic do stracenia, jeśli chodzi o arenę międzynarodową" - powiedział minister spraw zagranicznych. 

"Pomoc Ukrainie w oporze przeciw inwazji rosyjskiej najlepszą formą odpychania tego niebezpieczeństwa od nas"

To, co Władimir Putin dzisiaj robi w Ukrainie, może za parę lat robić tu; pomoc Ukrainie w oporze przeciw rosyjskiej inwazji to jest najlepsza forma odpychania tego niebezpieczeństwa od nas - podkreślił Radosław Sikorski. Jak zaznaczył minister, Ukraina dała nam bezcenny czas, którego nie wolno zmarnować.

Sikorski był pytany, co powiedziałby w przededniu drugiej rocznicy wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie tym, którzy są zmęczeni tą wojną.

"Nie wolno się przyzwyczajać do zbrodni wojennych, do kradzenia dzieci, do masowych represji, do niszczenia całych połaci kraju (...) Pamiętajmy - to, co Putin dzisiaj robi tam, może za parę lat robić tu. I pomoc Ukrainie w oporze przeciw tej inwazji to jest najlepsza forma odpychania tego niebezpieczeństwa od nas" - odpowiedział.

Na uwagę, że Polska z jednej strony pomaga Ukrainie, ale z drugiej strony ma problem z rolnikami, Sikorski podkreślił, że jest to sprawa "i polityczna, i gospodarcza, i europejska". Zaznaczył, że nie jest ministrem ds. europejskich. "Ale rozumiem to tak, że wtedy, gdy Putin zablokował eksport ukraińskiego zboża przez Morze Czarne, to w odruchu solidarności z walczącą Ukrainą UE zaproponowała, a ówczesny polski rząd nie protestował, zniesienie wszelkich barier - zarówno jakościowych jak i kontyngentów" - powiedział.

"Dzisiaj sytuacja się zmienia, bo chwała Bogu, Ukraina wygrywa na Morzu Czarnym. I statki z Odessy po wybrzeżu Rumunii, Bułgarii docierają do Bosforu i zboże znowu płynie do Afryki i do Chin. Więc to nie może być tak, że bez jakichkolwiek negocjacji, bez okresów przejściowych, i bez wprowadzania przez Ukrainę standardów jakościowych wpuściliśmy do jednolitego rynku. Skoro na Morzu Czarnym sytuacja się normuje, to musimy - chyba tak byłoby najprościej, to nie jest stanowisko rządu - przywrócić kontyngenty, może je zwiększyć po to, żeby Ukraina mogła sprzedawać swoje zboże na rynkach trzecich, ale żeby polski rolnik nie ponosił całej solidarności całej Europy z Ukrainą, bo to nie jest do końca fair" - dodał szef MSZ.

Sikorski był też pytany, co by powiedział tym, którzy boją się, że wojna będzie wkrótce u nas.

"Że trzeba wspierać Ukrainę i, po drugie, trzeba inwestować w wojsko polskie. Putin każdego dnia pokazuje, że szanuje nie wartości, nie reguły międzynarodowe, nie traktaty, ale jedynie gołą siłę. I tę siłę musimy wzmocnić. Ukraina dała nam bezcenny czas, nie wolno go zmarnować" - podsumował szef polskiej dyplomacji.

 

autor: Karol Kostrzewa

sma/