"Wszystko, co w Syrii i Iraku należy do PKK - od infrastruktury po obiekty energetyczne - jest teraz celem naszych sił bezpieczeństwa" - powiedział Fidan.
W niedzielę w Ankarze zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze w pobliżu siedziby ministerstwa spraw wewnętrznych, raniąc dwóch policjantów; drugi zamachowiec zginął w strzelaninie z siłami bezpieczeństwa. "Obaj pochodzili z Syrii i tam zostali wyszkoleni" - zauważył w środę szef tureckiej dyplomacji. PKK przyznała się do organizacji ataku.
Fidan ostrzegł też podmioty trzecie - nie wymieniając ich jednak - aby "trzymały się z daleka od obiektów należących do PKK". Turcja od lat krytykuje USA za współpracę z syryjskimi Kurdami, których oskarża o związki z PKK - organizacją uznawaną za terrorystyczną także przez UE i USA. Waszyngton wspiera syryjskich Kurdów w walce z komórkami Państwa Islamskiego.
Problem kurdyjskiej organizacji terrorystycznej znajduje się również w centrum dyskusji na temat zgody Ankary na przystąpienie Szwecji do NATO. Tureckie władze oskarżają Sztokholm o udzielanie schronienia osobom podejrzewanym o przynależność lub związki z PKK.
"Gdyby terroryści nie zostali zneutralizowani w Ankarze i zdołali uciec za granicę, otrzymaliby azyl polityczny i byliby objęci ochroną. Najprawdopodobniej niektórzy z naszych przyjaciół, którzy potępili ten akt terroryzmu, niestety odrzuciliby naszą prośbę o ich ekstradycję" - powiedział we wtorek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. (PAP)
gn/