Banaś został w piątek zapytany o nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ziobry i polityków Suwerennej Polski. Były dyrektor departamentu w MS, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, Tomasz Mraz oświadczył w środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS, że większość konkursów przeprowadzanych w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
W ocenie Banasia "mieliśmy do czynienia z (...) wyciąganiem pieniędzy publicznych do prywatnych stowarzyszeń i fundacji, które nie miały nic wspólnego z celem, na który te środki były przeznaczane"; skrytykował "brak przejrzystości i pomijanie przepisów" do którego dochodziło - jego zdaniem - w zarządzaniu Funduszem.
Szef NIK zauważył, że Izba zajmowała się już sprawą wcześniej, co - jak przypomniał - zaowocowało zawiadomieniem do prokuratury, ale - według Banasia - "prokuratura pod kontrolą ludzi Zbigniewa Ziobry umarzała postępowania".
"Natomiast w tej chwili z powrotem przystępujemy do kontroli Funduszu Sprawiedliwości i tych środków" - przekazał Banaś. Poinformował, że kontrola rozpocznie się w najbliższy poniedziałek i prowadzona będzie we współpracy z Krajową Administracją Skarbową - która będzie mogła zbadać np. przelewy finansowe - a także z prokuraturą.
Według Banasia istnieją podejrzenia, że w ramach Funduszu dochodziło do działań korupcyjnych i przestępczych. "Po tym, co powiedział dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości (Tomasz Mraz - przyp. PAP), wszystko wskazuje na to, że takie działania mogły mieć miejsce" - ocenił szef NIK.
"Niestety, te mechanizmy, które stwierdziliśmy w Funduszu Sprawiedliwości, powtarzają się w innych ministerstwach, ale też w NCBiR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - PAP). Tam stwierdziliśmy jednoznacznie, że osoby, które nie miały żadnego doświadczenia, otrzymywały 50 i 100 mln zł" — mówił Banaś. W jego opinii "nie było tu myślenia państwowego, tylko partyjne". Zaznaczył, że "to zawsze doprowadza do patologii i braku transparentności".
Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwości, podała pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt; w środę poinformowano, że Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienia I instancji o stosowaniu aresztu wobec tych osób.
W czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak potwierdził, że jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości jest Tomasz M. (PAP)
mml/ sdd/ wus/